Gdańsk idzie na wojnę z reklamami. Czy wygra?

k00032208

Krzykliwe reklamy ledowe i wielkie banery już niedługo znikną z niektórych ulic Gdańska. Pomysłowi władz miasta przyklasnęli komentatorzy Radia Gdańsk. W audycji rozmawiali o tym, że rozpraszają one uwagę kierowców i zwiększają zagrożenie na drogach. Gośćmi Tomasza Olszewskiego byli Tomasz Strug z portalu Stara Oliwa, Wojciech Suleciński z TVP Gdańsk i Piotr Semka z tygodnika Do Rzeczy.  W programie ocenili szanse gdańskich urzędników w wojnie z reklamami.

Na zlecenie ZDiZ w Gdańsku powstał raport o reklamach znajdujących się przy drogach i skrzyżowaniach. Na konferencji z udziałem naukowców Politechniki Gdańskiej przedstawiono jego wyniki.

Był na niej Tomasz Strug. – Główną tezą podczas spotkania było to, że reklam nie powinno być na skrzyżowaniach. I to w promieniu co najmniej 100-150 metrów. Reklamy blisko skrzyżowania bardzo odwracają uwagę kierowców i mogą prowadzić do wypadków. Nie wolno też umieszczać znaków drogowych na reklamach led. Widziałem taki wczoraj przy Hali Olivia, na ledowym ekranie wyświetla się znak stopu.
Fot.Maciej Kosycarz/Agencja KFP

Mniej entuzjastycznie do próby rozwiązania problemu nastawiony był Wojciech Suleciński, który działania gdańskich urzędników uważa za niewystarczające. – Mnie bardziej przekonuje projekt tzw. ustawy krajobrazowej, którą ostatnio zaproponował prezydent Komorowski. Chciałbym żebyśmy na jej podstawie uporządkowali to, co dzieje się wokół ulic, a nie tylko na podstawie przepisów o ruchu drogowym.

Problem reklam dotyczy całej Polski, w szczególności większych miast. Suleciński zwrócił uwagę, że na tle Europy wypadamy po prostu źle.
– Problemem dużych miast są reklamy wielkopowierzchniowe.(…) Największa reklama w Paryżu jest wielokrotnie mniejsza, niż największa reklama w Warszawie. Mam wrażenie, że gdzieś zapędziliśmy się z tymi reklamami.

– Na trasie np. z Wrzeszcza do Sopotu wisi gigantyczna ilość rozmaitych banerów. To wygląda jak w krajach Trzeciego Świata, bo na pewno nie jak w krajach zachodnich. W Brukseli czy Amsterdamie to jest nie do pomyślenia. Tymczasem Gdańsk, szczególnie część starego miasta, powinien być pod szczególną ochroną, dodał Piotr Semka, z którym połączyliśmy się przez Skypa.

Ale nie tylko rozmiar ma znaczenie. Jak zauważył Suleciński, codzienny krajobraz psują nam często obrazy o wątpliwej estetyce. – Część tych reklam jest ogromnie tandetna. – Odcinek Alei Grunwaldzkiej na trasie z Wrzeszcza do Sopotu, to jeden ciąg pstrokatych, bardzo często tandetnych reklam, dodał Semka.

Z opinię komentatorów zgodził się także gospodarz audycji Tomasz Olszewski, który jako przykład podał reklamę znaną Sopocianom. – Przy ulicy Malczewskiego jest baner, na którym widać młodego i pięknie zbudowanego kulturystę. Baner wisi na płocie zakładu sprzedającego nagrobki.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj