Sędziowie na spotkaniu z samorządowcami. „Lepiej odnajdują się w działalności gastronomicznej niż sędziowskiej”

(Fot. Radio Gdańsk)

”To spotkanie nie powinno się odbyć” – mówią politycy Prawa i Sprawiedliwości o obiedzie prezydentów Gdańska oraz Sopotu z sędziami stowarzyszenia Iustitia w Dzień Niepodległości. Przyjęcie poprzedzało projekcję filmu “Sędziowie pod presją” wraz z dyskusją na temat praworządności w Polsce, na które nie zostali zaproszeni przedstawiciele prawej strony sceny politycznej. Swojego rozżalenia nie krył pełnomocnik PiS w Gdańsku i Sopocie – Tomasz Rakowski: „Uważamy to za wysoce niestosowne, że w Dniu Święta Niepodległości, które jest świętem jednoczącym wszystkich Polaków pod wspólną biało-czerwoną flagą, zorganizowany został pokaz bardzo jednostronnego filmu, dyskusja, do której nie została zaproszona druga strona, a także poprzez temat tej dyskusji próbowano stworzyć jakieś absurdalne połączenie pomiędzy reformą sądów a zagrożeniem niepodległości w Polsce”. Prowadzący – Jarosław Popek i Piotr Kubiak – o zdanie spytali gości audycji „Studio Polityka” – Marka Formelę, redaktora naczelnego „Gazety Gdańskiej” i portalu wybrzeze24.pl oraz Andrzeja Potockiego, publicystę tygodnika „Sieci” i portalu wPolityce.pl.

– Według mnie to jest oczywiste, że takie spotkanie nie powinno się odbyć. Sędziowie w sprawie swojej aktywności publicznej i politycznej są jednak skrępowani w sposób niezwykle czytelny przepisem art. 178 Konstytucji, który znajduje także odzwierciedlenie w prawie o ustroju sądów. Jest to jedno z najpoważniejszych przewinień dyscyplinarnych, które jest skatalogowane przez przepisy prawa wobec tego środowiska i nie jest dobrze, że w działalności wiecowej lub gastronomicznej reprezentanci polskiej Temidy odnajdują się nierzadko lepiej niż w działalności sędziowskiej. Jeżeli, tak jak mówi prezydent Dulkiewicz, chodzi o praworządność i to było przesłanie tego spotkania przy zupie z wkładką w sopockiej restauracji, to praworządność, reguły praworządności polegają na tym, że sędziowie nie stanowią prawa, tylko prawo wykonują. Mówiąc brutalnie, wedle Monteskiusza, są ustami prawa, a nie jego twórcami. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby pani sędzia Zabłudowska, która ma olbrzymi temperament polityczny i publiczny, pan sędzia Tuleya, czy pan sędzia Juszczyszyn, czy inni sędziowie, których znamy z przedproża gdańskiego sądu, złożyli urząd – to nie jest bolesne, to będzie kosztowało piętnaście tysięcy złotych miesięcznie utraty wynagrodzenia – i rozpoczęli kampanię polityczną w barwach partii, która wydaje im się bliska. Wtedy będą mogli stanowić prawo, które inni sędziowie będą musieli wykonywać. W tej sprawie polska praworządność nie dostaje żadnego uszczerbku. Uszczerbkiem jest to, co robią niektórzy sędziowie na jej wizerunku – mówił Marek Formela.

– No bo to jest sukces polityków lokalnych, którym udaje się w obręb swojej domeny wciągnąć sędziów. To przeciętnego obywatela napawa lękiem, bo jeżeli nie jestem częścią tego środowiska politycznego, z którym sędziowie lubią się tarzać publicznie, to moja sytuacja procesowa z pewnością nie będzie tak wygodna, jak tych, co podejmują sędziów obiadkiem – dodawał Andrzej Potocki.

Posłuchaj całej audycji:

ol

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj