Komentatorzy o „historycznej” wizycie prezydenta USA i opozycji „przekraczającej granice śmieszności”

(fot. KPRP/Jakub Szymczuk)

Za nami wizyta prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena w Polsce (nasza relacja >>>TUTAJ). Co podczas niej usłyszeliśmy? Jakie padły najważniejsze sformułowania i deklaracje? Jak zachowała się opozycja? O tym w „Komentarzach Radia Gdańsk” Piotr Kubiak rozmawiał z Małgorzatą Rakowiec z gdańskiego oddziału TVP oraz Arturem Ceyrowskim z tygodnika „Sieci” oraz portalu stefczyk.info.

– Z Warszawy i również z Kijowa popłynął sygnał, że NATO jest zdeterminowane, żeby opowiedzieć się po stronie Ukrainy. I że ta granica, ciężkość, jeśli chodzi o wschodnią flankę NATO, przesuwa się zdecydowanie. Polska znalazła się w centrum wydarzeń. Jeden z elementów, który wybrzmiał, jest taki, że ta wojna się szybko nie skończy. Prezydent Biden powiedział nawet coś takiego, że najbliższe pięć lat zdecyduje o kolejnych dekadach, w których będą żyły nasze dzieci. To długa perspektywa, ale to też oznacza, że nie będzie miejsca na zgniły kompromis. A mówiło się, że są państwa zainteresowane tym, żeby wrócić do takiego układu, żeby Rosji nie kompromitować, nie poniżać, żeby można z nią było dalej rozmawiać. Joe Biden jest tuż przed wyborami i składa deklarację, że Ukraina nie przegra tej wojny. To oznacza, że jakakolwiek przegrana Ukrainy byłaby w jakiś sposób przegraną w kampanii Bidena – oceniła Małgorzata Rakowiec.

– Jestem przekonany, że wizytę Joe Bidena w Polsce należy traktować łącznie z tym, co wydarzyło się w Kijowie. Na te wydarzenia należy patrzeć jako na jeden bardzo starannie zaplanowany przez Amerykanów spektakl, on momentami niemal wyglądał jak hollywoodzka produkcja. Kiedy zobaczyliśmy Bidena w Kijowie, to niewielu dowierzało w to, co widzi. Przecież to nie miało się wydarzyć. Mówiło się, że może prezydent Biden pojawi się we Lwowie, być może spotka się z prezydentem Zełenskim w czasie swojej wizyty w Polsce na granicy polsko-ukraińskiej. Tymczasem on pojechał do ostrzeliwanego przez Rosjan Kijowa, w samo epicentrum wojny i pokazał niezwykłą odwagę. Przyznam, że kiedy Joe Biden został prezydentem, to bałem się, że to będzie zgodnie z zapowiedziami amerykańskich konserwatywnych mediów trochę taki „sleepy Joe”. A on zerwał z tą narracją. Pokazał, że jest człowiekiem odważnym, że gdzieś za nim stoi amerykański deep state, który dba o to, żeby Polska i świat Zachodu był bezpieczny. Amerykanom chyba zależało, żeby pokazać Ukrainie, o co oni walczą. Widzieliśmy różnicę między wizytą w Kijowie, który walczy, żeby wyzwolić się spod rosyjskiej dominacji, a tym, co pokazano na drugi dzień, co wywalczyła sobie Polska po 1989 roku. czyli niezależność od Rosji, niezależność od decydowania o wszystkim w Moskwie. I takim państwem chciałaby stać się Ukraina. Dlatego te wizyty trzeba traktować jako jedną całość – ocenił Artur Ceyrowski.

Małgorzata Rakowiec i Artur Ceyrowski (fot. Radio Gdańsk)

Podczas wizyty Joe Bidena w Polsce dochodziło jednak do sytuacji dziwnych. Jak zwrócił uwagę prowadzący rozmowę, bardzo zastanawiająco zachowywali się politycy opozycji. Próbowano przekonywać, że uczestniczyli oni w spotkaniach z prezydentem USA, gdy tymczasem brali udział w zorganizowanych przez Ambasadę USA tzw. shake-handach.

– Trzeba zwrócić uwagę, że wśród tych osób, które miały szansę uścisnąć rękę prezydentowi Stanów Zjednoczonych, nie było Radosława Sikorskiego, a to przecież kandydat opozycji na ministra spraw zagranicznych. To jest też ciekawe w kontekście informacji, które słyszeliśmy o jego obecności w Zjednoczonych Emiratach Arabskich w czasie, gdy był tam Sergiej Ławrow, z którym Sikorski kiedyś często się spotykał. Są informacje, które mogą potwierdzić albo nie, czy doszło do spotkania Ławrowa z Radosławem Sikorskim na terenie ZEA. Pytanie, co się będzie działo po tej wizycie. Myślę, że w ciągu najbliższych dni będzie wypływało dużo ciekawych informacji – zauważyła na początek Rakowiec.

Następnie komentatorka wyjaśniła, czym są shake-handy i w jaki sposób wykorzystała je do swoich celów opozycja. – Nawet z opisu tego spotkania, które organizowała ambasada Stanów Zjednoczonych, dowiadujemy się, że po prostu wyznaczona została lista polityków, którzy mieli szansę zrobić sobie zdjęcie i uścisnąć rękę z Joe Bidenem, wśród nich byli politycy opozycji, i bardzo dobrze. Ale podciąganie tego pod jakiś wyraz poparcia dla opozycji brzmi śmiesznie. Zwróciłabym uwagę, że jak mieliśmy do czynienia z poprzednimi różnymi wizytami zagranicznymi, to opozycja bardzo mocno próbowała naciskać na to, żeby wybrzmiało w Polsce jakieś upomnienie dla naszego kraju, jakieś wskazanie, jak tu jest łamana demokracja i praworządność. Nic takiego nie było. Teraz mamy informacje o spotkaniach, które były przy okazji robienia sobie zdjęcia. Dość to śmieszne i żenujące – stwierdziła Rakowiec.

– Tym razem opozycja również namawiała przedstawicieli administracji amerykańskiej do tego, żeby takie komentarze się pojawiły. Widać to chociażby we wpisach Tomasza Lisa na Twitterze. Media opozycyjne takie komentarze publikowały, ale mieliśmy ewidentnie sytuację, kiedy Stany Zjednoczone, zarówno prezydent, jak i cała administracja, nie chciały się pokazywać z tymi politykami – dodał Ceyrowski.

W ocenie dziennikarza wpływ na to miało tolerowanie przez Donalda Tuska Radosława Sikorskiego. – Myślę, że gdyby taka opozycja nie istniała, to PiS musiałby ja wymodlić, wymyślić. Bo przecież ta historyczna wizyta i historyczne przemówienie, te powiewające wspólnie amerykańskie i ukraińskie flagi to będzie główny motyw kampanii. I politycy zdają sobie z tego sprawę – zarówno w Prawie i Sprawiedliwości, jak i w Platformie Obywatelskiej. I w kontrze do tej pogawędki Sikorskiego z Ławrowem na balkonie, w kontrze do tych wszystkich komentarzy Sikorskiego w mediach społecznościowych, w kontrze do spacerów Donalda Tuska z prezydentem Putinem po sopockim molo, w kontrze do tych wszystkich niekorzystnych umów gazowych, które za premiera Tuska podpisywano będziemy widzieli obrazki dotyczące tego, jak zachowuje się premier Morawiecki, jak blisko jest z administracją amerykańską, będziemy widzieli obrazki prezydenta Bidena i prezydenta Dudy, będziemy widzieli cały szereg umów podpisanych przez ministra Błaszczaka, które de facto decydują o bezpieczeństwie Polski. To jest kluczowy temat kampanijny – bezpieczeństwo Polski w kontekście rosyjskiej agresji na Ukrainę i w kontekście coraz większego zagrożenia ze strony Rosji. I mamy opozycję, która przekroczyła absolutnie wszystkie granice śmieszności, bo te relacje ze spotkań trwały nieporównanie dłużej niż same spotkania – zauważył.

Posłuchaj całej audycji:

am

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj