Deweloper zasypuje zbiorniki, w których gniazdują ptaki? Mieszkańcy Gdańska alarmują

(Fot. Słuchacz RG)

Deweloper budujący przy ulicy Toruńskiej w Gdańsku zasypuje zbiorniki, w których gniazdują ptaki – mówią mieszkańcy osiedla. Sprawą zajęli się policja, Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska i Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Jak twierdzi deweloper, wszystko odbywa się zgodnie z przepisami.

– Jako mieszkańcy wielokrotnie składaliśmy zawiadomienia do RDOŚ o podejrzeniu naruszania przepisów ochrony środowiska przez inwestora. Najczęściej po kontroli RDOŚ okazywało się, że mamy rację. W naszym przekonaniu inwestor narusza warunki decyzji derogacyjnej, m.in. prowadząc budowę wtedy, kiedy ptaki wyprowadzają lęgi. Po jednej stronie zbiornika perkozek z małymi, po drugiej widzę kokoszkę z małymi; chociaż teraz już został jeden młody. Inwestor wiedział, że jest wczesny lęg. Był tu patrol policji z radną dzielnicy i mimo tego inwestor podtrzymał decyzję o kontynuowaniu budowy. Osuszono zbiornik – opowiada jedna z mieszkanek Dolnego Miasta.

– Inwestor deklaruje jak najlepsze warunki dla ptaków, które prowadzą lęgi, ale tego nie widać. Mamy dużo pytań bez odpowiedzi – dodaje.

„TO JEST SKANDAL, TAK BYĆ NIE POWINNO”

Podobną historię opowiedziała naszemu reporterowi inna mieszkanka. – Byłam świadkiem, jak 14 kwietnia wycinali na jednym ze zbiorników trzciny. Siedziała tam łabędzica na gnieździe, a oni płoszyli tego ptaka, odganiali wiosłami. Wtedy interweniowałam, przyjechał patrol policji. Na szczęście łabędź wrócił i później wykluły się trzy małe – mówiła.

– Przy osuszaniu był dziwny pan w masce, który mówił, że jest od ochrony przyrody. To mnie zdziwiło, bo nic nie wiedział o lęgach perkozków. Po naszych interwencjach przenieśli pompę na drugi zbiornik. Gdybyśmy nie zrobili tego szumu, zamieszania, to wtedy pompa suszyłaby do końca. To jest skandal. Tak być nie powinno. Przyrodnicy się nie sprawdzili – opowiadała kobieta.

Mieszkańcy podkreślają, że nie są przeciwni inwestycji, chcą jedynie, żeby prace przebiegały z poszanowaniem okolicznej przyrody. – Powinno to być przemyślane, powinni rozpocząć wczesną wiosną, albo poczekać aż się ptaki wyniosą jesienią – mówią.

„JEST TENDENCJA, ŻEBY ŁAMAĆ PRZEPISY”

– Obserwuję drugi rok to, co się dzieje i widzę, że jest duża tendencja ze strony dewelopera, żeby łamać przepisy. Nie trzymają się terminów. Wydaje mi się, że wystarczyłoby się trzymać kalendarza przyrody i prowadzić te działania wtedy, kiedy to jest dopuszczalne. To kwestia dobrego planowania – zaznacza jedna z mieszkanek ulicy Toruńskiej.

W sprawę zaangażował się m.in. radny Gdańska z ramienia PiS Przemysław Majewski. – Mamy do czynienia z dziwną sytuacją, bo Gdańsk, który wiele mówi o ekologii, terenach zielonych, postępuje inaczej. Kolejny raz dochodzi do nadużyć i kolejny raz mamy wątpliwości, czy inwestycje są przeprowadzane zgodnie z prawem budowlanym oraz ustawie o ochronie przyrody. Będziemy domagali się wyjaśnień od dewelopera i WIOŚ – zapowiadał.

Jak mówił Radosław Rzepecki, zastępca Pomorskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska w Gdańsku, od początku sierpnia trwa kontrola inwestycji przy ulicy Toruńskiej. Ma zakończyć się w przyszłym tygodniu.  – Jeżeli w trakcie kontroli stwierdzimy naruszenie, wówczas WIOŚ wszczyna postępowanie administracyjne i może wymierzyć karę pieniężną do miliona złotych. Wyliczając karę bierze się pod uwagę skalę i wagę naruszeń – tłumaczył.

DEWELOPER NIE CHCIAŁ ROZMAWIAĆ

Deweloper nie chciał komentować tej sprawy. Jak przekazał rzecznik Invest Komfort, sprawa już była wielokrotnie komentowana, a wszelkie prace prowadzone są zgodnie z obowiązującymi procedurami.

Poniżej zamieszamy pełne oświadczenie zarządu spółki oraz opinię Piotra Piliczewskiego, doktora nauk biologicznych z firmy Naturo, która realizuje nadzór przyrodniczy nad inwestycją.

 

Posłuchaj całej audycji „SOS Reporterzy”:

Grzegorz Armatowski/mm

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj