Dzień Żołnierzy Wyklętych, a w Gdańsku posprzątano cmentarz żołnierzy sowieckich. „Duży niesmak”

W środę 1 marca świętujemy Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Dlaczego to jest tak ważne dla naszego kraju święto? Dlaczego trzeba przypominać wydarzenia i bohaterów sprzed lat, którzy walczyli o wolność i niepodległość Polski? Między innymi na ten temat dyskutowano w „Komentarzach Radia Gdańsk”. Zaproszeni goście rozmawiali także o wysiłkach Donalda Tuska w dyskredytowaniu prezesa Orlenu Daniela Obajtka.

Andrzej Urbański do dyskusji zaprosił Marka Formelę z „Gazety Gdańskiej” i portalu Wybrzeże24.pl oraz Roberta Kwiatka, fotoreportera, członka zarządu Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Pierwszym z tematów był obchodzony 1 marca Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych.

– Byłem wczoraj na cmentarzu, gdzie jest pochowana Danuta Siedzikówna „Inka”. Nikogo tam nie było. Natomiast obok jest cmentarz żołnierzy sowieckich: a tam jak w ukropie uwijają się ludzie, porządkują, sprzątają. Prawdopodobnie władze miasta Gdańska zleciły tam sprzątanie. Dla mnie to było dziwne, bo na tym naszym cmentarzu, gdzie są pochowani nasi bohaterowie, nikt się nim nie zajmuje poza nami, społecznikami. Natomiast nie widziałem żadnej zorganizowanej akcji poza tym, że jest regularnie zamknięta furtka, żeby tam nie wejść. Natomiast na sąsiednim cmentarzu, gdzie leżą żołnierze radzieccy, trwają prace. Powiem szczerze: w związku z dzisiejszą datą poczułem duży niesmak. Nie mówię oczywiście, żeby tam nie sprzątać, nie porządkować. Ale dziś jest dzień ważny. Ja osobiście będę upamiętniał, na tyle, ile można, promował to wydarzenie. Powinniśmy o tym pamiętać, bo to są nasi prawdziwi bohaterowie. I taki wzór powinniśmy mieć, wzór ludzi, którzy zachowali się tak, jak trzeba – mówił Robert Kwiatek.

– To jest taki dzień, w którym w jakiejś mierze ujawnia się dojmująca jaskrawość decyzji politycznych, które przesunęły Polskę w inną stronę geopolitycznej mapy Europy bez zgody Polski, bez pytania Polaków o to, jak chcemy kształtować swój kraj. I to jest też moment, w którym tamte racje powinny zawsze towarzyszyć naszemu współczesnemu myśleniu o tym, co Polskę może czekać, jakie mogą być zagrożenia i jaki kierunek – mówił Marek Formela.

– Jeszcze niedawno mówiono o „bandytach”, dziś mówimy o bohaterach. Dodam, że opozycja chce likwidować Instytut Pamięci Narodowej, który przecież bada zbrodniarzy i sytuacje, które się dzieją – zauważył Andrzej Urbański.

– Karol Nawrocki na antenie Radia Gdańsk wskazał na przesłanki historyczne, ale też wskazał na różne okoliczności, które są wciąż przedmiotem badania IPN-u, dotyczące postaw sędziów, prokuratorów, sposobu, w jaki opozycję traktowała władza PZPR – mówił Formela.

– Ja mam niestety podejście bardziej smutne i radykalne. Polska należy do państw, które tę wojnę przegrały i poniosła jedne z największych strat, będąc, co ciekawe, w obozie zwycięzców. Poniosła największą ofiarę tego wszystkiego. Przegraliśmy wojnę, największe straty terytorialne ponieśliśmy i do dnia dzisiejszego funkcjonujemy w tym. Natomiast jeśli chodzi o likwidowanie czegokolwiek, to ja bym zaproponował jednak chociażby ograniczenie cmentarza żołnierzy sowieckich, gdzie jest kult sierpa i młota. Nie poprzez likwidowanie tego cmentarza; tam jest olbrzymi plac defilad, ja bym tę część (to jest taki mój pomysł i taki też apel miałem do władz miasta) przeznaczył na rzecz upamiętnienia, uhonorowania prawdziwych naszych bohaterów: i tych z przeszłości dalszej, ale też tych z przeszłości bliższej. Oczywiście bez żadnej szkody dla tego miejsca. Natomiast władze Gdańska nie są tym zainteresowane i co ciekawe hołubią tamte wartości, tamte miejsca, remontują, starają się… chyba nie czas, zwłaszcza teraz, na to – dodawał z kolei Robert Kwiatek.

W dalszej części audycji rozmawiano o Obajtku i Tusku. – Przyznam, że trochę z niedowierzaniem słucham niektórych wypowiedzi – czy naprawdę dziś wszystko można powiedzieć? Niedawno usłyszeliśmy z ust Donalda Tuska, że „Obajtek jest oligarchą Putina”… – przypomniał prowadzący rozmowę.

– Niektóre słowa nie powinny padać, a jeżeli padają, to druga strona powinna się do tego odnieść. I tu chyba najlepszą drogą powinien być sąd. Bo to, że pewne działania (zarówno premiera, prezydenta, jak również głównych spółek Skarbu Państwa) zabezpieczają służby specjalne, jest to jasne. A ja domniemam, że zabezpieczają nasze polskie służby specjalne. To, że jest zainteresowanie służ wrogich, bo są tym żywotnie zainteresowane i chcą wchodzić w te strefy, to jest też jasne. Natomiast wysnuwać tego typu zarzuty, bo ktoś na przykład wie, że służby tym się interesują… Powiem szczerze, jak premier Donald Tusk był premierem, to służby też go zabezpieczały. I to jest normalna sprawa – argumentował Robert Kwiatek.

– Ale czy to znaczy, że można poświęcić własny naród i własny kraj na rzecz wygranej w wyborach? – pytał Andrzej Urbański.

– Tęsknota do powrotu do władzy jest olbrzymia, a w polityce metody bywają rozmaite, w tym także podłe. Polska jako gospodarka w czasie rządów koalicji PO-PSL kupiła u wschodnich partnerów surowce energetyczne za 700 miliardów złotych. To jest mniej więcej roczny budżet Polski i to jest realna miara zaangażowania politycznego, zaangażowania gospodarczego ekipy Donalda Tuska. A ta przepychanka uwłacza prawdzie, zaś prawda jest zawarta w kontraktach, które były wtedy zawarte; w próbie przedłużenia kontraktu na dostawy gazu do roku 2037, co nawet Komisję Europejską zafrapowało i zażądała ograniczenia tego czasookresu. Ekipa Donalda Tuska nie mogła wyjść poza pewien sposób myślenia, ponieważ uważała, może nawet z głębi serca, że Rosja jest jedynym możliwym partnerem polskiej energetyki. I te wszystkie działania – gdyby spojrzeć po kolei: drobne, średnie i duże – ukierunkowane były na aktywizację, pogłębienie i ubezpieczenie relacji gospodarczych polsko-rosyjskich – wskazywał szef „Gazety Gdańskiej”.

raf

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj