Kraszewski: Tadeusz Mazowiecki próbował działać i nie zatracić tego, co jest najważniejsze: człowieczeństwa i godności

– Nie wyolbrzymiajmy postaci Tadeusza Mazowieckiego i całego etosu przełomu, apelował Artur Górski, dziennikarz Gazety Gdańskiej i Tygodnika Solidarność. – Przełom był mizerny. Jego poglądy spotkały się z ostrym sprzeciwem pozostałych komentatorów Radia Gdańsk.
Prowadząca Komentarze Agnieszka Michajłow pytała swoich gości o to, czy odejście Tadeusza Mazowieckiego, jako jednego z ludzi czasu przełomu wpłynie na to, jak będziemy oceniać historię.

– Biorąc pod uwagę ilość sporów wokół historii myślę, że nie będzie łatwiej jej ocenić, ponieważ odchodzą świadkowie tej historii. Ale ważniejsze jest to, że odchodzą ludzie refleksji, ludzie mądrości. Refleksja w tych czasach wydaje się być luksusem. Ale myślę, że ludzie zatęsknią za jakością, również jakością wymiany myśli, uważa Maciej Kraszewski, scenarzysta i satyryk.

Krzysztof Katka, dziennikarz Gazety Wyborczej Trójmiasto zgodził się, że łatwiej nie będzie. Powołał się na posła PIS Janusza Śniadka, który nie krył swoich obiekcji do Tadeusza Mazowieckiego. – Słuchałem Rozmowy kontrolowanej z posłem Januszem Śniadkiem i myślę, że nie byłby w stanie powiedzieć takich głupot Tadeuszowi Mazowieckiemu prosto w twarz, więc ocena historii raczej będzie determinowana bieżącym interesem politycznym.

– Nie wyolbrzymiajmy postaci pana Tadeusza Mazowieckiego i całego etosu przełomu, apelował Artur Górski. – Przełom był mizerny, jeśli pamiętamy, że prezydentem był Wojciech Jaruzelski, szefem MON Florian Siwicki, a szefem MSW Czesław Kiszczak – główny esbek tego kraju, który zapraszał i dobierał sobie opozycję do Okrągłego Stołu. Tadeusz Mazowiecki wyrastał z systemu PRL i był wieloletnim redaktorem wielu koncesjonowanych miesięczników i tygodników. Pisał bardzo nieprzyjemne artykuły w latach 50., tuż po aresztowaniu księdza kardynała Wyszyńskiego. Doprawdy, bliżej mi do sposobu myślenia księdza kardynała niż do intelektualistów katolickich, którzy próbowali się wylansować. Rozumiem, że nie mieli specjalnie wyboru, bo wahali się między Bolesławem Piaseckim i PAX, później Komitetem Samoobrony Społecznej KOR.

– Jestem w szoku, skomentował poglądy Górskiego Krzysztof Katka. Górski zripostował, że nic dziwnego, skoro historii w Polsce uczy się coraz mniej.

– Jeśli tak mamy się uczyć historii, to trochę mnie przeraziłeś, odpowiedział Wojciech Suleciński z TVP Gdańsk. – Historia to jest pewien proces, zjawisko. Tadeusz Mazowiecki był bardzo ciekawym przykładem pewnego zjawiska, ewolucji poglądów, stanowisk i zachowań. Myślę, że bardzo pouczającym. Nie jestem pewien, czy jest to historia od złego do dobrego, bo to różnie bywało. Szkoda jest tego odchodzącego pokolenia, dlatego że jeszcze się moglismy czegoś nauczyć.

– Rzeczywiście było tak, że postawy były różne w różnych momentach, przyznał Suleciński. – W 1980 roku spotkały się postawy AKowców, którzy byli prześladowani w latach 50. i popełnili błąd polegający na tym, że w 60. którymś roku zapalili wspólne ognisko z ministrem spraw wewnętrznych Mieczysławem Moczarem; ludzi, którzy w tym samym czasie byli wypychani z Polski jako ludzie pochodzenia żydowskiego; ludzi, którzy byli socjalistami i w 1980 roku pomału odchodzili od komunizmu, i ludzi takich, jak Mazowiecki, których postawa w tych latach też była bardzo różna. Przede wszystkim była próbą pogodzenia stanowiska katolickiego ze stanowiskiem ówczesnych władz.

– To było bardzo naiwne, żenienie katolicyzmu z realnym socjalizmem, ocenił Górski.

– To jest złośliwa i nierozumiejąca óczesnych warunków interpretacja historii, skomentował Katka. Zgodził się z nim Maciej Kraszewski. – Mnie interesuje, dlaczego bohater postępuje w konkretny sposób, dlaczego dokonał takich a nie innych wyborów. Sprawa jest dzisiaj bardzo łatwa dla ludzi mających dostęp do archiwów IPN, dla ludzi, którzy bardzo szybko oceniają, przyklejają etykiety i nie analizują procesów. To jest nonsens, uważa Kraszewski.

– Ludzie po wielkiej katastrofie, jaką była wojna, próbowali coś zrobić. Były dwie postawy. Uproszczę to, więc ktoś może się poczuć urażony. W jednym z moich ulubionych filmów, „Żywocie Briana” według Monty Pythona, w jednej z ostatnich scen do ataku rusza komando samobójców. Wbijają sobie noże w brzuchy, po czym jeden z nich oddając ostatnie tchnienie krzyczy „Ale im pokazaliśmy!”. Natomiast byli też ludzie, którzy mimo trudnych warunków i nieoczywistej sytuacji próbowali działać i nie zatracić tego, co jest w tym najważniejsze: człowieczeństwa i godności, podsumował Kraszewski.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj