Mieczysław Jałowiecki i inni mało znani bohaterowie. Czy Gdańsk zapomina o lokalnej historii?

(Fot. Radio Gdańsk)

Szczątki Mieczysława Jałowieckiego wróciły do Polski, dyplomata spoczął w Gdańsku. Dlaczego tak mało wiemy o lokalnych bohaterach? W audycji „Komentarze Radia Gdańsk” Bartosz Stracewski zapytał o to Marka Formelę z portalu wybrzeże24.pl i „Gazety Gdańskiej” oraz Krzysztofa Puternickiego, podróżnika, publicystę i twórcę telewizyjnego.

Krzysztof Puternicki zauważył, że wielu gdańskich bohaterów pozostaje nieznanych szerszemu odbiorcy. – To nie jest odosobniona kwestia, choćby w Gdańsku mamy więcej takich nazwisk, na przykład major Żychoń czy inni, którzy naprawdę zasługują na pamięć, i to nie tylko naszą, lokalną, ale w całej Polsce, ze względu na skalę dokonań. To człowiek, któremu zawdzięczamy skrawek polskości w Gdańsku; szkoda, że jeśli chodzi na przykład o uhonorowanie bohaterów z Westerplatte, nie było współpracy. Przypomnę, że nie dość, że miasto wypowiedziało pozwolenie na poszukiwanie tych szczątków, to jeszcze dodatkowo je utrudniało, nasyłając straż miejską – wskazywał.

Z kolei Marek Formela zwrócił uwagę na instrumentalny stosunek władz Gdańska do historii. – Sprawa upamiętnienia Mieczysława Jałowieckiego trafiła w tryby bieżącej polityki. Przypomnę, że przecież nie tak dawno temu w sprawie Westerplatte, czyli w sprawie, w której Mieczysław Jałowiecki tak dobrze zapisał się w historii Gdańska i Polski, władze miasta miały zupełnie inne zdanie: uważały, że z terenu, który Mieczysław Jałowiecki, wykorzystując dość skomplikowany mechanizm finansowy, a także społeczny, wykupił z rąk niemieckich, państwo polskie próbuje obrabować Gdańsk – zaznaczał.

Publicyści rozmawiali też o węglu, którego bardzo duże ilości sprowadzono do Polski. Politycy opozycji na różne sposoby próbowali przeszkodzić w jego dystrybucji. – Uważam, że to są rzeczy, które po prostu zawsze brały się tylko i wyłącznie nie ze względów merytorycznych, a po prostu z antypatii politycznej. Trzeba mówić wprost, że ta dychotomia, która jest w społeczeństwie, w dosyć jasny sposób powoduje, że każda interakcja rządu z zasady od razu jest poddawana krytyce – oceniał Krzysztof Puternicki.

Marek Formela zgodził się z tezą, że politykom Platformy Obywatelskiej nie chodzi o względy merytoryczne. – Jesteśmy w sytuacji, w której każde tworzywo sporu opozycji z rządem jest przydatne, czy byłyby to lekarstwa, węgiel, brak wody czy prądu. Dyrygenci Platformy, a wielu z nich pochodzi z Trójmiasta, z Pomorza, uznali, że węgiel będzie znakomitym rekwizytem w partyjnej potyczce z polskim rządem, nie bacząc na to, że ta sprawa w żaden sposób nie wynika z sytuacji wewnętrznej kraju, tylko z chaosu energetycznego w Europie – zauważał.

Posłuchaj całej audycji:

MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj