Gapy czy dywersanci? Publicyści komentują tajemniczą wyprawę hiszpańskich nurków

(Fot. Radio Gdańsk)

Gdańscy ratownicy uratowali grupę hiszpańskich nurków, którzy w trakcie sztormu i po ciemku, na czterometrowym skuterze wędkarskim z uszkodzonym silnikiem rzekomo szukali bursztynu w Bałtyku. Czy to możliwe, że mężczyzn w rzeczywistości interesowały rurociągi? W audycji „Komentarze Radia Gdańsk” Bartosz Stracewski spytał o to swoich gości – Małgorzatę Fechner-Puternicką, aktywistkę miejską i blogerkę, oraz Macieja Naskręta z „Dziennika Bałtyckiego”.

Maciej Naskret stanowczo wykluczył możliwość, że oficjalny powód wyprawy Hiszpanów był prawdziwy. – Szukanie bursztynu to jakaś mrzonka, bo każdy, kto był na plaży, doskonale wie, że jest jeden sposób na jego poławianie, czyli robienie tego z brzegu. W tej historii największe znaczenie ma chyba wątek przemytniczy. Raczej nie doszukiwałbym się jakichś działań terrorystycznych ze strony tej grupy, bo była ona kompletnie nieprzygotowana na tego typu działania. Pojawiają się informacje o tym, jak przygotowywano się do tego wątpliwego rejsu. Mamy historię z wynajęciem sprzętu w Gdyni. Nadmienię, że wcześniej Hiszpanie udali się do centrum, w którym można wynająć sprzęt do nurkowania w Gdańsku, ale go nie dostali, a łódź, którą wypłynęli, pochodzi z Iławy i pływała po jeziorze. Wszystko to wskazuje na wątek przemytniczy – wskazywał.

Z kolei Małgorzata Puternicka stwierdziła, że przyczyna wyprawy Hiszpanów nie jest najważniejsza. – Jak pierwszy raz przeczytałam tę informację, to natychmiast przypomniała mi się znakomita książka Jerome’a K. Jerome’a „Trzech panów w łódce (nie licząc psa)”. Wstawiłabym tu „skuter”, który oczywiście mógł służyć do tego, żeby coś nim przewieźć, a potem go wyrzucić przy plaży, ale dlaczego akurat w tym miejscu? Dlaczego mówiono o czarnym złocie, którego poszukiwali i nie znaleźli? Czy na tej łódce znaleziono jakiekolwiek ślady narkotyków? W każdym razie myślę, że trzeba spokojnie poczekać. Dla mnie najistotniejszą rzeczą w tym wszystkim jest to, jak zachowały się władze kapitanatu i policja z uwagi na to, że mamy przecież chyba nadal obowiązujący drugi stopień zagrożenia, który mówi właśnie o tym, że, niestety, w sytuacji, w której jesteśmy, ostrożność jest po prostu konieczna. Tutaj tej ostrożności kompletnie nie widać – oceniała.

Posłuchaj całej audycji:

MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj