Rosja mści się na Polsce za pomoc Ukrainie i zakręca kurek. „UE musi znieść opłaty za emisję CO2”

Rosja mści się za zaangażowanie Polski w pomoc Ukrainie i zakręca nam kurek z gazem. Nam, nie Niemcom. Dlaczego? Bo Niemcy blokują dostawy ciężkiej broni na Ukrainę. Tak wygląda europejska solidarność. Czy zamknięcie dostaw gazu z Rosji może wpłynąć na Polską gospodarkę? O tym Jarosław Popek rozmawiał z Markiem Formelą z „Gazety Gdańskiej” i portalu wybrzeze24.pl oraz Andrzejem Potockim z tygodnika „Sieci” i portalu wpolityce.pl. Gościem specjalnym audycji był Grzegorz Pellowski.

– Dosłownie parę dni temu miałem spotkanie z moim opiekunem gazowym. Na rok 2023 zaproponował mi sześciokrotnie wyższą cenę. Porażające. Argumentował to tym, że gazu nie ma, że dostawy są zakłócone i cena na giełdzie idzie do góry. Gaz już nie będzie taniał. Będzie coraz droższy. Te wszystkie sytuacje, jakie się teraz dzieją w Europie, jeśli chodzi o energię, bardzo destabilizują i to wszystko będzie się przekładało na rosnące ceny i kroczącą inflację – opowiadał Grzegorz Pellowski.

Zielony Ład miał opierać się na gazie, jako na paliwie przejściowym. Teraz okazuje się, że tak nie będzie. – Cała koncepcja Zielonego Ładu, jego pierwsza faza, czyli najbliższe 10 lat, była oparta na rosyjskim gazie. To miał być etap przejściowy, a teraz wszystko runęło. Samo założenie tej koncepcji było w zasadzie bardzo nierozsądne. Unia Europejska naciskała na to, żeby wprowadzić ten Zielony Ład jak najszybciej. To wymaga całej przebudowy systemu gospodarczego UE, to są elementy takie jak przemysł motoryzacyjny, gdzie diesle i benzyna miały być zastąpione akumulatorami i prądem. Do tego dochodzi cały przemysł, który zużywa ogromne ilości energii. Wydaje się, że było to takie polityczne chciejstwo w wykonaniu Fransa Timmermansa, który z uporem maniaka gnał do blokady węgla i przyspieszania tej koncepcji energetycznej, opartej na Zielonym Ładzie. Polska nie jest uzależniona od rosyjskiego gazu, a sami widzimy, jak sytuacja w tej chwili wygląda. Docelowo, jeśli uruchomimy Baltic Pipe, co jest lepszą z koncepcji naszego rządu, wszystko się zmieni. Jednak w tym momencie jesteśmy w sytuacji krytycznej, bo za gaz musimy płacić jakieś bardzo duże pieniądze. W tym momencie nie widzę innego wyjścia, niż zniesienie przez Unię Europejską opłat klimatycznych związanych z węglem, które sprawiają, że jest on drogi i nieopłacalny. Są elementy Zielonego Ładu, które powinny zostać i w swoim tempie się rozwijać, są jednak takie, które, jeśli ich nie wyeliminujemy, razem z wojną zrujnują Polskę i całą Europę – mówił Andrzej Potocki.

Widać, jak Polska zachowuje się w tej sytuacji. Nie ma żadnej paniki, żadnego pesymizmu ze strony polskiego rządu. W innych krajach, Austrii, na Węgrzech czy w Niemczech, sytuacja jest zgoła odwrotna. Jest to związane z ich silnym uzależnieniem energetycznym od Rosji. – Rząd dość rzetelnie komunikuje się ze społeczeństwem, mamy nieco lepszą sytuację. Niestety jest ona tylko nieco lepsza, wstrzymanie eksportu gazu z Rosji zmienia rynek europejski i światowy. Zmienia cenę na tym rynku, niezależnie od tego, jak dobrze jesteśmy ubezpieczeni technologicznie i z jakich kierunków możemy ten gaz kupować. To, że deficyt nam nie grozi, to jedno, a to jakie będą ceny, to drugie. Obserwując rynek spożywczy i ludzi z nim związanych, na pierwszy rzut oka widać, że nie kryją się z tym, że nie są w stanie zagwarantować stabilizacji cen. Jesteśmy w niezwykle skomplikowanej sytuacji, która, ze względu na załamanie się europejskiego ładu gospodarczego, który też wiązał się z pewnym ładem społecznym w wielu krajach, może powodować wiele nieprzyjemnych niespodzianek – tłumaczył Marek Formela.

aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj