Bokser Zygmunt Chychła patronem gdańskiego tramwaju. „Znakomity sportowiec i legenda regionu”

Uroczystość nadania tramwajowi imienia Zygmunta Chychły, boksera wagi półśredniej i lekkiej, zdobywcy złotego medalu olimpijskiego. Gdańsk Chełm, pętla tramwajowa Witosa (Fot. UM Gdańsk/Jerzy Pinkas)

Zygmunt Chychła został w piątek patronem kolejnego z jeżdżących po Gdańsku tramwajów. Uroczystość nadania imienia zmarłego w 2009 roku mistrza olimpijskiego w boksie z Helsinek (1952) odbyła się na pętli Chełm. To trzeci sportowiec wyróżniony w ten sposób w Grodzie nad Motławą.

– O upamiętnienie w ten sposób Zygmunta Chychły, który od 2003 roku jest honorowym obywatelem miasta, a od 2009 roku w Gdańsku, w dzielnicy Chełm, ma swoją ulicę, upominało się środowisko kaszubskie. Szczególnie aktywny w tych staraniach był zmarły niedawno profesor Uniwersytetu Gdańskiego Stanisław Wrycza – zdradził dyrektor Muzeum Gdańska Waldemar Ossowski.

TRENINGI ROZPOCZĄŁ W GEDANII

Chychła urodził się 6 listopada 1926 roku w Gdańsku. Treningi rozpoczął w 1938 roku w Gedanii, ale jako pięściarz zmagał się z pewnym defektem. Nie miał bowiem wskazującego palca lewej ręki, który stracił w wieku siedmiu lat w sieczkarni podczas wakacji w Tucholi. Według innej wersji w czasie wojny zamek karabinu obciął mu fragment serdecznego palca prawej dłoni.

W 1944 roku, czyli w wieku 18 lat, jako obywatel Wolnego Miasta Gdańska, został wcielony do Wehrmachtu i wysłany na front zachodni. Został skierowany do Francji, ale w trakcie przejazdu dał się wziąć do niewoli przez miejscowy ruch oporu, a po wyzwoleniu tego kraju przeniósł się do Włoch, gdzie wstąpił do II Korpusu Polskiego generała Władysława Andersa.

– Poza służbą żołnierską udzielał się również sportowo. Dwa razy zdobył mistrzostwo korpusu w boksie. W wojsku służył do 1946 roku, po czym wrócił do kraju – dodał Ossowski.

MISTRZ OLIMPIJSKI I EUROPY

W latach 1946-1949 Chychła reprezentował barwy Gedanii, a w latach 1950-1953 innego gdańskiego klubu – Kolejarza. W 1952 roku został w Helsinkach mistrzem olimpijskim, wywalczył też dwa złote medale mistrzostw Europy – w 1951 roku w Mediolanie oraz dwa lata później w Warszawie. Cztery razy był również indywidualnym mistrzem kraju. Po wszystkie te laury sięgnął w kategorii półśredniej.

Ponadto w 1947 roku na mistrzostwach Europy w Dublinie oraz rok później na igrzyskach w Londynie dotarł do ćwierćfinału.

Po powrocie z igrzysk w Finlandii zdiagnozowano u niego gruźlicę. Chychła zamierzał zawiesić rękawice na kołku, ale ostatecznie w 1953 roku wystąpił w Warszawie w czempionacie Starego Kontynentu. Wszystko wskazuje, że został wprowadzony w błąd przez sportowe władze, które poinformowały go, że nastąpił regres choroby. Po mistrzostwach, w wieku zaledwie 27 lat, zakończył karierę.

Był pierwszym polskim złotym medalistą olimpijskim w boksie oraz pierwszym polskim sportowcem, który po wojnie stanął na igrzyskach na najwyższym stopniu podium. W latach 1951 i 1952 triumfował w plebiscycie „Przeglądu Sportowego” na najlepszego sportowca kraju.

PIĘĆ LAT BEZ PORAŻKI

Stoczył 264 walki, z których 237 wygrał, 12 zremisował i tylko 15 przegrał. W reprezentacji biało-czerwonych wystąpił 17 razy – jego bilans to 15 zwycięstw i dwie przegrane. Nie poniósł porażki w pięciu ostatnich latach spędzonych na ringu.

– Nie miałem zaszczytu poznać Zygmunta Chychły, ale czuję się zaszczycony, że zaproszono mnie na tę uroczystość. To był znakomity sportowiec i legenda naszego regionu. O jego sukcesach mogę tylko pomarzyć, bo to, co zdobył w szczególnie trudnym okresie, bo po wojnie, było dla mnie nieosiągalne. Trzeba też podkreślić, że po te laury sięgnął w krótkim czasie, bo przestał boksować mając 27 lat. Dzisiaj wielu sportowców w tym wieku dopiero rozpoczyna wielkie kariery – powiedział brązowy medalista olimpijski z Montrealu (1976) w wadze piórkowej, pięściarz Stoczniowca Gdańsk Leszek Kosedowski.

Po skończeniu kariery znakomity pięściarz był trenerem boksu, pracował też w Dyrekcji Okręgowej Kolei Państwowych w Gdańsku.

SZYKANY ZE STRONY SB

– Jego żona była Niemką, pochodziła z Królewca i od 1958 roku Chychła zabiegał o wyjazd do RFN. To sprawiło, że jego życie osobiste znacznie się skomplikowało. Zainteresowała się nim Służba Bezpieczeństwa, był szykanowany, miał też problemy ze znalezieniem pracy, a sytuacja materialna rodziny była nie do pozazdroszczenia. Po wyjeździe z kraju władze starały się uczynić wszystko, aby został skazany na zapomnienie. Jego życiorys i fakt, że używał także języka niemieckiego, nie pasowały do ówczesnej politycznej propagandy – stwierdził Ossowski.

Ostatecznie w 1972 roku Chychła wyjechał na stałe do Niemiec, zmarł 26 września 2009 roku w Domu Seniora w Hamburgu.

– Kiedy występowałem w kadrze, mieliśmy obowiązek znać historię polskiego boksu, a pierwsi piękną kartę, od razu po wojnie, zapisali związani z Gdańskiem Aleksy Antkiewicz i właśnie Zygmunt Chychła. To super pomysł, że przedstawiciel naszej dyscypliny został patronem tramwaju. Jestem z tego powodu dumny i niebawem zamierzam wybrać się w sentymentalną podróż. Sprawdzę po jakiej trasie porusza się ten tramwaj i przejadę się nim. Zresztą jako chłopak dojeżdżałem na treningi z Przymorza do hali Stoczni właśnie tramwajem. Wtedy na „gapę”, ale teraz skasuję bilet – zapewnił gdańszczanin Dariusz Michalczewski, były zawodowy mistrz świata w boksie.

DŁUGA LISTA PATRONÓW GDAŃSKICH TRAMWAJÓW

Chychła jest 74. osobą, która została w Gdańsku patronem tramwaju, ale dopiero trzecim sportowcem. Pierwszym był piłkarz i trener Lechii Gdańsk oraz żołnierz II Korpusu Polskiego generała Andersa Roman Rogocz, a drugim znakomity tenisista stołowy Andrzej Grubba.

Ponadto na tej liście znajdują się m. in. astronom Jan Heweliusz, filozof Arthur Schopenhauer, fizyk Daniel Gabriel Fahrenheit, malarz Daniel Chodowiecki, biskup, poeta i sekretarz królewski Jan Dantyszek, aktor Zbigniew Cybulski, pisarz Brunon Zwarra, działaczki opozycji Alina Pieńkowska i Anna Walentynowicz, marszałek Sejmu Maciej Płażyński, posłanka i senatorka Olga Krzyżanowska, poseł Arkadiusz Rybicki, ksiądz Bronisław Komorowski, muzyk Krzysztof Klenczon, reżyser Andrzej Wajda i historyk Jerzy Samp.

PAP/mm

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj