Polska nie chce przyjąć uchodźców z Grecji i Włoch. „Mamy zobowiązania”, ale „potrzebna weryfikacja”

W poniedziałek komisarz UE ds. migracji Dimitris Awramopulos powiedział, że do września kraje UE powinny przejąć w ramach programu relokacji przynajmniej 26 tys. uchodźców przebywających w Grecji i we Włoszech. We wrześniu br. wygasa bowiem przyjęty w 2015 r. program relokacji, w którym kraje UE zobowiązały się do przejęcia od Grecji i Włoch w ciągu dwóch lat, co najmniej 98 tys. uchodźców.
Na ten temat rozmawiali goście Komentarzy Radia Gdańsk: Jarosław Popek – Dziennik Bałtycki, Maciej Sandecki – Gazeta Wyborcza Trójmiasto, Piotr Semka – tygodnik Do Rzeczy.

KOMISARZ: NIE MA ŻADNYCH WYMÓWEK

Dla każdego kraju przypisano kwotę uchodźców, którzy mają zostać przyjęci. Według decyzji Polska powinna przyjąć w sumie ok. 6300 uchodźców.

Jak poinformował komisarz, przekazał ministrom, że „nie ma żadnych wymówek”, by nie wywiązywać się z podjętych jesienią 2015 r. zobowiązań dotyczących przejmowania uchodźców od Włoch i Grecji, dotkniętych kryzysem migracyjnym. „Nie można już tylko dyskutować o relokacji, ale trzeba działać. Zbliża się wiosna i nie ma czasu do stracenia” – dodał komisarz Awramopulos, ostrzegając, że w najbliższych tygodniach napływ migrantów przez Morze Śródziemne znów może się nasilić.

Polska jednak, tak jak dotychczas, nie godzi się na obowiązkową relokację uchodźców; rozwiązaniem problemu nie jest relokacja, tylko uszczelnienie granic – podkreśliło we wtorkowym komunikacie MSWiA.

„POWINNIŚMY SIĘ WYWIĄZAĆ Z OBOWIĄZKÓW”

– Absolutnie nie zgadzam się ze stanowiskiem polskiego rządu w tej materii – mówił Maciej Sandecki. – Powinniśmy wywiązać się z zobowiązań. Liczba uchodźców jaką ma przyjąć Polska, jest naprawdę niewielka. To raptem jeden falowiec na gdańskiej Zaspie. Liczba, która będzie dla naszego społeczeństwa zupełnie niezauważalna. Nie przyniesie żadnych problemów, a pozwoli nam wywiązać się z zobowiązań wobec naszych europejskich partnerów i pokazać, że jesteśmy otwarci na problem migracji w Europie. I to nie jest tak, że jak Polska powie „nie”, odgrodzi się murem, to nas ten problem nie dotknie – mówił dziennikarz.

BRAKUJE WERYFIKACJI?

– Nie tylko polski rząd, ale wczoraj szefowie całej Grupy Wyszehradzkiej także powiedzieli, że nie zgadzają się na ten szantaż – podkreślał Jarosław Popek. – Ja się tu po części muszę zgodzić ze stanowiskiem polskiego rządu, bo urzędnicy unijni nie wypracowali systemu weryfikacji chociażby tych uchodźców, który mógłby Polsce pomóc. W dzisiejszej prasie czytałem bardzo ciekawy materiał dotyczący tego, że Fundacja Estera sprowadziła do Polski około 2 lat temu 160 osób, 50 rodzin syryjskich. Żaden z nich nie został. Co więcej, jedna rodzina wystąpiła o uchylenie statusu uchodźcy, bo blokuje on możliwość otrzymania zasiłków w Niemczech – opowiadał dziennikarz.

SZUKAJĄ LEPSZEGO ŻYCIA

Do jego wypowiedzi odniósł się Piotr Semka. – Losy tych 160 imigrantów pokazują, jak naiwne były wezwania papieża Franciszka, aby każda parafia przyjęła po jednej rodzinie. Tu dochodzimy do poważnego problemu. Wierzę, że część z tych ludzi ucieka przed nędzą, wojną. Natomiast problem polega na tym, że ci ludzie uciekając przed wojną mają pełną świadomość, gdzie mogą uzyskać wyższy poziom życia i wyższe zasiłki, a gdzie niższe. Krajami najbardziej atrakcyjnymi są Niemcy i Szwecja – mówił.

PAP/mar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj