Czarni zdeklasowali Trefla, pieczętując awans do play-off. Sopocianie też wślizgnęli się do ósemki

(fot. Radio Gdańsk/Przemysław Woś)

Sukces słupskich koszykarzy. Po sezonie zasadniczym zajęli szóste miejsce i w fazie play-off zagrają z BM Stalą Ostrów Wielkopolski. Zespół Mantasa Cesnauskisa w ostatnim spotkaniu rundy zasadniczej pewnie pokonał Trefl Sopot 83:60. Sopocianie z trudem zmieścili się w najlepszej ósemce i w ćwierćfinale zagrają z WKS Śląskiem Wrocław.

O pojedynku Czarnych z Treflem można krótko napisać, że gospodarze po prostu zdominowali ten mecz. Walczyli o każdą piłkę, momentami nawet zbyt nerwowo. Trzema przewinieniami przypłacił to między innymi Billy Ivey, któremu wyraźnie puściły nerwy. Bartosz Jankowski dwa razy dostał od przeciwnika mocno w twarz, a sędziowie odgwizdali faul właśnie obrońcy Czarnych. Mimo to słupszczanie nie odpuszczali i chcieli sami, nie oglądając się na wynik pojedynku Legia-Zastal, zdecydować o awansie do play-off. I może właśnie z tego braku kalkulacji wynikała ta dobra, zdecydowana i konsekwentna gra drużyny Cesnauskisa. Do każdej zbiórki skakało kilku graczy, do każdej bezpańskiej piłki na parkiet rzucali się zawodnicy. Tak się walczy o play-off.

– Nie graliśmy dobrze, to nie był nasz poziom od początku meczu. Nie wiem dlaczego. Jest mi trudno powiedzieć, dlaczego bijąc się o play-off, zagraliśmy tak, nie pokazując naszej energii. Mam takie marzenie, że chciałbym czytać zawodnikom w myślach – mówił na konferencji prasowej trener Trefla Sopot Żan Tabak.

– Kompletnie nam dziś nie wyszło, do końca nie wiemy czemu, bo to ważny mecz i dla nas, i dla Słupska. Na szczęście tak się ułożyło, że gramy w play-off, ale musimy to przeanalizować, bo tak we Wrocławiu grać nie możemy -podsumował skrzydłowy Trefla Jarosław Zyskowski.

Można oczywiście marudzić, że słupszczanie grali sezon zasadniczy bardzo nierówno i chimerycznie, ale zmartwieniem kibiców w Słupsku w ostatnich tygodniach było bardziej to, czy Czarni w ogóle zagrają w play-off. Tymczasem dzięki zwycięstwu nad Treflem i porażce Anwilu zespół Mantasa Cesnauskisa z bilansem 17-13 zajął szóste miejsce po sezonie zasadniczym. Bez dwóch zdań można pogratulować ekipie Czarnych.

– Chciałem pogratulować swojej drużynie, klubowi, że tak niskobudżetowy zespół, z takiego małego miasta, jest drugi rok z rzędu w play-off. To dla nas duże osiągnięcie. Dostaliśmy w tym sezonie dużo hejtu i takich rzeczy, których nie powinno być. My jesteśmy naprawdę niskobudżetową drużyną, która walczy w każdym meczu i było tak, że te chłopaki nie zasługują na to, co ich spotkało w tym sezonie. To co się dzieje obok klubu, mi się nie podoba. Jest jakaś grupka ludzi, która bardzo mocno hejtuje nas i to nie jest potrzebne. Ta drużyna jest zrobiona po mojemu, to jest mój styl gry, z tej drużyny moim zdaniem wyciągnęliśmy maksimum, bo jesteśmy na szóstym miejscu po regularnym sezonie. To jest naprawdę super wynik. Nie zatrzymujemy się i idziemy walczyć dalej, ale ci zawodnicy potrzebują więcej wsparcia od mediów, od kibiców, niż hejtu – wskazywał po spotkaniu trener Mantas Cesnauskis.

– Do Ostrowa jedziemy z nastawieniem bojowym. Walka, charakter, serce – to jest charakterystyka naszej drużyny. Myślę, że to będzie super rywal dla nas, bo będzie świetne widowisko – zapowiadał pojedynek ze Stalą Ostrów środkowy Czarnych Mikołaj Witliński.

Pierwsze dwa spotkania Czarni grają w Ostrowie Wielkopolskim 7 i 9 maja. Kolejny mecz 12 maja w Słupsku i – jeśli będzie potrzeba – 14 maja. Do półfinału awansuje zespół, który jako pierwszy wygra trzy spotkania w serii.

Z kolei sopocianie, wychodząc z ósmego miejsca, wpadli na zwycięzcę fazy zasadniczej – WKS Śląsk. Pierwsze dwa mecze – 6 i 8 maja – we Wrocławiu. W Sopocie drużyny zmierzą się 11 i – być może – 13 maja.

Przemysław Woś

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj