Imperialistyczna twarz Putina, wojna na wyniszczenie i dekady odbudowy Ukrainy. Felieton Piotra Semki

(Fot. Radio Gdańsk)

W jednym z najnowszych wywiadów Władimir Putin po raz pierwszy pokazał – już jawnie – imperialistyczną twarz. Pochwalił się, że Morze Azowskie stało się wewnętrznym morzem rosyjskim i jest to spełnienie testamentu Piotra I – pisze w swoim felietonie Piotr Semka, publicysta i dziennikarz.

Każdy, kto zna historię, wie, że Piotr I, zwany przez Rosjan Wielkim, położył ogromny nacisk na poszerzenie terenów Rosji w kierunku Kazachstanu, Azerbejdżanu, a także południa. Każdy, kto wie, jak bardzo Putin jest zafascynowany postaciami rosyjskich imperatorów, wie, że jest to wskazówka, że prędko zakończyć wojny z Ukrainą nie zamierza.

Tym bardziej, że ta wojna wchodzi w ponurą fazę konfliktu na wyniszczenie. Rosyjscy dowódcy dostali za zadanie zniszczenie wszystkich sił infrastruktury państwa dotyczącej głównie energetyki i wykazują w tej sprawie bardzo duży wysiłek. Mamy do czynienia z sytuacją, w której Rosjanie ograniczyli znacznie działania bojowe, bo te nie za bardzo im wychodzą, ale chcą zniszczyć ducha. Zakładają, że jeśli miesiącami trwać będzie sytuacja zimna i chłodu, to będzie musiało to wpłynąć na sytuację polityczną, a tym samym na gotowość Ukrainy do ustępstw.

Pytanie, czy Ukraińcy wytrzymają. Fala pomocy, która była stosunkowo wysoka w zeszłym roku, może być w tej sytuacji troszeczkę słabsza. Na dodatek Amerykanie zwlekają ciągle z dostawą rakiet, które mogłyby ugodzić cele na terenie Rosji. Rosjanie mogą do woli niszczyć cele na terenie całego państwa ukraińskiego, a w zamian Ukraińcom tylko parę razy udało się dosięgnąć cele na terenie Federacji Rosyjskiej.

To wszystko może oznaczać jeszcze jeden problem: jeśli Ukraina wyjdzie z wojny, może okazać się tak wyniszczonym krajem, że dzieło odbudowy może być liczone nie na lata, a dekady. Przypominać to będzie opowieść o kimś, kto przeżył śmiertelny bój, ale potem jego organizm był tak wyniszczony, że długie, długie lata musiał wracać do życia. To pokazuje też przy okazji zimną logikę nienawiści Rosji wobec Ukrainy. Jeżeli Ukraina nie chce być – jak to mówią ideolodzy rasizmu – siostrą i bratem Rosji, to ma być na tyle wyniszczona, żeby chwiać się na nogach jeszcze długie lata.

Ta przerażająca konsekwencja Putina pokazuje, że Rosja póki co nie jest zdolna do żadnego wybuchu niezadowolenia społecznego. Samo wojsko na razie nie wykazuje żadnej inicjatywy i wydaje się być całkowicie posłuszne Putinowi. To niestety ponura wizja, ale lepiej trzymać się realiów, a nie snuć nadzieje o jakimś cudownym rozwiązaniu. Na razie konflikt Zachodu z Rosją będzie żmudny i długi. Niestety, nie ma innego wyjścia niż być w tym konflikcie niezwykle konsekwentnym.

Piotr Semka

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj