70 lat królowej Elżbiety II na tronie. „Była istotnym elementem brytyjskiego systemu władzy”

(Fot. Radio Gdańsk)

Królowa Elżbieta II nie pełniła tylko, jak mogłoby się wydawać, funkcji reprezentatywnych. Co dla Polski oraz innych krajów świata oznacza śmierć monarchini oraz objęcie tronu przez jej syna Karola III? O tym w audycji „Studio Polityka” Piotr Kubiak i Jarosław Popek rozmawiali z Markiem Formelą z „Gazety Gdańskiej” i portalu wybrzeze24.pl oraz Andrzejem Potockim z tygodnika „Sieci” i portalu wPolityce.pl.

Jako pierwszy o królowej Elżbiecie mówił Andrzej Potocki, który przybliżył fakt, że nie była ona jedynie królową tylko z nazwy. – Skończyła się epoka, którą będziemy nazywać epoką elżbietańską drugą. Była wnuczką słynnej królowej Wiktorii, która do tej pory najdłużej panowała na brytyjskim tronie. Była córką króla, który rządził Wielką Brytanią podczas II wojny światowej. Elżbieta II była istotnym elementem brytyjskiego systemu władzy. Nie do końca była „malowaną królową” i tylko z nazwy. Pełniła pewne funkcje państwowe i zgodnie ze zwyczajem wygłaszała mowę tronową. Podpisywała wszelkie uchwały oraz miała prawo veta – wyliczał.

Panowanie Elżbiety II cenił również Marek Formela. – Królowa była politykiem współcześnie-staroświeckim. Nie korzystała z urządzeń, bez których wielu polityków nie wyobraża sobie funkcjonowania. Uprawiała politykę gabinetową, w sensie dostojną, kameralną oraz niezwykle skuteczną, choć raz Boris Johnson pozwolił sobie na niepotrzebną niedyskrecję, co wzbudziło jej głębokie niezadowolenie – wspominał.

W drugiej części audycji Piotr Kubiak i Jarosław Popek z gośćmi skupili się na tym, co dzieje się na froncie w Ukrainie. Sukcesem zakończyła się ofensywa Ukrainy, która miała na celu odbicie miast. – Ofensywa pokazuje, że wojna jest do wygrania przez Ukrainę. Rosjanie rozciągnęli swoje wojska na bardzo szerokim froncie. Ukraina w stosunku do Rosji jest słabsza, a mimo to, odpowiednio operując jednostkami, w ciągu trzech dni zdobywa kilka miast – opowiadał Andrzej Potocki.

Niepokoi za to podejście do sytuacji takich krajów jak Francja oraz Niemcy, którym zarzuca się brak zdecydowania, co do obranej strony konfliktu. Z ich pomocą Ukraina mogłaby przeprowadzać bardziej skuteczne ofensywy, jednak obawy przed utratą energii z Rosji przeważają nad chęcią wsparcia atakowanej Ukrainy. – Długotrwałość tego konfliktu powoduje, że demokratycznie obrane władze w państwach Europy zachodniej zaczynają stawać przed bardzo silną presją społeczną i będą chciały spod tej presji uciekać drogą zmuszania Ukrainy, żeby się poddała – mówił Marek Formela.

Posłuchaj całej audycji:

jk

 

Reklama



Najnowsze



Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj