Lech Wałęsa ogłosił, że obraził się na Platformę Obywatelską. Okazało się, że ta podpadła mu tym, że w pierwszym głosowaniu ustawy w sprawie Sądu Najwyższego poparła rządowy projekt, przyjmując zasadę, że trzeba zrobić wszystko, aby pieniądze z KPO jak najszybciej przyszły do Polski – pisze Piotr Semka w felietonie dla Radia Gdańsk.
Lech Wałęsa uważa jednak, że im gorzej, tym lepiej. Jeżeli utrudni się Prawu i Sprawiedliwości uzyskanie pieniędzy z Brukseli, to tym bliższa będzie wizja, kiedy znienawidzona partia „kaczystów” sczeźnie w polityczny niebyt.
Po sejmowym głosowaniu nad nowelizacją ustawy Wałęsa stwierdził, że prawdopodobnie będzie musiał zmienić swoje polityczne sympatie. Gdy dziennikarze dopytywali, czy chodzi o przeniesienie swojego poparcia na ugrupowanie Szymona Hołowni, stwierdził: „Ja nie mogę w swoim sumieniu inaczej postąpić”. Odpowiedź dosyć enigmatyczna, ale chyba wychodzi na to, że Wałęsa będzie przynajmniej deklarował, że poprze Hołownię. Czy jednak tak się stanie?
Każdy, kto obserwuje działania byłego prezydenta w ciągu ostatnich 30 lat w Gdańsku, to wie, że był on, przynajmniej po odejściu ze swojej prezydentury, bardzo wyczulony na to, aby mieć oparcie w środowisku najpierw Unii Wolności, potem Platformy Obywatelskiej. Pytanie, czy może sobie z tą partią tak łatwo zadrzeć? W końcu to politycy PO będą decydować o miejscach wyborczych i przyszłości jego syna Jarosława Wałęsy.
Tak samo trudno traktować serio rozmaite obrażania się Wałęsy na różnych polityków. Pamiętamy, jak kiedyś mówił, że Henryka Krzywonos nie ma mózgu. Potem się z nią demonstracyjnie pojednał na wiecu KOD-u. Tak samo było to w wielu innych wypadkach, kiedy okazywało się, że rozmaite gromkie deklaracje prezydenta niewiele znaczą.
Prawdopodobnie wszyscy, tylko dlatego, że dziennikarze wiedzą, iż nazwisko Wałęsy powoduje większą liczbę kliknięć, traktują całą sprawę serio. Myślę, że do wyborów prezydenckich Platforma i najsłynniejszy elektryk świata na pewno znajdą okazję, żeby znowu podać sobie rękę.
Piotr Semka/pb