Próba mediacji na linii Gedania-Gdańsk. „Historycy nie są w stanie przecenić znaczenia tego miejsca”

– Jestem za tym, żeby to miejsce zachowało stary charakter, bo takie miejsca są w Gdańsku potrzebne i wcale nie ma ich dużo – komentował sprawę potencjalnych zmian w zagospodarowaniu przestrzennym historycznego terenu Gedanii Maciej Kosycarz. Gośćmi Tomasza Olszewskiego w Komentarzach Radia Gdańsk byli Małgorzata Puternicka (blogerka), Mieczysław Abramowicz (historyk), Maciej Kosycarz (Agencja Kosycarz Foto Press) i Michał Stąporek (trojmiasto.pl).

Pierwszym tematem była konferencja prasowa prawnika Kacpra Płażyńskiego, który ogłosił chęć mediacji między spółką Gedania S.A., a władzami miejskimi. Chodzi o zmiany w planach zagospodarowaniu historycznego terenu przy ulicy Kościuszki w Gdańsku. Od kilku lat obszar, na którym przez lata funkcjonował najstarszy klub sportowy na Pomorzu, niszczeje. Zarastają go chaszcze i pomieszkują bezdomni. Płażyński wystosował pismo, w którym apeluje do obu stron o dialog.

DWIE GEDANIE

Michał Stąporek zwrócił uwagę, że należy rozdzielać Gedanię, która zarządza terenem przy ul. Kościuszki, od Gedanii 1922, która funkcjonuje obecnie przy ul. Hallera. – Nowa Gedania radzi sobie dobrze, szkoli młodych ludzi, prowadzi przedszkole, są boiska piłkarskie i tam się dzieje to co się powinno dziać przy Kościuszki. Tam natomiast jest sterta gruzów, chaszcze i nic nie dzieje. Osoby, które przejęły klub mają inny pomysł na zagospodarowanie terenu. Sąd dwoma wyrokami uznał, że odbyło się to zgodnie z prawem. Właściciele klubu chcieliby ten teren zagospodarować osiedlem mieszkaniowym, ale nie pozwala na to plan zagospodarowania przestrzennego.

NADZIEJA NA MEDIACJĘ

Małgorzata Puternicka oceniła, że jest to przykład źle skonstruowanego prawa. – Sąd uznał, że Gedania ma prawo występować o zmianę planu zagospodarowania, jednak miasto uznało to za niemożliwe. Prezes Gedanii zarzucał prezydentowi Adamowiczowi korupcję, prezydent chciał żeby to udowodnił. Kacper Płażyński ogłosił, że będzie chciał mediować między miastem a klubem. Radni mają do niego pretensje, że ich o tym nie poinformował. Cały czas koło Gedanii jest głośno i bez efektów. Mam nadzieję, że mediacja pana Płażyńskiego i nagłośnienie sprawy pomoże dojść stronom do konsensusu – powiedziała blogerka.

ZNACZENIE GEDANII

Mieczysław Abramowicz zwrócił uwagę na aspekty historyczne. – W nowej formule Gedania w zasadzie od wielu lat nie jest klubem. Przed wojną była miejscem zakotwiczenia polskości Gdańska. Historycy ani gdańszczanie nie są w stanie przecenić znaczenia tego miejsca. Od kilku lat Gedania jest totalnie niszczona. Obawiam się, że tam powstanie kolejne osiedle stłoczonych obok siebie domów i żadnego stadionu tam nie będzie. Naszą rolą jest walczyć o zachowanie tego miejsca dla tradycji oraz dla gdańskiego sportu.

1 PROCENT WARTOŚCI

Maciej Kosycarz przypomniał o bardzo niskiej cenie, za jaką teren został kupiony. – Ten teren został kupiony za 1 proc. wartości, za 42 tys. zł przy ówczesnej wartości rynkowej 4 mln 200 tys. W 2006 roku teren był wart już 6,5 mln. Obecna wartość jest o wiele wyższa. Z punktu widzenia miasta rozumiem, że nie powinny tam powstawać tylko apartamenty i blokowiska, powinna być zachowana funkcja rekreacyjna. Miasto i tak odstąpiło od boiska, bo działa ono przy Hallera. Rozumiem miasto i chciałbym żeby tak było. Wszystko jest tu legalne – to genialny plan jak z 42 tys. zrobić 6,5 mln. Jestem za tym, żeby to miejsce zachowało stary charakter, bo takie miejsca są w Gdańsku potrzebne i wcale nie ma ich tak dużo – podsumował fotoreporter.

Komentatorzy rozmawiali również o zmarłym niedawno reżyserze Andrzeju Wajdzie, proteście przed gdańskim koncertem zespołu Behemoth oraz nadzwyczajnej sesji Rady Miasta Gdyni ws. odwołania dyrektora GOSiR-u.

Posłuchaj audycji:

Rafał Mrowicki/mich
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj