Czy PE uzna Rosję za państwo terrorystyczne? „To będzie czysty gest, wyłącznie deklaratywny”

Po ostatnich bombardowaniach Kijowa i innych miast, w Parlamencie Europejskim przyspieszyła dyskusja, czy uznać Rosję za państwo terrorystyczne. O to wnioskowali konserwatyści, przy poparciu m.in. ludowców i polskich deputowanych ze wszystkich frakcji. W listopadzie europosłowie zagłosują nad rezolucją w tej sprawie. Na ten temat Andrzej Urbański rozmawiał ze swoimi gośćmi: prof. Krzysztofem Kornackim, historykiem i filmoznawcą z Uniwersytetu Gdańskiego oraz prof. Grzegorzem Grochowskim, politologiem, wykładowcą akademickim, prezesem fundacji „Wiem i Umiem”.

– Pytanie jest takie, co za tym, idzie. Niewątpliwie samo stwierdzenie „państwo terrorystyczne” dużo zmienia w opinii publicznej. Jest to przyjęcie świadomości jednoznacznej i takiej, w której powinniśmy się rzeczywiście takiego bytu państwowego strzec. Nie tylko jest Putin terrorysta, ale całe państwo terrorystyczne. Jeżeli ten ruch ze strony PE pomoże rozwiązać sytuację, to tak powinno się stać – wyjaśniał Grzegorz Grochowski.

– Musielibyśmy wiedzieć, jakie będą skutki tej rezolucji, co to faktycznie zmieni. Doskonale wiemy, szczególnie w naszej części Europy, że Rosja jest państwem terrorystycznym. Czy jeśli to oficjalnie uznamy, to czy przechodzimy automatycznie na jakiś wyższy poziom sankcji? Tego nie wiem, a takie czyste gesty, które wykonuje też ONZ, tak naprawdę niewiele zmieniają. W gruncie rzeczy to jest tylko deklaratywne, a nie realne – podkreślał Krzysztof Kornacki.

BEZPIECZEŃSTWO NA DROGACH

Jerzy Stuhr wsiadł za kierownicę, mimo że wcześniej spożywał alkohol. Potrącił w Krakowie motocyklistę. Jak się okazało, w wydychanym powietrzu miał około 0,7 promila alkoholu. Komentatorzy dyskutowali o tym w kontekście bezpieczeństwa na drogach.

– Bezpieczeństwo na drogach powinniśmy traktować szeroko, nie tylko jeśli chodzi o znane osoby. Trzeba przyznać, że w tym przypadku bardzo pokornie i z właściwym podejściem osoba, która weszła w tę sytuację, zareagowała. Wiadomo, że osoby znane wzbudzają szczególną uwagę, ale problem dotyczy nas wszystkich. I nie rozwiąże się go wyłącznie przy pomocy zaostrzania kar. Jest to kwestia świadomości i edukacji. Powinniśmy to kształtować w zasadzie od dzieciństwa – wskazywał prof. Grzegorz Grochowski.

– W całej tej sprawie mnie, jako filmoznawcę i medioznawcę najbardziej interesuje to, jak teraz próbuje się zarządzać tym kryzysem. Jerzy Stuhr jest dla wielu środowisk bardziej autorytetem niż celebrytą. Jeden z portali opiniotwórczych napisał: „Wiemy, gdzie jechał Jerzy Stuhr… Miał oddać hołd koledze po fachu”. Z tekstu wynikało, że zmierzał na spotkanie wspomnieniowe po śmierci Jerzego Treli. Sprawdziłem to i okazało się, że spotkanie miało się zacząć o godz. 19:00, a do wypadku doszło o godz. 17:00. Do pokonania był zaledwie jeden kilometr. Tutaj widać zarządzanie tym kryzysem, co mnie wcale nie dziwi – tłumaczył prof. Krzysztof Kornacki.

– Prawo powinno być jednakowe dla wszystkich. Czy ktoś jest twórcą, celebrytą, czy pracownikiem fizycznym, to różnica jest żadna. To, co się dzieje pomiędzy osobą znaną, publiczną, a jej audytorium, dla którego jest autorytetem, to osobny temat. Wiadomo, że to jest teraz dialog, narracja i podejście takie, żeby ten wizerunek ratować – argumentował Grzegorz Grochowski.

 

raf

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj