Reakcje polityków na 800+ i wejście kampanii wyborczej w ostrą fazę. Felieton Piotra Semki

(Fot. Radio Gdańsk)

Cały mijający tydzień był pod znakiem reakcji na 800+. Zapowiedź podwyższenia świadczeń Jarosław Kaczyński ogłosił na niedzielnym spotkaniu swojej partii, które nazwane zostało „Ulem” na wzór pracowitego miejsca aktywności pszczół. 800+ najwyraźniej zaskoczyło polityków innych partii – pisze w felietonie Piotr Semka.

Politycy Platformy Obywatelskiej na początku wygłaszali opinię, że jest to kolejne rozdawnictwo pieniędzy. Zadawali pytanie, skąd PiS chce wziąć na to pieniądze. Zaczęli mówić o tym, że 800 plus nakręci inflację. To były pierwsze reakcje, jeszcze w niedzielę. W poniedziałek w Krakowie Donald Tusk zaprezentował zupełnie inną narrację, stwierdził, że mówi „sprawdzam”, że PiS ma szansę przy poparciu PO szybko przeforsować w parlamencie wprowadzenie 800 plus już od 1 czerwca. Tak, aby na Dzień Dziecka ofiarować dzieciom dodatkowe pieniądze dla ich rodziców. Wtedy wyszło na jaw, że ta pierwsza reakcja, czyli narzekanie, skąd PiS weźmie na to pieniądze, nagle przestała być wygłaszana przez polityków PO, którzy dostosowali się do linii swojego przewodniczącego i zaczęli mówić, że to świetny pomysł i że na 800 plus pieniądze na pewno się znajdą.

Jeszcze inaczej zareagował duet Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz, który lansuje nowe pojęcie polityczne „trzeciej drogi”, innej od PiS-u i PO. Skoro ma to być trzecia droga, inna od dwóch głównych graczy politycznych, to Szymon Hołownia stwierdził, że na 800 plus nie ma pieniędzy w budżecie, że to jest rozdawnictwo i lepiej zwiększyć jakość świadczeń socjalnych. Na to jego partner w politycznej koalicji rzucił pomysł, żeby 800 plus było, ale dla obojga pracujących rodziców. Wtedy dopiero posypały się na Kosiniaka-Kamysza gromy publicystów znających realia życia na wsi. Wskazali, że to kobiety na wsi mają daleko do żłobków, miejsc pracy i to one bardzo często nie pracują, zostają w domu i poświęcają się dzieciom. Okazuje się, że lider ludowców chyba jest jednak typowym mieszczuchem i o życiu na wsi wie niewiele. Tylko dlaczego kieruje partią, która jest uważana za partię chłopską?

Na tym tle już zupełnie mało odkrywcza była partia Lewicy, która stwierdziła, że waloryzację PiS powinien przeprowadzić już dwa lata temu i w związku z tym winien jest odbiorcom 500 plus odszkodowanie za te dwa lata, kiedy obywali się bez 800 plus.

Widać wyraźnie, że wszystkie partie mają problem ze swoim wizerunkiem. PiS wie, że musi docierać także do ludzi, którzy nie są zwolennikami PiS-u z powodu spojrzenia na kwestie suwerenności, kwestie praworządności, ale dla nich najważniejsze są sprawy bytowe. I właśnie dla nich jest oferta 800 plus. PiS zakłada, że jak wygra wybory, to dopiero wtedy będzie się martwił, skąd wziąć te pieniądze.

Z kolei Donald Tusk jest rozdwojony między dwoma wizerunkami  – wizerunkiem liberała, który umie liczyć pieniądze, nie wydaje i nie szasta zbytnio sumami z budżetu, a kimś, kto musi nadążać za propozycjami PiS-u i który kiedyś obiecał, że 500 plus nie zostanie cofnięte, no to skoro jest 800 plus, to teraz Donald Tusk musi obiecywać, że 800 plus jego rząd też weźmie na klatę.

Jeśli to wszystko można podsumować jakimś wnioskiem, to tym, że w tej kampanii będzie typowa wojna manewrowa. Każdy będzie musiał umieć szybko reagować na propozycje drugiej strony i będzie musiał zastanowić się, czy takie reakcje będą najbardziej korzystne dla swojego wizerunku. Tutaj PiS jest w mocniejszej pozycji, bo skoro wprowadził 500 plus, to on jest bardziej wiarygodny jako ktoś, kto może być obdarzony zaufaniem, że wprowadzi 800 plus.

W wypadku Tuska widać wyraźnie, że tego typu obietnice przychodzą mu raczej na zasadzie reakcji na to, co robi rywal polityczny, a nie na zasadzie jakiejś głębokiej koncepcji. I wreszcie duet Hołownia i Kosiniak-Kamysz, który szuka dla siebie rozpaczliwie jakiejś trzeciej pozycji, którą różniłby się od dwóch pozostałych. Myślę że z całej tej trójki w najtrudniejszej sytuacji jest właśnie PSL i Polska 2050, bo wymyślać coś zupełnie innego od dwóch głównych sił nie jest łatwe. No ale zobaczymy, jak duet Hołownia i Kosiniak-Kamysz będzie sobie radzić. Tak czy inaczej kampania wchodzi już w ostrą fazę. Od tej chwili ciosy będą naprawdę bolesne, a reakcje będą musiały być niezwykle szybkie.

Piotr Semka

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj