Polują na znane postaci, oglądają filmy, a w międzyczasie odpoczywają na leżakach – tak spędzają czas widzowie 47. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Dziś czwarty dzień tego wydarzenia, na którym nie mogło zabraknąć ekipy Radia Gdańsk.
Wczoraj wieczorem odbyła się uroczysta gala, podczas której wręczono nagrody Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Wśród laureatów znaleźli się Warszawska Szkoła Filmowa, Diana Dąbrowska, zespół Gutek Film i platforma streamingowa 35mm.online. Więcej >>>TUTAJ.
Gdynianie podkreślają, że lubią filmowy klimat w mieście i czekają na konkretne filmy. Jedna z obecnych na festiwalu kobiet przyznała, że wyczekuje obrazu o Annie Przybylskiej.
– Chcielibyśmy zobaczyć film o Ani. Bardzo dobrze znałam ją i jej rodzinę, zwłaszcza dziadków, z którymi mieszkaliśmy blok w blok. Bardzo chciałabym zobaczyć ten film wcześniej, niż będzie w kinach – mówiła.
Film dokumentalny „Ania” opowiada historię życia i twórczości zmarłej przed ośmioma laty Anny Przybylskiej, aktorki z Gdyni. Produkcja zostanie dziś wyświetlona przedpremierowo na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych. Do kin trafi na początku października.
NIEPOWTARZALNE WYDARZENIE
Impreza ma też stałych bywalców. – Jesteśmy mieszkańcami Gdyni i co roku przychodzimy na festiwal. Interesuje nas film. W czasie pandemii brakowało tego, żeby można było popatrzeć na znanych aktorów – przyznała kolejna rozmówczyni naszej dziennikarki Magdy Manasterskiej.
– Przyjeżdżają ludzie z całej Polski, żeby uczestniczyć w tym wydarzeniu, które jest jedyne w Polsce i niepowtarzalne – dodał inny spotkany na festiwalu gdynianin.
„ZA KAŻDYM RAZEM ZACZYNA SIĘ OD ZERA”
Gościem naszego mobilnego studia był Łukasz Simlat, odtwórca roli Krzysztofa Wielickiego w filmie „Broad Peak”. Nasze dziennikarki Magda Manasterska i Tatiana Slowi rozmawiały z nim o wyzwaniach, które postawiła przed nim rola.
– Nienawidzę zimna, mam lęk wysokości i to były rzeczy, które musiałem w sobie przełamać, żeby z jakąś satysfakcją wykonać powierzone mi zadanie. Było raptem pięć czy sześć dni zdjęciowych, ale przepiękne w moim zawodzie jest to, że za każdym razem, dostając scenariusz, zaczyna się od zera, nie wiedząc nic na temat przestrzeni ludzkiej, o której opowiada – wyjaśniał.

NAJPIERW ŚMIECH, POTEM ŁZY
Podczas pokazu filmu „Ania” to, co połączyło widzów, to najpierw śmiech, a potem łzy. – Obejrzałem ten film wcześniej dwa razy, myślałem, że będzie łatwiej, przygotuję się na to, natomiast za każdym razem jest to bardzo trudne i ciężkie. Większość scen ogląda się z uśmiechem, bo jest tam wiele fragmentów, które są bardzo wesołe, pokazują nasze życie prywatne, gdzie byliśmy szczęśliwi, gdzie się uśmiechaliśmy. Niestety po pokazie jest bardzo ciężko i trudno, natomiast byliśmy na to przygotowani i liczyliśmy się z tym, że będzie olbrzymi bagaż emocji związany tym filmem – mówił partner Ani Przybylskiej Jarosław Bieniuk.
– Specjalnie się odwracałam, sprawdzałam, jak ludzie odbierają ten film. Emocje były takie same jak za pierwszym razem, może nawet trochę mocniejsze. Myślałam, że będą lżejsze, ale nie są. Film jest naprawdę przepięknie zrobiony, jest dużo pięknych scen z drona, jest dużo wywiadów, które są poruszające, które dają do myślenia. Z seansu można wyjść z taką życiową refleksją – kwituje Oliwia Bieniuk.
– Chcieliśmy pokazać prawdziwą Anię – taką, jaką była, taką, jaką ją pamiętają jej najbliżsi, ale też taką, jaką ją pamiętają współpracownicy, bo ona też gdzieś na planie, czy w relacjach zawodowych została zapamiętana przez to, jaka była prywatnie. Chcieliśmy to oddać i mamy już pierwsze reakcje, że to się udało. Ani osobiście nie znaliśmy, ale przez pracę przy tym filmie i przez to, że obejrzeliśmy tyle tych materiałów, ona się stała nam taka bliska. Na koniec tej drogi poczułem, że straciłem kogoś bardzo bardzo bliskiego – tłumaczył jeden z twórców filmu Krystian Kuczkowski
– Ta historia jest uniwersalna i myślę, że dzisiaj Ania byłaby przeszczęśliwa, że jej krótkie życie, smutne pożegnanie, zostało przekute w jakąś wartościową lekcję. Super, jak ktoś po takim seansie wróci do domu i kogoś mocniej przytuli, powie częściej kocham, albo taką decyzję, którą miał podjąć jutro, albo za jakiś czas, podejmie teraz, bo życie jest naprawdę krótkie – zaznaczył kolejny z twórców Michał Bandurski.
Iwona Borawska rozmawiała również z innymi gośćmi festiwalu. Posłuchaj:
MarWer/aKa