Obwinianie mediów za zabójstwo Pawła Adamowicza. Sakiewicz: chodzi o to, by „odebrać prawo do krytyki PO”

(Fot. Radio Gdańsk, Wikimedia Commons/Elekes Andor)

Stefan Wilmont popełnił zbrodnię bez precedensu w historii Polski – to słowa przewodniczącej składu orzekającego Aleksandry Kaczmarek, która w procesie zabójcy prezydenta Gdańska śp. Pawła Adamowicza stwierdziła jednoznacznie, że czyn ten zasługuje na najwyższą możliwą w polskim kodeksie karnym karę dożywotniego więzienia. Skazany będzie mógł ubiegać się o przedterminowe zwolnienie z więzienia za 40 lat. O samym zakończeniu procesu, lecz przede wszystkim o wpływie mediów na tę sprawę Michał Rachoń rozmawiał z redaktorem naczelnym „Gazety Polskiej” Tomaszem Sakiewiczem. 

W swoim orzeczeniu sędzia Kaczmarek odniosła się do zarzutów, jakie pojawiały się w przestrzeni publicznej od pierwszych godzin po tym dramatycznym, tragicznym i zbrodniczym zdarzeniu, czyli do łączenia tego zagadnienia z polityką i obwiniania polityków bądź mediów za to, co się stało. Sędzia wskazała, że główną motywacją Wilmonta było kierowanie się poczuciem krzywdy za niesprawiedliwy – jego zdaniem – wyrok. Chodziło o wyroki za napady na banki.

– Sprawa nie była polityczną. Motywacja oskarżonego taka nie była. Powiązanie zamachu z polityką ma charakter nadinterpretacji, wynikającej z publicznego komentowania sprawy, a nie rzeczywistych przekonań oskarżonego – tłumaczyła sędzia.

Dlaczego zatem przez wszystkie te lata od momentu tej tragicznej zbrodni, politycy, którzy są świetnie zorientowani w realiach Trójmiasta, politycy, którzy świetnie wiedzą i znają ludzi, którzy mieli dostęp do akt sprawy, do dokumentów postępowania, do tego, co udało się przez te wszystkie lata ustalić śledczym, powtarzali jak mantrę, że ta zbrodnia miała charakter polityczny i za tę zbrodnie odpowiadają media, a w tym media publiczne – telewizja i radio? Czy powodem budowania tych nieprawdziwych, kłamliwych i nieopartych na jakichkolwiek dowodach oskarżeń, były w istocie próbą zbudowania własnej bezkarności? Czy była to próba zastraszenia dziennikarzy, aby ci w przyszłości nie zadawali pytań?

To właśnie ta sprawa znajduje się na szczycie najnowszej “Listy Rachonia”. Audycji, w której w tym tygodniu prowadzący rozmawiał z Tomaszem Sakiewiczem o wpływie mediów na zbrodnię popełnioną przez Stefana Wilmonta i wyroku, który odnosił się także do tego aspektu.

Michał Rachoń zapytał redaktora Gazety Polskiej m.in. o to, jak patrzeć na całą serię trwających od kilku lat wypowiedzi polityków, którzy za tę zbrodnię oskarżali m.in. media, a w tym media publiczne.

– Pewnie jest to zabieg socjotechniczny, który ma spowodować, że odbiera się moralne prawo do krytyki Platformy Obywatelskiej przez tych, którzy ją krytykują – bo de facto w koszyku Donalda Tuska znaleźli się wszyscy, którzy krytykują PO. A Platforma Obywatelska czuje się przez to specjalnie uprawniona do krytyki i rozliczania swoich przeciwników – tłumaczył Tomasz Sakiewicz. – Problem polega choćby na tym, że Paweł Adamowicz pod koniec życia nie za bardzo był związany z Platformą Obywatelską, a wręcz był z nimi w konflikcie. Oni sobie go tak jakby z powrotem zawłaszczyli. Tak samo, jak wymyślili całą tę opowieść, że to przyczyny polityczne doprowadziły do morderstwa. Od samego początku było widać, że ten człowiek, który jest mordercą, nie kierował się przyczynami politycznymi, bez względu na to, co wygadywał, tylko prymitywną potrzebą zabicia kogoś znanego. A akurat Paweł Adamowicz był – że tak powiem – wystawiony przez to, że występował na publicznej imprezie w pobliżu miejsca, gdzie przebywał morderca, a po drugie przez to, że ta scena była po prostu bardzo słabo chroniona – dodawał redaktor naczelny „Gazety Polskiej”.

Posłuchaj całej audycji:

Michał Rachoń

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj