Komentatorzy o wydatkach Gdańska: „To rozrzutność i marnowanie publicznych pieniędzy”

(fot. RG)

Władze Gdańska na ostatniej sesji podjęły decyzję o przekazaniu 100 tys. zł dla gminy Michałów z przeznaczeniem na zakup samochodu, który ma służyć do wożenia emigrantów przy białoruskiej granicy. Jednocześnie okazało się, że do przetargu na zakup energii elektrycznej nie zgłosił się ani jeden chętny, co może skutkować tym, że miasto będzie musiało kupić prąd w wyższej cenie. Nad tymi sprawami pochylili się goście Jarosława Popka w „Studiu Polityka” – Marek Formela z „Gazety Gdańskiej” i portalu wybrzeze24.pl oraz Andrzej Potocki z tygodnika „Sieci” i portalu wpolityce.pl.

Najpierw jednak prowadzący i jego goście rozmawiali o Radosławie Sikorskim, byłym ministrze spraw zagranicznych w rządzie Platformy Obywatelskiej, który na Twitterze podziękował Amerykanom za uszkodzenie gazociągu Nord Stream 1. Jego post był szeroko komentowany na całym świecie, włącznie z Rosją, która szybko wykorzystała go w celach propagandowych.

– Tak jest, kiedy politycy się nudzą, gnuśnieją, starają się krótkim komunikatem błysnąć i wyrwać z niebytu politycznego. Pomijam już głębię tego pomysłu. Wydaje się, że pytanie, które postawił redaktor Janecki na łamach portalu wpolityce.pl, „kim pan jest, panie Sikorski”, powinno w Polsce głośno wybrzmiewać. Powinni je sobie zadać działacze Platformy Obywatelskiej, bo to ich kolega polityczny. Niewątpliwie jego brawurowa ocena tej sytuacji wymaga wspólnego namysłu, czy to był wybryk umysłu, wykwit fantazji, czy głębokie przekonanie, wynikające również z nieznanego bliżej świata, w którym Radosław Sikorski, jako europoseł, zarobkuje. Kilkaset tysięcy euro, które – w ramach tzw. konsultacji – tworzą podstawę jego funkcjonowania w Parlamencie Europejskim, stwarzają poważne znaki zapytania o to, z jakiego kierunku pochodzą, komu pan Sikorski doradza i za jakiego rodzaju wsparcie otrzymuje pieniądze – wskazywał Marek Formela.

– Ten rodzaj zabezpieczenia rurociągu, obejmujący wmontowanie różnych zabezpieczeń, w tym ładunków wybuchowych do wykorzystania w stosownym czasie, nie jest wcale tak rzadko spotykany. Oficerowie polskich służb specjalnych, z którymi rozmawiałem, uważają, że uruchomienie takiego systemu, wykorzystującego chociażby różnicę ciśnień, jest dla specjalistów zadaniem bardzo prostym. W takim momencie pojawia się pytanie, na czyje dobro ten czyn został dokonany. Jeśli Radosław Sikorski tłumaczy, że zrobili to Amerykanie, to mamy do czynienia z kandydatem do przeprowadzenia intensywnej terapii politycznej – dodał.

– Należy postawić sobie pytanie, kim jest Radosław Sikorski. To kolejny występ kompromitujący nie tylko jego, ale środowiska, które reprezentuje, w tym nasz kraj, bowiem jest byłym ministrem spraw zagranicznych. Przypomnijmy sobie sytuację, która miała miejsce w Kijowie, podczas negocjacji w czasie Majdanu, kiedy twardo odezwał się do jednego z tamtejszych polityków, żeby natychmiast przerwali rozmowy, „bo inaczej wszyscy zginą”, po czym po dwóch godzinach Janukowycz uciekł helikopterem do Rosji. Świadczy to o kompletnym braku rozeznania – pytanie, czy rzeczywiście. Tego samego dowodzi jego ostatni występ, a także słowa, które wypowiedział u „Sowy i przyjaciół”, które zostały nagrane, że cała polityka polska sprowadza się do robienia łaski Amerykanom, tak jakby bronić nas miały Niemcy i Rosja – przypominał Andrzej Potocki. – Jest to facet, który się w ogóle nie zna na polityce albo pracuje dla kogoś innego. Pojawiają się sugestie, włącznie z takimi, że nie można wykluczyć, że to rosyjski agent wpływu. Jego podejrzanymi pieniędzmi, 800 tys. euro, które dostał dodatkowo, pełniąc funkcję europosła, zainteresowała się komisja w Parlamencie Europejskim. Typ jest co najmniej podejrzany. Dziwię się, że w rządzie Jarosława Kaczyńskiego pełnił kiedyś funkcję ministra obrony narodowej, a już nie wspominam o Platformie Obywatelskiej, która zrobiła z niego ministra spraw zagranicznych, bardzo chętnie łaszącego się do Rosji. To nie jest jego pierwszy wyczyn, więc sprawa jest co najmniej zastanawiająca. Nie analizowałbym stanu umysłu Radka Sikorskiego. Stwierdzam, że jest to albo kompletnie nieudolny i infantylny polityk, albo wykonuje celową robotę. Powstaje pytanie, kto mógłby korzystać na jego bezsensownych, zahaczających o agenturę wpływu, wypowiedziach i na razie nie widzę nikogo poza Rosją – sugerował.

Kolejnym tematem poruszonym w programie była sprawa wydawania publicznych pieniędzy przez władze Gdańska.

– Podczas sesji Rady Miasta Gdańska przeznaczono 100 tys. zł dla gminy Michałów na zakup samochodu dla uchodźców, a tak naprawdę nielegalnych imigrantów którzy próbują przekroczyć granice polsko-białoruską. Z drugiej strony miasto chyba powinno zacząć oszczędzać, gdyż w przetargu na zakup energii nie było żadnej oferty. Może się więc okazać, że miasto będzie musiało kupić ten prąd na wolnym rynku, co spowoduje, że ceny będą wyższe – wskazywał Jarosław Popek.

– Gdańsk jest rozrzutny, czego dowodem jest te 100 tys. zł na zakup samochodu, który ma służyć wsparciu nielegalnych emigrantów, czyli osób które przekraczają granicę suwerennego państwa wbrew prawu. Wydaje mnóstwo pieniędzy na raut pracowniczy na stadionie, płacąc własnej spółce 138 tys. zł za wynajem stadionu; urządzanie takich przepysznych spotkań w takim czasie jest rzeczywiście przykładem gdańskiej szczodrości. Pani prezydent skonsumuje kolację w ulubionej kawiarni za trzy tysiące złotych, a za chwilę okazuje się, że Gdańsk nie ma zapewnionych dostaw energii. Przypomnę, że dwa lata temu pani prezydent podważała sens jakichkolwiek rozmów z koncernem Energa, a jej zastępca pan Borawski, który chwalił się wtedy podpisaniem umowy z Veolią mówił, że „udało nam się przerwać dominację lokalnego dostawcy”. Tacy byli szczęśliwi, jakby wygrali milion w toto-lotka. Tacy byli szczęśliwi, że odwrócili się plecami do firmy, która znajduje się w Gdańsku, a o którą tak walczyli. I pieniądze gdańszczan przekazali do francuskiej kieszeni – mówił Marek Formela.

Jeśli chodzi o te 100 tys. zł dla Michałowa, to pani prezydent Dulkiewicz może spokojnie powiedzieć, jak wyrzucić pieniądze podatnika w błoto. Całe towarzystwo, które siedzi w Michałowie, jest konsekwencją operacji białoruskiego KGB w połączeniu z rosyjskim FSB. Operacja ma nawet swój kryptonim: nazywa się „operacja śluza”. Jej celem było zalanie emigrantami Europy oraz odwrócenie uwagi od ataku na Ukrainę. I pani prezydent wpisuje się dokładnie w scenariusz, który został wydrukowany w Mińsku i na Krymie – dodał Andrzej Potocki.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj