Komentatorzy o stanie bezpieczeństwa w naszej części Europy: „Zagrożenie nieco osłabło, ale piłka ciągle jest w grze”

Od omówienia najistotniejszych spraw związanych z bezpieczeństwem naszej części Europy, które mają wymiar globalny, rozpoczęła się audycja „Komentarze Radia Gdańsk”. Dyskutowano także o kontrowersyjnym programie o nazwie Zdrovve Love, który był realizowany w gdańskich szkołach. Gośćmi Andrzeja Urbańskiego byli Antoni Szymański, socjolog i były senator, oraz Robert Kwiatek, fotoreporter, działacz antykomunistycznej opozycji.

Wiele wskazywało na to, że dziś w nocy miało dojść do ataku Rosji na Ukrainę. Na szczęście tak się nie stało, doszło natomiast do różnego typu cyberataków na banki ukraińskie czy ministerstwa.

– Zagrożenie nieco osłabło, ale cyberataki pokazują, że piłka ciągle jest w grze. Zdajemy sobie wszyscy sprawę, że to nie jest kwestia do zamknięcia w ciągu kilku dni, nawet po zapowiedzi i realizacji wycofywania pewnych jednostek wojskowych – powiedział Antoni Szymański.

– Ja staram się nie ulegać wszelkim atakom histerii, z jakimi mieliśmy do czynienia. To nie oznacza oczywiście, że nie ma zagrożenia i to nie oznacza, że się nie przejmuję tą sytuacją. Trzeba mocno stąpać po ziemi i w zasadzie przyjąć filozofię: jeśli mamy na coś wpływ, to się tym przejmujmy. I politycy, którzy zajmują się tymi sprawami, powinni się tym przejmować. Natomiast my nie mamy na to żadnego wpływu, więc zachowujmy rozwagę – zauważył Robert Kwiatek.

Jak przypomniał prowadzący audycję Andrzej Urbański, na razie ministerstwa nie potwierdzają, że deeskalacja wojsk rosyjskich następuje, a jeśli następuje, to bardzo powoli.

– Pewnym optymizmem wczoraj powiało, m.in. po spotkaniu naszego ministra, który jako szef OBWE był w Moskwie i rozmawiał z ministrem Ławrowem. Czujemy ten oddech problemów, które występują na granicy rosyjsko–ukraińskiej i obawiamy się wojny – przyznał Antoni Szymański.

– Nie wierzę ministrowi Ławrowowi w żaden sposób i w żadne słowo. Słyszeliśmy pewne rzeczy, które on mówił o Polsce w kontekście sytuacji na Białorusi. Doszło do spotkania i to jest jedyny pozytyw: są rozmowy, a nie ma strzałów – skomentował z kolei Robert Kwiatek.

Komentatorzy na antenie Radia Gdańsk rozmawiali także o kontrowersjach związanych z realizowanym w gdańskich szkołach programem o nazwie Zdrovve Love. Minister edukacji Przemysław Czarnek złożył w sprawie tego programu doniesienie do prokuratury. Z kolei gdańscy urzędnicy próbują wyjaśnić, że program nie był realizowany w szkołach podstawowych. Minister apeluje do prezydent Aleksandry Dulkiewicz, aby ta nie wprowadzała opinii publicznej w błąd. Więcej o sprawie pisaliśmy >>>TUTAJ.

– Program wywołał oczywiście duży sprzeciw części rodziców. Pamiętamy, że w ubiegłych latach w Gdańsku miały miejsce manifestacje przed urzędem miasta, spotkania w tej sprawie z radnymi, duża część opinii publicznej była tym zainteresowana i problem rzeczywiście był. Ja uważam, że od ponad dwudziestu lat w szkołach jest przedmiot „przygotowanie do życia w rodzinie” i tam są przedstawiane te treści we właściwy sposób. Nie ma żadnego powodu, żeby czyniły to różnego rodzaju organizacje albo żeby ustanawiać swoje, autonomiczne programy. Uaktywnienie i przeszkolenie tych nauczycieli, którzy ten przedmiot prowadzą, powinno mieć miejsce, aby ten przedmiot był nauczony na naprawdę najwyższym poziomie – skomentował Antoni Szymański.

– Uważam, że na wszystko jest czas. Powinien zatem być czas dla dzieci na ich normalny rozwój, bez obciążania ich pewnymi tematami. Jest czas na miłość, jest czas na naukę, są różne elementy dojrzewania. Ale też jest miejsce na pewne rzeczy. Pytanie, czy rolą władz miasta jest wprowadzanie tego typu programów i skupianie się na nich, czy powinny zajmować się innymi kwestiami? Miasto nie jest od tego, żeby zajmować się tego typu programami. Zostawmy to szkole, edukacji i rodzicom. Miłość jest być może nawet najważniejszym elementem, natomiast na samą mechanikę tego wszystkiego jest czas. Nie musimy młodym ludziom robić wody z mózgu w momencie, gdy psychicznie oni nie są na to przygotowani. Gdy wdrażamy pewne rzeczy na siłę, to rodzi bardzo poważne niebezpieczeństwa – podsumował Robert Kwiatek.

raf

Reklama



Najnowsze



Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj