Gorąca dyskusja o winie za tragedię w Smoleńsku. „PO robiła wszystko, by zdjąć to odium z Rosji”

(fot. Radio Gdańsk)

Kilka dni temu Parlament Europejski określił w rezolucji Rosję jako państwo terrorystyczne. W tej uchwale znalazło się również żądanie zwrotu od Rosji wraka TU-154 i czarnych skrzynek z tego samolotu. Z kolei w polskim parlamencie opozycja wyjęła karty, kiedy doszło do głosowania nad podobną rezolucją. Dlaczego tak zareagowała? O to Jarosław Popek zapytał w „Śniadaniu Polityków” Annę Górską z Partii Razem, Andrzeja Kobylarza z Solidarnej Polski, Leszka Czarnobaja z Koalicji Obywatelskiej oraz Tomasza Rakowskiego z Prawa i Sprawiedliwości.

– Zgłaszanie poprawki jest zgodne z regulaminem i później większość sejmowa decyduje, co się z tą poprawkę robi. I tak zawsze było do tej pory. Natomiast państwo zerwaliście Sejm, uznając że sposób procedowania jest ważniejszy, niż uznanie Rosji za państwo terrorystyczne – zwracał się do przedstawicieli opozycji Tomasz Rakowski. – Rzeczywiście, pasuje tutaj w odbiorze mentalnym uznanie Rosji za państwo terrorystyczne, kiedy ona napada na Ukrainę, kiedy są ludobójstwa, doły w Buczy, niszczenie cywilów, infrastruktury, itd., kiedy zestrzeliwuje samolot pasażerski nad Ukrainą, kiedy napada na Gruzję, kiedy zabija dziennikarzy, truje swoich przeciwników politycznych. W tych wszystkich kwestiach Rosja jest straszna, zła i terrorystyczna. Ale jest jeden wyjątek w tej logice – mianowicie 10 kwietnia 2010 roku. Tu Rosja jest w porządku, tutaj nic się nie stało. Treść tej poprawki mówi, że Rosja jest odpowiedzialna za katastrofę smoleńską. Ja się pytam: kto naprowadzał ten samolot? Kto mówił, że „jesteście na kursie”? Przecież polska prokuratura ściga tych kontrolerów, którzy rozpłynęli się w Rosji. Są konkretne zarzuty, są wyroki, także dla polskich urzędników. Przecież te kwestie się dzieją, one są ważne. Nie można sobie nagle powiedzieć, że wyciągamy karty, bo pojawia się Smoleńsk. Można tylko z jednego powodu: bo cała wasza polityka związana z ochroną Rosji w kwestii Smoleńska automatycznie bankrutuje.  Bo to nie kto inny, tylko Platforma Obywatelska już od samych pierwszych chwil po 10 kwietnia robiła wszystko, żeby to odium winy zdjąć z Rosji i przerzucić na stronę polską, na polskich pilotów. Wystarczy przypomnieć, kto oddał wrak i śledztwo Rosji? Jak Donald Tusk zachowywał się na miejscu katastrofy? Jak zachowywała się minister zdrowia Ewa Kopacz na spotkaniu z Putinem, jak kłamała o tym, że uczestniczyła w sekcjach ciał, później mówiąc, że tego żeśmy nie robili. Komorowski odznaczał funkcjonariuszy pracujących przy Smoleńsku, którzy później, jak się okazało, wybijali szyby w samolocie, niszczyli wrak, niszczyli dowody rzeczowe. Prokurator generalny Seremet mówił, że nie widzi powodów, żeby kwestionować materiały, które otrzymał z Rosji, śledztwo rosyjskie, bo to by podważyło zasadę zaufania. Takich rzeczy była cała masa, wy właściwie oddaliście śledztwo Rosji , skapitulowaliście absolutnie, robiliście wszystko, co można było robić, żeby tej sprawy nie wyjaśnić. Dzisiaj nie możecie zachować się inaczej niż się zachowaliście i to jest w pewnym sensie bardzo widoczne i wyraźne – kontynuował.

– Nie taka jest tradycja i nie takie są zasady uchwalania tego typu rezolucji. A mianowicie myśmy w Senacie taką rezolucję podjęli. Nad tą rezolucją została powołana grupa ludzi z wszystkich nurtów politycznych w senacie. Pracowali tak długo, aż wypracowali konsensus i przedłożyli Senatowi do uchwalenia jednomyślnie, bez dyskusji, rezolucję, która uznaje Rosję za kraj terrorystyczny. Koniec, kropka. I taki model został przyjęty również w polskim sejmie, gdzie grupy polityczne wytypowały swoich przedstawicieli, pracowano nad rezolucją i to zostało wypracowane. I później pojawia się największy szkodnik z Prawa i Sprawiedliwości i proponuje poprawkę. Włączając do tej uchwały bardzo ważny element do wyjaśnienia, mianowicie katastrofę smoleńską, trzeba by włączyć również wyniki badań zespołu międzynarodowego w zakresie katastrofy smoleńskiej zleconego przez polską prokuraturę, z którego jednoznacznie ponoć wynika, że nie ma żadnych wskazań dotyczących zamachu, a wręcz odwrotnie – że to była katastrofa. Włączanie tego w ostatniej chwili na sali obrad jest wielką nieodpowiedzialnością. Należy te rzeczy uzgadniać w zespołach, komisjach, a na obrady plenarne przychodzić z gotowym projektem – stwierdził Leszek Czarnobaj.

– To wstyd za opozycję, która tak postąpiła. Jeśli 10 kwietnia 2010 roku ktoś jeszcze nie wierzył, na co stać Rosję, to dzisiaj już wie, że dla nich czymś normalnym są pewne rzeczy, które są nienormalne. Sąd holenderski wyjaśnił sprawę zestrzelenia przez Rosjan swoich obywateli lecących malezyjskimi liniami lotniczymi, a Tusk oddał śledztwo Rosji. Dzisiaj już widzimy, że Rosję stać na wszystko, i kiedy mogliśmy mieć większą możliwość do wyjaśnienia pewnych spraw, które zostały oddane Rosjanom przez Tuska, wy tego nie zrobiliście, wyjmując karty i uniemożliwiając nam inne działania – zauważył Kobylarz.

– Myślę, że będzie czas na wrócenie do tej uchwały. Bo m.in. klub Lewicy złożył tę uchwałę w wynegocjowanej wersji ponownie do laski marszałkowskiej. Myślę, że na następnym posiedzeniu Sejmu nic nie stoi na przeszkodzie, żeby ta poprawka nabrała takiej formy, jak ta w Parlamencie Europejskim, żeby w spokoju i konsensusie przegłosować tę uchwałę – podsumowała Górska.

Dyskusja w audycji toczyła się też wokół pieniędzy, które Polska ma otrzymać w ramach KPO. Jak powiedział w czwartek w Brukseli minister ds. europejskich Szymon Szynkowski vel Sęk, „w przestrzeni publicznej powstaje mylne wrażenie, jakoby Polska w kwestiach dotyczących KPO była gdzieś z Węgrami na szarym końcu, co jest absolutnie nieprawdziwe”. Jak to wygląda z perspektywy polityków?

– Negocjacje ws. KPO trwają. Natomiast w Polsce cały czas jest to rozgrywane jako element bieżącej walki politycznej, takie narzędzie skierowane w rząd Zjednoczonej Prawicy, które ma na celu wykazanie, że środki, które Polska powinna dostać, nie dostaje ich przez działania Zjednoczonej Prawicy, co jest nieprawdą. Często powtarzamy, że kwestie związane z KPO mają przymusić Polskę, by zmieniła swój tor działania wybrany przez polskich wyborców. Nie podoba się to decydentom z Brukseli i Berlina. Już mało kto pamięta, że gdy rok temu w Niemczech była zmiana warty i Angela Merkel ustępowała, to pojawiła się nowa koalicja niemiecka i w jej umowie wprost było powiedziane, że Unia Europejska ma się stać państwem federalnym, w zasadzie pod egidą Niemiec. Niemcy mimo II wojny światowej sądzą, że mogą więcej i chcą z poziomu europejskiego narzucać Polsce inną politykę, niż ta, która została wskazana w wyborach demokratycznych. I właściwie to się dzieje cały czas. Ubolewam nad tym, bo jesteśmy w sytuacji szczególnej. Trwa wojna za naszą wschodnią granicą. Ukraina została napadnięta przez Rosję. Jesteśmy krajem, który Ukrainę wspiera, który zapewnia zaplecze, tak więc toczenie tego sporu w Polsce na poziomie międzypartyjnym uważam za rzecz niegodną w naszych czasach, ale też to odsłania nam i pokazuje, jaki stosunek do solidarności europejskiej ma Komisja Europejska i Unia Europejska – powiedział Tomasz Rakowski.

– Cała sprawa KPO i wypłaty tych środków to nie jest narzędzie politycznej gry ze Zjednoczoną Prawicą. To narzędzie politycznej gry wewnątrz Zjednoczonej Prawicy. Przypomnę, że to my razem z PiS zagłosowaliśmy za tym, żeby te środki mogły do Polski trafić – dużym politycznym kosztem. Dziś wszyscy chcą, żeby te środki do Polski trafiły – poza Zbigniewem Ziobrą i jego środowiskiem politycznym. To jest problem realny, który musi rozwiązać PiS. Nikt tego za Prawo i Sprawiedliwość nie zrobi – ani opozycja, ani Komisja Europejska. Może to rozwiązać tylko i wyłącznie PiS. Po prostu powiedzieć Ziobrze, gdzie jest jego miejsce w rządzie. On jest tylko ministrem i to ministrem, który nie decyduje w kwestiach środków europejskich, nie decyduje w kwestiach negocjacji z Komisją Europejską spraw dotyczących funduszy. Zajmuje się sprawiedliwością w sposób dość byle jaki i nastawiony wyłącznie pod własne polityczne zyski. Nie ma realnie w Prawie i Sprawiedliwości odwagi na to, żeby tę sytuację uporządkować, więc będziemy bujać się z tym tematem długo – oceniła Anna Górska.

– My jako opozycja chcemy, żeby Polska – właśnie polski rząd przy wsparciu opozycji – zrealizowała to, co jest zapisane w KPO. Żeby zrealizować KPO, to trzeba przeprowadzić 48 reform, 54 inwestycje, 116 kamieni milowych i 166 wskaźników. Do końca 2022 roku mamy zakontraktować 70 proc. rzeczy związanych z KPO, a do końca 2023 całość, zaś wydać do końca 2026 roku, a rząd jest na etapie dyskusji. Przecież to jest rzecz, która niesie w sobie sześć komponentów, od gospodarki aż po sferę społeczną, w których trzeba dopracować plan działania, w projektach twardych zrobić projekty techniczne, uzgodnienia, a rząd cały czas jest na etapie sporów politycznych. My deklarujemy gotowość walki o pieniądze z KPO, bo to jest polska racja stanu. Nie patrzmy na inne kraje. Zróbmy tak, żeby do końca roku zakontraktować te 70 proc., przygotować cały plan dla tych sześciu komponentów, żebyśmy otrzymali te pieniądze. To jest polska racja stanu, a nie wojna w Ukrainie. Wojna w Ukrainie jest rzeczą, która jest olbrzymim problemem i musimy to mieć na uwadze, ale my teraz mówimy o KPO. To jest wzmocnienie fundamentu polskiej gospodarki i społeczeństwa – stwierdził Leszek Czarnobaj.

– Te pieniądze dawno byśmy mieli, gdyby nie europarlamentarzyści, którzy poszli jednym blokiem z Platformą. Były wypowiedzi ludzi, jak Trzaskowski, który powiedział, że te pieniądze przyjdą do Polski w momencie, gdy oni obejmą władzę. Nie daj bóg dla Polski, żeby tak się kiedykolwiek stało, bo to najbardziej szkodliwa opcja. Przyszłość Polski zależy od tego, by utrzymać prawicową władzę w Polsce. Jeśli chodzi o tzw. troskę Niemiec o praworządność w Polsce, to chciałbym przypomnieć, że kilka razy już przyjeżdżali do nas uczyć praworządności i wiemy, jak to się skończyło historycznie. Ja nie wierzę w to, i chyba nikt w Polsce, że jakiemukolwiek Niemcowi czy komukolwiek z Zachodu zależy na tym, czy praworządność w Polsce jest, a ona jest, czy jej nie ma. Ta troska jest tylko czynnikiem, który ma uderzać w nas. Odnosząc się do kwestii związanych ze środkami, spełniamy te warunki. Jeszcze 13 państw czeka też na pewne ustalenia. Chciałbym podłączyć się do tego, co powiedział Tomasz Rakowski, że w takich kwestiach ważnych dla Polski powinniśmy w europarlamencie mówić jednym głosem. Możemy się spierać na scenie politycznej w kraju, ale na zewnątrz powinniśmy być siłą i jednością. A tej jedności i siły ze strony opozycji nie ma – zauważył Andrzej Kobylarz.

am

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj