Komentatorzy o notatce ws. sprzedaży Lotosu: rozczulający Olechnowicz, narracja jak domek z kart

(fot. archiwum RG)

Z jakimi firmami z Rosji za rządów Donalda Tuska rozmawiano ws. sprzedaży przez Polskę większości akcji Grupy Lotos? Czego dowiadujemy się z ujawnionej notatki z 18 października 2011 roku, której adresatem jest ówczesny prezes spółki Paweł Olechnowicz? O to w „Komentarzach Radia Gdańsk” Piotr Kubiak pytał Artura Ceyrowskiego z tygodnika „Sieci” i portalu stefczyk.info oraz Marka Formelę z „Gazety Gdańskiej” i portalu wybrzeze24.pl.

– Notatka jest istotnym świadectwem sposobu myślenia ekipy Platformy Obywatelskiej, tej ogólnopolskiej i regionalnej, o przyszłości Grupy Lotos. Zwracam uwagę na trzy okoliczności. Po pierwsze – data, która widnieje na tym dokumencie, 18 października, czyli ponad tydzień po wyborach, w których PO uzyskała ponownie prawo do prowadzenia spraw polskich. Po drugie – minister Grad odwołuje się do umowy z Grupą Lotos, więc wczorajsze enuncjacje prezesa Olechnowicza, że nikt z nim niczego nie konsultował, są oparte o jego subiektywne przeświadczenie. Po trzecie – w notatce pojawiają się nazwy firm, które uczestniczą w procesie sprzedaży. Rząd Donalda Tuska informuje Grupę Lotos o prowadzeniu operacji wyprzedaży 53 proc. akcji, czyli de facto wyprzedaży Grupy Lotos – przypomniał Marek Formela.

– Jeśli spojrzymy na kalendarz wcześniejszych działań, to przecież Donald Tusk mówił o braku przesłanek ideologicznych do sprzedaży Lotosu komukolwiek. Później koalicja PO-PSL przegrała głosowanie. Projekt obywatelski, podpisany przez 153 tys. osób, które sprzeciwiały się tej operacji, został czterema głosami zaakceptowany i skierowany do dalszych prac w Komisji Skarbu, a po roku stosunkiem głosów 224:222 KO zamknęła procedowanie projektu społecznego i wówczas Tadeusz Aziewicz powiedział, że nie są znane żadne okoliczności, by jakikolwiek rosyjski przedsiębiorca był zainteresowany przejęciem Grupy Lotos. Z tej notatki wynika jednak, że chcieli to zrobić właśnie rosyjscy przedsiębiorcy – wskazywał.

– Zakładam dobrą wolę naszych pomorskich polityków – pani Pomaskiej i panów Aziewicza i Lewandowskiego – którzy jako żywo niedawno protestowali przeciwko sprzedaży Lotosu i połączenia z Orlenem, co było wymuszone przez Komisję Europejską. Może ci ludzie nie byli wprowadzani w politykę Donalda Tuska i Aleksandra Grada. Ten ostatni w 2011 roku mówił, że rosyjskie pieniądze nie są złe, że „trzeba budować dobre relacje z Rosjanami i warto tak trzymać”. Lotos na Pomorzu wywołuje szybsze bicie serca, wszyscy patrzymy na tę firmę z lokalnej perspektywy. Warto jednak spojrzeć szerzej. Z portfolio Skarbu Państwa za rządów PO ubyło 950 firm. W 2007 roku, kiedy PO przejmowała władzę, państwo miało udziały w 1343 przedsiębiorstwach, a kiedy oddawała stery, tych firm było 393. Ubyły m.in. Bumar czy Polska Żegluga Bałtycka, a mógł być tam Lotos, mógł być także LOT – wyliczał Artur Ceyrowski. – „Rynek wszystkim steruje, a pieniądz nie ma narodowości” – tę bzdurę słyszeliśmy wielokrotnie, powtarzają ją też nasi lokalni liberałowie. Tu warto przypomnieć też o sprzedaży gdańskiego GPEC-u – dodał.

– Lepiej byłoby, gdyby Donald Tusk biegał maratony i dzielił się swoją satysfakcją sportową, natomiast dał sobie spokój – przy tym dorobku, który wynika choćby z notatki ministra Grada – z zaprzątaniem Polakom głowy kolejnymi pomysłami. Trzeba powiedzieć liberałom, że nie ma już w Polsce zbyt wiele do sprzedania – wskazywał Formela. – Dzisiejsze pomruki pomorskich notabli mogą tylko rozbrajać swoją hipokryzją, podobnie jak rozczula były prezes Paweł Olechnowicz, który uważa połączenie Orlenu z Lotosem za operację chybioną, chwali natomiast własne decyzje, ale nie wszystkie opisuje. Słowem nie opowiada o zyskach z norweskiego złoża Yme, które zalały kasę Lotosu w czasach rządów Tuska – dodał redaktor naczelny „Gazety Gdańskiej”.

Prowadzący przytoczył kolejne słowa Olechnowicza – „byłem przekonany, że w 2011 roku transakcja sprzedaży nie powinna dojść do skutku, nikt mnie nie pytał, co myślę na ten temat”. Piotr Kubiak wskazał przy tym, że to właśnie były prezes Grupy Lotos jest adresatem omawianej notatki Aleksandra Grada.

– Widzimy czarno na białym, jak to jest skonstruowane. Ta historia zupełnie nie trzyma się faktów. Kiedy otrzymujemy kolejne dokumenty, ta narracja sypie się jak domek z kart. Liberałowie mają problem, kiedy polski rząd, w wyniku decyzji Komisji Europejskiej, sprzedaje część majątku Grupy Lotos. Ale kiedy zagraniczni doradcy decydowali, w czyje ręce trafi Lotos i wśród kontrahentów była rosyjska firma oraz węgierski MOL, wówczas kontrolowany przez Rosjan, podobnie jak holenderska firma, wszystko było w porządku. Ludzie, których te decyzje bezpośrednio dotyczyły, mówią, że nic o nich nie wiedzieli – listował Ceyrowski.

mrud

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj