Azerbejdżan zaatakował Armenię. Jak ta sytuacja łączy się z konfliktem rosyjsko-ukraińskim? W audycji „Komentarze Radia Gdańsk” sytuację wyjaśniali rozmówcy Bartosza Stracewskiego: Piotr Piotrowski z „Gościa Niedzielnego” i „Gościa Gdańskiego” oraz Andrzej Ługin z portalu Gdańsk Strefa Prestiżu.
Piotr Piotrowski wskazywał, że najazd na Armenię tak naprawdę jest uderzeniem w Rosję. – Wydaje się, że mamy do czynienia z sytuacją, kiedy następuje kumulacja „złych faktów”, które zaczynają dotykać Rosję, ale to prawdopodobnie wynik tego, że jak zasiejesz, tak zbierzesz. Tak jest, gdy patrzymy na to filozoficznie, natomiast militarnie mamy do czynienia z wielką ofensywą armii ukraińskiej, która oczywiście jest jeszcze potęgowana doniesieniami medialnymi. Przypomnę, że była prośba ukraińskich władz, żeby nie kolportować pewnych informacji, bo spekulacje medialne były pewnymi działaniami operacyjnymi. Wydaje mi się, że mamy do czynienia z pewnym przełomem, a to, co dzieje się w tej chwili na drugim krańcu naszego kontynentu, to wynik tego, że Rosja jest osłabiona, więc ktoś wykorzystał sytuację – twierdził.
Andrzej Ługin podjął próbę wskazania korzystającego na nowym konflikcie państwa. – Minimocarstwem w tamtym rejonie jest Turcja, która również wykorzystuje słabość Rosji do tego, żeby ją osłabić. To lokalne mocarstwo łączy wszystkie narody turkojęzyczne, powodując zaognienie sytuacji. Od kilkudziesięciu lat jest wiadoma sprawa między Azerbejdżanem, który jest proturecki, a prorosyjską Armenią, której bezpieczeństwo właściwie gwarantuje Rosja. Turcja zaognia ten konflikt i patrzy łakomym okiem też na Krym, gdzie przecież również miała swoje wpływy, więc podejrzewam, że to część jakiejś większej akcji. To państwo próbuje zdestabilizować sytuację w Rosji i w ten sposób ułatwić, jak mi się wydaje, działania wojsk ukraińskich na południu – sugerował.
Posłuchaj całej audycji:
MarWer
