Lawina pozytywnych komentarzy po wizycie polityków z Polski, Czech i Słowacji w Kijowie. „Gdy Mateusz Morawiecki i Jarosław Kaczyński piszą historię, to Donald Tusk pisze tweety”

Wyjazd Mateusza Morawieckiego i Jarosława Kaczyńskiego do Kijowa jest bardzo szeroko komentowany na całym świecie. Politycy, eksperci, komentatorzy oraz media w wielu krajach niemal jednogłośnie oceniają, że była to wizyta historyczna, potrzebna i taka, która przyniesie wiele korzyści całej Europie. W tym samym czasie Donald Tusk pojechał na Węgry, by wesprzeć tamtejsza opozycję prawicową w nadchodzących wyborach.

To kwestie Olga Zielińska poruszyła ze swoimi rozmówcami w „Komentarzach Radia Gdańsk”. O opinię zapytała Jacka Liziniewicza z „Gazety Polskiej” oraz Jarosława Popka z Radia Gdańsk.

– Jako Polska już zyskujemy na tej wizycie. Zyskujemy w oczach międzynarodowej opinii publicznej. Wizyta odbiła się szerokim echem w wolnym świecie i wśród mediów wolnego świata. Podejrzewam, że dziś każdy premier zachodniego świata chciałby być w tym pociągu, który wczoraj był w Kijowie i bezpiecznie wrócił do Polski. Ci politycy, którzy znaleźli się na jego pokładzie, dali sygnał i dowód wielkiej odwagi i wielkiego wsparcia dla Ukrainy. To z pewnością zostanie zauważone i docenione przez samych Ukraińców, tak jak swego czasu została doceniona wizyta prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Gruzji. Ta Gruzja do dziś Lecha Kaczyńskiego kocha, o czym wie każdy, kto był w Gruzji. My dziesięć lat po katastrofie smoleńskiej zastanawialiśmy się, czy Lech Kaczyński zasługuje na upamiętnienie pomnikiem, tymczasem w Tbilisi od 9,5 roku stał już pomnik Lecha Kaczyńskiego. Z tego punktu widzenia wizyta w Kijowie była sensowna i uzasadniona oraz buduje ponadnarodowe interesy – komentował Liziniewicz.

– A co my, jako polska, możemy zyskać pod względem politycznym? – pytała prowadząca rozmowę Olga Zielińska.

– Propozycja pomocy w postaci pewnej misji pokojowej, którą przecież niezależne państwo, jakim jest Ukraina, może chcieć na swoim terytorium, na swojej ziemi, z pewnością stanie się propozycją dyskutowaną i z pewnością jest tak, że dziś Polska zaczyna odgrywać aktywną rolę i pokazywać rozwiązania całemu światu. Już to samo w sobie jest korzyścią polityczną. Wczoraj padły dość ważne słowa o tym, że dobrze jest mieć wartości demokratyczne, o praworządności, o prawach człowieka, tolerancji, wolności i równości na ustach, ale jeśli nie idą za tym żadne czyny, to pozostaje to wyłącznie pusty frazes – argumentował dziennikarz „Gazety Polskiej”.

– W tym samym czasie, gdy Mateusz Morawiecki i Jarosław Kaczyński jechali do Kijowa, lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk pojechał na Węgry, aby wesprzeć opozycyjnego Jobbika z koalicji Zjednoczeni dla Węgier, a przecież przed tą partią, jej prorosyjskimi skłonnościami, ostrzegano nawet w „Newsweeku” Tomasza Lisa – zauważyła Olga Zielińska.

– Przygotowując dzisiejszy przegląd prasy na antenie Radia Gdańsk, przejrzałem gazety, które piszą o wczorajszej wizycie polityków w Kijowie. Także komentarze ze strony opozycji. I praktycznie sto procent tych głosów to były pochwały dla wizyty polskich, czeskich i słoweńskich przedstawicieli w Kijowie. Natomiast nigdzie nie znalazłem, chociaż usilnie szukałem, komentarza Donalda Tuska do tej wizyty. A tymczasem znalazłem wypowiedzi Tuska na Węgrzech w Budapeszcie, gdzie wzywał do tego, aby głosować na opozycję, by nie dać Wiktorowi Orbanowi wygrać kolejny raz wyborów. Widać zatem, jakie są priorytety szefa PO, nie interesuje się tak naprawdę tym, co się dzieje na Ukrainie, nie interesuje się tym, w jaki sposób Polska działa na rzecz pomocy Ukrainie i na rzecz tego, żeby wojna jak najszybciej się skończyła, a rozgrywa swoje polityczne gierki. To, że wsparł opozycję, to że wsparł partię Jobbik, która jest skrajnie proputinowska i nawet faszyzująca, to znaczy, że nie ma chyba za bardzo orientacji w tym, co dzieje się w węgierskiej polityce albo dla niego nie ma najmniejszego znaczenia, kto mógłby rządzić Węgrami, ważne jest tylko, żeby nie rządził Orban. A to znaczy, że pozycja Donalda Tuska w polityce europejskiej spada „na łeb, na szyję” – komentował Jarosław Popek.

– Myślę, że dobrze to określił minister Maciej Wąsik, który napisał, że w momencie, gdy Mateusz Morawiecki i Jarosław Kaczyński piszą historię, to Donald Tusk pisze tweety. Ta polityka Tuska jest po prostu idiotyczna – podsumował Jacek Liziniewicz.

raf

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj