– Paradoksalnie przegrywamy czwarty mecz z rzędu, drużyna jest w niezłej formie, fajnie wygląda to na treningach, a przegrywamy. Ja jestem jedyną osobą odpowiedzialną za ten stan rzeczy. Nie uciekam od odpowiedzialności, jeśli zarząd uzna, że moja misja się skończyła, podziękuję za te 1,5 roku z podniesioną głową – mówił trener Chojniczanki po porażce z Odrą Opole 1:2 w Fortuna 1. lidze.
Wynik pozwolił zespołowi z Opola opuścić strefę spadkową, kosztem Chojniczanki, która spadła na 16. pozycję. Skąd tak zdecydowane słowa trenera gospodarzy, mimo zadowolenia z dyspozycji piłkarzy prezentowanej na treningach i atmosfery panującej w szatni?
– Po tym co się wydarzyło po meczu, wokół meczu, po tym jak do tego podchodzą kibice, że moi piłkarze siedzą w szatni, boja się o bezpieczeństwo… To nie są rzeczy, które pomagają pozytywnie myśleć wokół tego, co tutaj się dzieje. Jestem świadomy, że mnie obowiązuje kontrakt, podjąłem się misji, ale piłka jest dalej w grze. Jeśli prezes Klauzo uzna, że dalej będę prowadził zespół, to ani na chwilę nie zgaśnie we mnie lampa do walki – zapewnił Tomasz Kafarski.
KLUB NIE REAGUJE
Na razie przy Mickiewicza jest spokojnie. Nic nie wskazuje jakoby Kafarski miał pożegnać się z pracą. Kolejne spotkanie Chojniczanka rozegra 5. listopada na wyjeździe z 7. w tabeli GKS-em Katowice. Bilans zespołu po 16. kolejce to 3. wygrane, 5. remisów i 8. porażek.
pkat