Brak europejskiej solidarności w obliczu napaści Rosji na Ukrainę. „Niemcy grają teraz do własnej bramki”

Wydawało się, że dowody brutalnych mordów Rosjan na Ukraińcach otrzeźwią całkowicie polityków w zachodniej Europie, a szczególnie Niemców, przez co ci zdecydują o rezygnacji ze sprowadzania z Rosji ropy i gazu, a tym samym z finansowania wojny. Stało się jednak inaczej. Co więcej, unijne, lewicowo-liberalne elity, pomimo przyjęcia przez Polskę ponad 2,5 miliona uchodźców, na wsparcie Ukraińców nie przekazały z kasy Komisji Europejskiej nawet 1 euro i dodatkowo zabierają nam pieniądze. Pozbawienia Polski funduszy europejskich chce też opozycja. Kto w Europie wspiera Putina i chce obalić rząd w Polsce? Czy istnieje tzw. solidarność europejska?

O tym w audycji „Studio Polityka” Piotr Kubiak i Michał Pacześniak rozmawiali z Markiem Formelą z „Gazety Gdańskiej” i portalu wybrzeze24.pl oraz Andrzejem Potockim z tygodnika „Sieci” i portalu wpolityce.pl.

– Patryk Jaki w prostych, żołnierskich słowach powiedział to, o czym wszyscy wiemy – że Unia Europejska prowadzi wielopunktową politykę. Z jednej strony unika synergii wobec krajów, których rządy lub pomysły polityczne wydają się toksyczne dla polityki wiodących krajów UE, a z drugiej sprzyja tym, którzy tworzą zaplecze koalicji niemiecko-francuskiej. Jaki nazwał te rzeczy po imieniu. Część polityków europejskich przyjeżdża do Polski, do Przemyśla lub na inne przejście graniczne, by oglądać, czy faktycznie ci „wstrętni” Polacy zachowują się tak, jak się mówi. Czy nie ma tam jakichś ukrytych szykan, ksenofobii, nacjonalizmów, bo takie głosy pojawiają się w niektórych mediach sprzyjających opozycji. W tym gąszczu postaw, poglądów, opinii i krajobrazie mediów musimy twardo walczyć o swój punkt widzenia, o swoją prawdę, która akurat w tej architekturze politycznej, czy też wojennej, jest niezwykle istotna i wyróżnia się pewnego rodzaju szlachetnością, bo przezwycięża głębokie, dawne urazy polsko-ukraińskie, które nie stały się w ani jednym momencie przeszkodą w okazywaniu przez Polaków wsparcia napadniętym Ukraińcom – zauważył Marek Formela.

W programie próbowano dociec, czy ze strony Niemiec i Francji można oczekiwać jakieś refleksji. Czy obraz Buczy, gdzie mamy zastrzelonych cywilów leżących przy drodze, wywoła jakąś reakcję, czy raczej dalej działania rządów tych krajów podyktowane będą czystym biznesem?

– Trudno prognozować reakcje Niemiec czy Francji. Ja bym chciał zapytać o przyczyny zachowania kanclerza Scholza. Przywództwo niemieckie nie zdaje sobie sprawy, w jakiej niebezpiecznej sytuacji znalazła się Europa. To, że Polska prędzej czy później stanie się celem Federacji Rosyjskiej, jest jasne. Wystarczy interesować się Rosją, poznać ich mentalność. Tym zajmują się np. analitycy z Ośrodka Studiów Wschodnich, ale też niektórzy dziennikarze. A więc jeśli Polska stanie się celem Federacji Rosyjskiej, to nieunikniona będzie wojna z NATO, w którą prawdopodobnie zostaną uwikłani Niemcy. Polska partia obecnie rządząca ostrzegała przed tym przez lata, gdy opozycja brnęła w głupocie europejskiej równo z Angelą Merkel, utwierdzając ją w decyzjach, co się okazało pełną klapą. Cała polityka wschodnia Niemiec runęła. Niemcy są w szoku. Dwie trzecie ich społeczeństwa, włącznie z mediami, jest przeciwne polityce ustępstw Scholza, który myśli, że ta metoda stania w rozkroku – bo z jednej strony krytykuje postępowanie Rosji, a z drugiej dalej sprowadza gaz i energię – może się dłużej utrzymać. W interesie nie tylko Polski, ale też Niemiec jest jak najszybsze zakończenie tej wojny, i to tak, żeby przegrał Putin. Niemcy powinni zapomnieć o urojeniach, że Ukraina jest rosyjską strefą wpływów, bo teraz grają do własnej bramki. Zauważmy, że Rosja nigdy nie działa tak jak Zachód. Zachód w sytuacjach konfliktowych odmawia. Rosja w doktrynie ma zastraszanie – zauważył Andrzej Potocki.

Polityka Unii Europejskiej jest z jednej strony powolna w stosunku do brutalnej napaści Rosji i potwornych mordów popełnianych przez wojska Putina, ale z drugiej dziwnie chętna w próbie mrożenia lub odbierania pieniędzy Polsce, która przyjęła najwięcej uchodźców z Ukrainy. Pojawiły się właśnie doniesienia z Brukseli, że Komisja Europejska sukcesywnie pomniejsza fundusze dla Polski, ponieważ Polska nie płaci kar zasądzonych przez TSUE w związku z działalnością kopalni Turów. – Mamy tutaj do czynienia z pewnego rodzaju szaleństwem – ocenił to wicepremier, prezes PiS Jarosław Kaczyński.

– Sprawa Turowa jest przypadkiem kuriozalnym. Postanowienie o zabezpieczeniu jest egzekwowane, mimo że spór między stronami zakończył się porozumieniem, które zostało zaakceptowane i jest przez Polskę finansowo rozliczone. Nie ma zatem powodu, żeby egzekwować zabezpieczenie w sytuacji, gdy nie ma konfliktu i nie ma zagrożenia, że jednak ze stron nie wywiąże się z zawartej umowy. Odwróciłbym sytuację: co by zrobiła UE, gdyby Polska zamknęła kopalnię i doszłoby do katastrofy energetycznej w momencie, gdy rozpoczęła się wojna na wschodniej flance NATO? Trzeba mieć bardzo dobry słuch, żeby cokolwiek usłyszeć na temat wsparcia. Słyszałem jednego z wielu świetnie wynagradzanych komisarzy, który nie podzielił się swoją pensją z uchodźcami z Ukrainy, nie dofinansował punktu Czerwonego Krzyża lub Caritasu w Przemyślu, a za to powiedział, że sytuacja nie jest jeszcze klarowna. Jest za wcześnie, trzeba odczekać mniej więcej tyle czasu, co w Syrii, kiedy ludzie będą pogrupowani w różnych obozach przejściowych, w warunkach urągających, a póki Polacy rodzinnie, prywatnie, z pomocą i silnym zaangażowaniem państwa, łożą na utrzymanie uchodźców, to Unii Europejskiej nic do tego – zauważył Formela.

– Ekipa opozycyjna do tej pory popiera stanowisko Niemiec. Skoro celem Europy jest obcięcie dostaw energii, węgla, gazu i ropy z Rosji, to jaki sens ma nakładanie kary na Turów? Przecież my tę energię musimy czymś zastąpić. Cały plan Timmermansa dotyczący transformacji energetycznej runął. Teraz są już tylko takie pohukiwania na puszczy, że będziemy dalej to robili. A z czym, panowie, będziecie robili tę transformację, jak nie będzie gazu ani ropy z Rosji? Jesteśmy zdani na własne źródła energii – dodał Potocki.

– To nie emocje tylko wyrachowanie i ochrona własnego dobrostanu kierują politykami europejskimi. Polska nadal pozostanie współczesną wschodnią Lampedusą Europy i będziemy w Europie sami – nie liczę sygnałów amerykańskich czy japońskich. Jeden kraj, który dźwiga ciężar za pozostałe 26, nie może być zapomniany przez ludzi dysponujących naszymi funduszami. Nikt bowiem w Brukseli nie dysponuje swoimi, tylko naszymi funduszami – podsumował Formela.

am

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj