Po Euro 2012 zostały nam skarpetki Casillasa w Gniewinie

310 tysięcy kibiców, którzy wydali 240 milionów złotych. Tysiące osób z całej Europy w Strefie Kibica, na stadionie, w pubach i na ulicach Trójmiasta. Mija rok od Mistrzostw Europy w piłce nożnej. Pierwszy mecz Polska-Grecja rozegrano 8 czerwca w Warszawie. 10 czerwca odbył się pierwszy mecz na PGE Arenie: Hiszpania – Włochy. Kolejne spotkania w Gdańsku to: 14 czerwca Hiszpania – Irlandia, 18 czerwca Chorwacja – Hiszpania i ćwierćfinał Niemcy – Grecja, 22 czerwca.

Przez nasze miasta przewinęło się mnóstwo kolorowych, uśmiechniętych, życzliwych ludzi. Najlepsze europejskie drużyny wybrały Pomorze na miejsce treningów i odpoczynku pomiędzy rozgrywkami. Niemcy zamieszkali w Gdańsku, a Hiszpanie w Gniewinie. Również Radio Gdańsk ma swoje niezwykłe wspomnienia z Euro. W naszym studiu piosenki na nową płytę nagrywała Shakira, narzeczona hiszpańskiego piłkarza Gerarda Piqué.

Jak po roku wspominamy Euro, jakie korzyści osiągnęła pomorska turystyka, restauratorzy, lotnisko i mieszkańcy? Co można było zrobić lepiej? Zagadnieniu postanowili przyjrzeć się komentatorzy Radia Gdańsk. W studiu odwiedzili nas: Ryszarda Wojciechowska z Dziennika Bałyckiego, Tomasz Sieliwończyk z TVP oraz Piotr Jacoń z TVN24. Rozmowę prowadziła Agnieszka Michajłow.

–  Mi po tym turnieju brakuje deadlineu, takiej daty, której nie można przesunąć. Chodzi o te wszystkie inwestycje, które do tej pory nadal wiszą nad nami – rozpoczął „entuzjastycznie” Piotr Jacoń.

– Gdybyśmy mieli olimpiądę, moglibyśmy do czegoś dążyć, mielibyśmy cel – dodał dziennikarz telewizji informacyjnej.

W podobnym tonie, aczkolwiek z troszkę większą dozą goryczy temat skomentowała Ryszarda Wojciechowska z Dziennika Bałtyckiego.

– Po EURO 2012 zostały nam skarpetki Casillasa w Gniewinie. EURO był fajne, było fajną zabawą, ale teraz obudzliśmy się z tego wesołego snu – powiedziała Wojciechowska.

Inne spojrzenie na temat turnieju zaprezentował Tomasz Siliwończyk z TVP, w temacie piłki nożnej orientujący się jak mało kto.

– To co najważniejsze, to są liczby, które po EURO nam zostały. Zarobione miliony euro i wzorst turystów w Polsce – powiedział Sieliwończyk.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj