Reakcja opozycji na 800+. Komentatorzy: Tusk wykazuje nieudolność, a PO nie ma żadnego pomysłu

(Fot. Radio Gdańsk)

Pierwsze zapowiedzi wyborcze Prawa i Sprawiedliwości, wśród których pojawił się pomysł podwyższenia świadczenia 500+ do 800 złotych, wywołały szereg reakcji i dyskusji. W „Komentarzach Radia Gdańsk” Bartosz Stracewski rozmawiał na ten temat z Małgorzatą Rakowiec z TVP3 Gdańsk oraz Markiem Formelą z „Gazety Gdańskiej” i portalu wybrzeze24.pl.

Niektórzy komentatorzy piszą, że propozycja PiS to nokaut dla opozycji, z kolei Donald Tusk mówi, że nie pozwoli, by Koalicja Obywatelska uczestniczyła w nieodpowiedzialnej i nierozumnej licytacji.

– Patrząc na to, co się wydarzyło, po ogłoszeniu przez Prawo i Sprawiedliwość podniesienia świadczenia na dzieci do 800 złotych, wydaje się, że nastąpiło długie poszukiwanie opozycji, co zrobić z tym, co się właśnie wydarzyło – zauważyła Rakowiec. – Propozycja była zresztą – i tutaj Donald Tusk ma rację – oczekiwana i wszyscy się tego chyba spodziewali. Co ciekawe, na przykład Władysław Kosiniak-Kamysz proponuje (podobne świadczenie – przyp. red.) tylko dla pracujących. Czyli jeśli ktoś jest rodzicem szóstki dzieci, to znaczy, że ma pójść do pracy, bo inaczej by mu nie przysługiwało. To jakieś absurdalne podejście. Jednak to świadczenie powinno być takie, że im więcej jest dzieci, tym bardziej wspomaga. Tak to na świecie jest formułowane – tłumaczyła dziennikarka. – Widać duże zagubienie. Przynajmniej takie odnoszę wrażenie. A próby odbijania w komentarzach, że to, co zaproponował Donald Tusk odnośnie waloryzacji, to jest szach-mat, są całkiem zabawne, bo to takie zaklinanie rzeczywistości. Platforma Obywatelska ma problem z tym, że jej elektorat jest elektoratem, któremu przez długi czas wielu prominentnych działaczy tego ugrupowania – przede wszystkim specjalistów od ekonomii – mówiło, że to jest rozdawnictwo. Zresztą na ostatnim wiecu słyszeliśmy od Donalda Tuska, że przecież Prawo i Sprawiedliwość żywi się takim elektoratem, który to nie pracuje, bije dzieci – jak rozumiem te dzieci, na które bierze świadczenie – i pije za te pieniądze, które powinno wydawać na potomstwo – przypominała Rakowiec.

Z książki pisanej przez Donalda Tuska można się dowiedzieć, że uderzał swojego syna od czasu do czasu. Krępuje się tym teraz, ale tym bardziej nie powinien w tej sprawie pouczać albo stygmatyzować innych, bo sam jest dotknięty tą przywarą – zauważył Formela. – Mam takie przekonanie, a zarazem obserwację, że w sprawie powszechnego dodatku dla polskich dzieci Platforma Obywatelska nie ma żadnego poglądu i żadnego pomysłu. Donald Tusk wykazuje mniej więcej taką sprawność w tej sprawie, jaką wykazywał ongiś na boisku, kiedy nie był w stanie dokopać piłki do bramki z rzutu karnego. Taka nieudolność zdarza mu się w polityce coraz częściej. Zwróćmy uwagę, że w pierwszym odruchu dyskredytowano projekt 800+, uznając, że jest proinflacyjny i szkodliwy dla polskiej gospodarki i polskich rodzin. A następnie Donald Tusk w dosłownie kilka godzin próbował zmienić narrację i przekonywać Polaków, a także koalicję rządzącą, że należy te 500+, czyli 800 złotych, waloryzować i najlepiej wprowadzić jeszcze w tej kadencji. Pomimo że założenia tego projektu oparte są o budżet przyszłoroczny, a nie budżet tegoroczny. Ale jeżeli ktoś za najwyższe osiągnięcie uważał otwarcie kranu z ciepłą wodą, to zapewne ma problem ze zrozumieniem istoty wielu zjawisk społecznych, które mają też tło gospodarcze. To powszechny dodatek, który jest zresztą obecny w wielu zamożnych krajach Europy, w których wypłacanie dodatków na dziecko jest standardem, a w Unii Europejskiej, a dokładnie w Komisji Europejskiej, wszystkim urzędnikom przysługuje zarówno dodatek opiekuńczo-socjalny, jak i dodatek edukacyjny na każde dziecko dla każdego urzędnika Unii Europejskiej. Tyle Donald Tusk powinien przywieźć z Brukseli na polski grunt – mówił Formela.

Posłuchaj całej audycji:

ol

Komentarze


Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj