Opozycja krytykuje wyniki konkursu ministerstwa edukacji. „Hipokryzja, powrót moralności Kalego”

(fot. archiwum RG, Wikimedia Commons)

W wyniku konkursu organizowanego przez Ministerstwo Edukacji i Nauki ponad 40 milionów złotych skierowane zostało do ponad 40 organizacji z całej Polski, które wspierają proces edukacyjny. W ramach tego konkursu uzyskały one wsparcie dla budowy swojej infrastruktury. Oznaczało to różne rzeczy – nieruchomości, środki trwałe, innego rodzaju narzędzia do realizacji celów tych instytucji, które spełniły kryteria opisane w stosownych przepisach i ogłoszeniach dotyczących konkursu. Tym razem jednak, inaczej niż w praktyce życia społecznego III RP, przekazanie grantów organizacjom pozarządowym wzbudziło wściekłość liberalnego salonu. I to właśnie ta sprawa w tym tygodniu znalazła się na szczycie „Listy Rachonia”.

Gościem Michała Rachonia był Tomasz Rzymkowski, wiceminister edukacji i nauki, który przedstawił kulisy przedsięwzięcia. – Konkurs był przeprowadzony w sposób absolutnie transparentny. Podmioty, które dotąd nie otrzymywały jakichkolwiek środków publicznych na wzmocnienie swojej infrastruktury, dostały je po raz pierwszy. To zaskoczenie dla wielu, że pieniądze mogą otrzymać inne organizacje, niż te co zwykle, które które za rządów PO-PSL dostawały bardzo hojne, czasem kuriozalne wsparcie, jak np. na stworzenie portalu internetowego dla bezdomnych czy zakup zameczku na Dolnym Śląsku, który wygląda bardzo pięknie, ale służy obecnie jako hotel. Bardzo często politycy opozycji podnoszą kwestie demokracji, wsparcia organizacji trzeciego sektora, pozarządowych, twierdzą, że trzeba je wspierać, że to właściwe podejście państwa do demokracji i upodmiotowienia obywateli. Tu rzeczywiście obywatele, instytucje, również samorządowe, które w celach statutowych miały wpisane wspieranie edukacji, procesu wychowawczego, otrzymały te środki. Uwaga zwracana jest wyłącznie na kwestie nieruchomości dla dużych fundacji, a nie zwraca się uwagi na to, ile w ramach przyznanych środków finansowych zostało przeznaczone dla organizacji wspierających osoby niepełnosprawne. O tym politycy i dziennikarze opozycyjni nie mówią – wskazywał.

– To hipokryzja. Jeśli my i nasze środowisko dostaje pieniądze, to dobrze, ale jeśli otrzymuje je ktokolwiek spoza niego – katolicy, osoby zajmujące się niepełnosprawnymi, organizacje o charakterze konserwatywnym, niekoniecznie związane z Kościołem – to bardzo źle. To powrót moralności Kalego. Jak Kali ukraść krowę, to dobrze, ale jak Kalemu ukraść krowę – to źle – podkreślił wiceminister edukacji.

Rzymkowski odniósł się też do zarzutów, że niektóre fundacje, które otrzymały środki, powstały na krótko przed jego rozstrzygnięciem. – Wszystkie decyzje o przyznaniu dotacji, które podjął minister Przemysław Czarnek, podjęte były w oparciu o ustawę i założenia konkursu, który były ogłoszony w formie komunikatu. Nie ma w nim wskazanego terminu instytucji. Są czasem organizowane konkursy, gdzie podmiot musi wykazać się jakimś czasem funkcjonowania czy grupą docelową beneficjentów wsparcia finansowego. W tym zakresie tego nie było. Żaden z podmiotów, który otrzymał środki, nie otrzymał ich wbrew komunikatowi. Minister, podejmując decyzję, brał pod uwagę szereg czynników. Jednym z nich była opinia zewnętrznych ekspertów, którzy w sposób zindywidualizowany oceniali według własnego wyśrubowanego kryterium – objaśniał gość „Listy Rachonia”.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj