W poniedziałek raport o katastrofie smoleńskiej. „Nie można zamiatać tej sprawy pod dywan”

W poniedziałek przed południem podkomisja smoleńska zaprezentuje raport badań. Wcześniej Antoni Macierewicz, szef komórki, powiedział, że dokument „daje jednoznaczną odpowiedź na temat tego, co się stało 10 kwietnia 2010 roku; prezydencki samolot zniszczyły co najmniej dwie eksplozje”.  Czy zaprezentowany raport rozwieje ostatecznie pojawiające się wątpliwości? Zastanawiali się nad tym goście w programie „Śniadanie Polityków w Radiu Gdańsk”.

Gośćmi Michała Pacześniaka byli Joanna Senyszyn, wiceprzewodnicząca Rady Naczelnej Polskiej Partii Socjalistycznej, Karol Rabenda, wiceminister aktywów Państwowych Republikanie, Jarosław Sellin, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego oraz Jerzy Borowczak, poseł Koalicji Obywatelskiej. Rozmawiali o raporcie, który ma szczegółowo wskazać, jaka była przyczyna katastrofy smoleńskiej. Czy zostaną wyjaśnione wszystkie aspekty tego, co wydarzyło się 12 lat temu?

– Ufam, że tak będzie. Sam raport liczy 300 stron, do tego dochodzą tysiące stron załączników. Będzie to przede wszystkim wyjaśnienie przyczyn technicznych tej katastrofy sprzed 12 lat. Myślę, że te dzisiejsze czasy tworzą też nowy kontekst do rozważań nad polską tragedią, która wówczas się wydarzyła. Pamiętamy, że bardzo wielu ludzi uważało, że nie można nawet hipotetycznie zakładać sprawstwa celowego tego dramatu, w którym zginęła jedna trzecia elity politycznej państwa polskiego; że nikomu by to nie mogło przyjść do głowy i nikt nie byłby takim szaleńcem, aby coś takiego zrobić. Dziś obserwujemy już niemal 50 dzień agresji Rosji na Ukrainę i mamy informacje, że Putin stworzył listę przywódców państwa ukraińskiego do wyeliminowania, z szefem tego państwa Wołodymyrem Zełenskim na czele. Mamy więc dowód na to, że ten człowiek jest gotowy do wszystkiego, aby zniszczyć swoich przeciwników politycznych. Także Lecha Kaczyńskiego, w szczególności po jego wyprawie do Gruzji w 2008 roku i przemówieniu na Westerplatte w 2009 roku, gdy w obecności Putina powiedział pełną prawdę o tym, jakie były okoliczności wybuchu drugiej wojny światowej i kto za to odpowiadał. Lech Kaczyński był zatem traktowany przez Rosję, i osobiście przez Putina, jako bardzo poważnego przeciwnika politycznego – wskazywał Jarosław Sellin.

Z tezą, że katastrofa smoleńska nie była wypadkiem, lecz zamachem, nie zgadza się Jerzy Borowczak. – PiS będzie tym grał do końca życia i jeszcze jeden dzień. Wszyscy widzieliśmy, jak działała komisja Macierewicza. Widzieliśmy parówki, puszki Coca-Coli, przez 12 lat pamiętamy trzy „bomby” różnego rodzaju. To jest mało poważne. Ten samolot nie powinien wystartować z Warszawy ani nie powinien lądować. Pamiętam Lecha Kaczyńskiego, który powiedział „to ja jadę do Katynia i niech rząd w moje obowiązki i przygotowania się nie włącza”. To ochrona prezydenta zabezpieczała wizytę, oglądała lotnisko i oceniała, czy można tam lądować. Wszyscy wiemy, jaka była wówczas pogoda. Po tych wszystkich latach jestem przekonany, że to była katastrofa, nieszczęśliwy wypadek – argumentował Jerzy Borowczak.

– Oceniać raport będziemy mogli wówczas, gdy go przeczytamy w całości. W świetle tego, co się dzieje na świecie, takie lekkie podejście, że „wszystko jest załatwione, wszystko jest jasne” jest co najmniej zaskakujące. To wcale nie jest tak, że „wszyscy wszystko wiedzą, wszystko widzieli”. Zamiatanie tej sprawy pod dywan i powtarzania, że nie warto do tego wracać, a takie głosy słyszymy ze strony PO, to postawa, której nie powinno być, takie słowa nie powinny padać z ust poważnych polityków. Od samego początku jest bardzo dużo wątpliwości co do wersji oficjalnej. Mówimy tu przecież nie o jednym zdarzeniu, wypadku drogowym czy lotniczym, ale o gigantycznej katastrofie, w której zginęło bardzo wielu przedstawicieli elity politycznej z prezydentem RP na czele. To nie jest sprawa, nad którą można przejść do porządku dziennego i po prostu o niej zapomnieć – skomentował Karol Rabenda.

– Niestety nie mam wrażenia, że dowiemy się czegoś nowego. Pamiętajmy, że komisja Macierewicza, która w 2016 roku została powołana, już się wielokrotnie skompromitowała. W 2018 roku został już częściowo opublikowany ten techniczny raport. W jaki sposób był przygotowywany? Profesorowie gotowali parówki i na tej podstawie, że one pękały, wnioskowali, że musiał być zamach i wybuchła bomba. Drewnianym młotkiem rozbijano puszki po coli i to tez miał być dowód koronny. Ponadto zbudowano rodzaj makiety samolotu i namalowano na niej farbą okna. Gdy dokonano wybuchu w środku makiety, koronnym dowodem na to, że w samolocie miał być wybuch, było to, że w makiecie nie wyleciały okna. Chyba każdy człowiek rozsądnie myślący wie, że namalowane okna nie mogą wylecieć. Ten raport nie wyjaśni niczego, jeśli chodzi o przyczyny katastrofy – powiedziała z kolei Joanna Senyszyn.

raf

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj