Dokonał tego jako pierwszy Polak w historii. Gdynianin przepłynął wpław jezioro Loch Ness

(fot. Fundacja Ronalda McDonalda)

Pływak ekstremalny Piotr Biankowski przepłynął legendarne jezioro Loch Ness. Dokonał tego jako pierwszy Polak w historii, po ponad 12 godzinach walki z żywiołem i pokonaniu dystansu 37 kilometrów. Wyprawa miała szczytny cel – chodziło o to, by zebrać pieniądze na zakup łóżek dla rodziców małych pacjentów szpitali w Gdyni i Wejherowie.

Trójmiejski sportowiec ekstremalny, pływak zimowy i były rugbista Arki Gdynia, a także Ambasador Fundacji Ronalda McDonalda rozpoczął swoją niezwykłą próbę w piątek, 22 lipca, o godzinie 6:58 nad ranem czasu polskiego, startując z plaży w miejscowości Lochend. Po 37 kilometrach zmagań z wyjątkowo zimnymi wodami Loch Ness osiągnął brzeg w Fort Augustus, gdzie dotarł o 19:14 czasu polskiego.

Słynne szkockie jezioro to ogromny, słodkowodny akwen, zaliczany przez międzynarodową organizację Marathon Swimming Hall of Fame do 13 najtrudniejszych do pokonania wpław oraz jednego z 3 najbardziej „potwornych” jezior na świecie. Dystans 37 kilometrów Piotr Biankowski przepłynął w czasie 12 godzin 16 minut i 25 sekund. Warunki na całej trasie tego pływackiego wyczynu były niezwykle trudne. Sportowiec z Trójmiasta zmagał się z wyjątkowo niską temperaturą wody, spychającym go w stronę prawego brzegu jeziora silnym wiatrem, a na końcu nawet z deszczem.

OBSERWOWANY PRZEZ „KRÓLA KANAŁU”

Pływacka próba, zgodnie z obowiązującym regulaminem, została udokumentowana przez oficjalnego przedstawiciela British Long Distance Swimming Association. Nie wniósł on żadnych zastrzeżeń. Tym razem wyznaczonym obserwatorem był Kevin Murphy, brytyjski pływak specjalizujący się w pływaniu na wodach otwartych. Nazywany „Królem kanału” 28-krotny zdobywca  kanału La Manche, a także sportowiec, który sam w 1976 roku przepłynął Loch Ness.

– Jestem szczęśliwy i dumny, że próba, którą podjąłem, powiodła się. Niska temperatura wody, ograniczona widoczność i deszcz, który zaczął padać na ostatnich kilometrach, nie ułatwiały mi zadania – powiedział Piotr Biankowski po dotarciu do mety. – Mam wielką satysfakcję z pokonania tak długiego dystansu. To było niezwykłe, wyjątkowe przeżycie. Także ze względu na legendę o wodach kryjących niezwykłe monstrum – dodał.

(fot. Fundacja Ronalda McDonalda)

WCZEŚNIEJ PRZEPŁYNĄŁ KANAŁ LA MANCHE

Piotr Biankowski, mierząc się z trudnymi wodami szkockiego jeziora, korzystał ze swojego bogatego doświadczenia. Jako pływak ekstremalny, który rok wcześniej przepłynął Kanał La Manche, był solidnie przygotowany. Trójmiejski wyczynowiec podkreśla, że ani obecny, ani żaden z poprzednich sukcesów nie byłby możliwy bez ekipy wspierającej, w której tym razem najważniejszą osobą była Aleksandra Kabelis, znakomita pływaczka, współorganizatorka ekstremalnych zawodów w pływaniu zimowym – Gdynia Winter Swimming Cup. Z lądu Piotrowi kibicowali w Szkocji Łukasz i Hubert Chłodniccy. Również z lądu, lecz bardziej oddalonego, najgoręcej jak to tylko możliwe wspierał wyczyn Piotra zespół i wolontariusze Fundacji Ronalda McDonalda oraz mieszkańcy Trójmiasta.

PIERWSZY POLAK

Przepłynięcie jeziora Loch Ness na tak długim dystansie to nie lada wyzwanie. Do tej pory dokonało tego niespełna 30 osób, pierwszą z nich była Brenda Sherratt w 1966 roku. By zostać zaliczonym do grona jego zdobywców, należy spełnić określone regulaminem warunki. Ubiór pływaka może składać się jedynie z kąpielówek, okularków i pływackiego czepka. Przed zimnem chroni go jedynie lanolina, czyli mieszanina tłuszczu z wełny owczej i wazeliny. Przez całą przeprawę nie może dotykać łodzi asekurującej, a jedzenie ma podawane wyłącznie w bidonie na wysięgniku. Musi też wyjść na brzeg o własnych siłach. Piotr spełnił wszystkie te warunki. Jest pierwszym Polakiem, który tego dokonał.

Jak podkreśla Piotr Biankowski, wyzwanie, które sobie postawiłem, było ekstremalne. – Już kiedy przyjechaliśmy na miejsce, widzieliśmy, że Loch Ness to nie będzie bułka z masłem. Przywitało nas porywistym wiatrem i falami, z których nawet Nessi się nie wynurzył – żartuje pływak. – Ale dogadałem się z nim, w czym pomogli wszyscy wspierający zbiórkę, i kiedy osiągnęliśmy wyznaczoną kwotę, pogoda nieco uspokoiła się i mogłem wystartować – dodaje. To niezwykłe poczucie mocy, które mimo trudnych warunków – zimnej, nieprzejrzystej wody – wstępuje w człowieka, gdy czuje się wsparcie płynące od ludzi o dobrych sercach. Dziękuję za to! – mówił.

CEL CHARYTATYWNY

Biankowski połączył swój wyczyn z ideą pomagania. Tym razem chodziło o rodziców, którzy wspierają swoje dzieci w czasie ciężkiej choroby i długotrwałej hospitalizacji. Sportowemu wyczynowi towarzyszy trwająca na jednym z portali, zainicjowana przez Piotra, dedykowana zbiórka. Dzięki wpłatom darczyńców wspierających inicjatywę pływaka ekstremalnego Fundacja Ronalda McDonalda kupi łóżka dla rodziców małych pacjentów w szpitalach w Gdyni i w Wejherowie.

Zbiórka trwa na portali zrzutka.pl. Jak informuje Katarzyna Rodziewicz z Fundacji Ronalda McDonalda, wpłacający mogą zdobyć nagrody – maskotki przedstawiające „Nessi”, potwora z Loch Ness, wykonane w ramach fundacyjnego wolontariatu przez mistrzynie szydełka, podopieczne Aresztu Śledczego w Gdańsku.

Posłuchaj rozmowy z Piotrem Biankowskim przeprowadzonej jeszcze przed podjęciem wyczynu:

oprac. jk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj