Komentarze ws. wyroku dot. Parku Rady Europie w Gdyni: „Miasto wykazało się niefrasobliwością”

Gdynia musi zwrócić grunt, na którym znajduje się Park Rady Europy prawowitym spadkobiercom ziemi. Zadecydował o tym Wojewódzki Sąd Administracyjny. Urzędnicy mają się odwoływać. To kolejna decyzja, która mówi, że ten grunt trzeba oddać. Wbrew decyzji uwłaszczeniowej z 1966 roku nie powstało tam forum morskie, na którym miał być plac, teatr i budynki użyteczności publicznej, tylko powstał park. O sprawie dyskutowano w Komentarzach Radia Gdańsk.

Chodzi o niezwykle atrakcyjny teren położony pomiędzy hotelem Mercure Gdynia a Teatrem Muzycznym. W latach 60. wywłaszczono go w celu stworzenia tzw. forum morskiego. Sprawa trafiła do sądu, ponieważ Gdynia odwołała się od wcześniejszej decyzji wojewody, w której ten nakazał miastu oddanie terenu. Wojewoda podkreślał, że park powinien wrócić w prywatne ręce, ponieważ miasto nie zrealizowało celu wywłaszczenia, czyli nie stworzyło forum. Gdyński ratusz utrzymuje, że Park Rady Europy jest właśnie wspomnianym forum morskim i zwrot nieruchomości się nie należy.

– Miasto wykazało się lekką niefrasobliwością – komentował sprawę Maciej Kożuszek z Gazety Polskiej Codziennie. – Wystarczyło stworzyć tam parę alejek, bo warunkiem było ukonstytuowanie przestrzeni publicznej. Dziwne w tej sprawie jest to, że wyrok może być potwierdzeniem pewnego status quo. W sądach administracyjnych ta rozprawa potrwa pewnie jeszcze trzy lata i domyślam się, że przez ten czas nic się nie będzie działo.

TAKICH SPRAW SĄ TYSIĄCE

– Ta sprawa wbrew pozorom jest dosyć prosta – stwierdził Roman Daszczyński z portalu Gdańsk.pl. – Z jednej strony kwestia niezrealizowania powodów, z których dokonano wywłaszczenia za czasów Gomułki, a z drugiej strony taka metoda działania biurokracji, nie tylko w Gdyni, z różnych powodów, bo ktoś nie chce sprawić wrażenia, że chce zwracać nieruchomości dawnym właścicielom, bo w kraju takich spraw są tysiące. Lepiej już iść do ściany w postępowaniu sądowym niż po drodze powiedzieć odpuszczam.

– Sprawa, która zdaniem wielu prawników jest prosta z punktu widzenia prawnego, trwa przed sądem 10 lat. Obywatel, który twierdzi, że ma jakieś prawo idzie do sądu przeciwko miastu i sprawa trwa 10 lat – zauważyła Agnieszka Michajłow.

Zdaniem Romana Daszczyńskiego to jeden z powodów, z których notowania polskiego sądownictwa w społeczeństwie są niskie. Z kolei Maciej Kożuszek nie wyobraża sobie, że spadkobiercy mogą przejąć teren.

mro
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj