Reprezentacyjny wjazd do miasta, a jednocześnie miejsce tragedii i śmierci. Wchodzimy do Domu Zarazy
W kolejnej audycji z cyklu „Tajemnice Pomorza” poszukiwaliśmy śladów dawnych epidemii, które nawiedzały Gdańsk i okoliczne miejscowości.
W kolejnej audycji z cyklu „Tajemnice Pomorza” poszukiwaliśmy śladów dawnych epidemii, które nawiedzały Gdańsk i okoliczne miejscowości.
Grać na nich to był największy prestiż dawnego Gdańska. Dokładnie nie wiemy, jak wyglądały pierwotne, chociaż możemy się domyślać, bo zachowały się pewne wyobrażenia. Znajdowały się koronie Gdańska, czyli Bazylice Mariackiej. Chodzi o organy.
Słońce, plaża, opalanie, parawany, lody. Co jeszcze kojarzy się nam z latem nad Bałtykiem? Tłumy turystów. Czy dawniej było podobnie?
To, co dzieje się na salach sądowych, przechodzi czasem ludzkie pojęcie. Wydawałoby się, że dawniej ludzie byli trochę kulturalniejsi, a konflikty rozwiązywali w bardziej cywilizowany sposób. Nic bardziej mylnego.
Na wakacje najlepiej udać się samolotem. Skoro już można, to czemu nie? A skąd odlatywali dawni gdańszczanie? Lotnisk było kilka.
Kojarzą Państwo scenę z filmu „Noce i dnie”, kiedy przez wieś biegnie jedna z wiejskich bab i krzyczy: „Ludzie uciekajta! Doktory jadą! Do szpitali zabierać!”?
Żył w XVII wieku, a urodził się na Pomorzu. Jego życie to materiał na film szpiegowski. Duchowny, kapelan byłej królowej Szwecji, zausznik Jana III Sobieskiego, a do tego opat oliwski.
© 2022 - Radio Gdańsk