Dzieci z Domu im. Janusza Korczaka w Gdańsku regularnie odwiedzają lodowisko w Hali Olivia. Na tafli można zobaczyć nawet podopiecznych na wózkach inwalidzkich.
Ostrza do jazdy montuje się na kołach dzięki specjalnemu wynalazkowi. Jego pomysłodawcą jest zaprzyjaźniony z Domem Korczaka ksiądz Andrzej Nowak. Zaczęło się od doczepiania łyżew dwupłozowych, ale te zjeżdżały z kół. Z pomocą przyszedł znajomy kowal.
– Kombinowaliśmy na różne sposoby. Wreszcie poszedłem do zakładu kowalskiego Tadeusza Flisikowskiego. Zaniosłem te łyżwy i mówię „Czy da się coś z tym zrobić?”. I już po południu na plebanie przywieźli nam zrobione łyżwy z taką rynienką – opowiada ksiądz Andrzej.
DLACZEGO BY NIE PRZYCZEPIĆ ŁYŻWY DO KÓŁ?
A wszystko zaczęło się od Mateusza poruszającego się na wózku inwalidzkim. Odwiedzając Dom im. Korczaka w Gdańsku ksiądz Andrzej zapytał dlaczego nie zabiorą Mateusza na łyżwy.
– Tak się złożyło, że tego samego dnia byłem na lodowisku z moją chrześniaczką i małą siostrzyczką. One musiały mieć założone takie specjalne łyżwy saneczkowe. I wtedy skojarzyłem, że może te łyżwy przyczepić do kół. I tak zrobiliśmy – wspomina ksiądz Andrzej.
MATEUSZ RADZI SOBIE DOSKONALE
Teraz dzieci z Domu im. Korczaka odwiedzają lodowisko regularnie. Jeżdżą pod opieką swoich opiekunek oraz pracowników hali.
– Mateusz bardzo załapał, wszyscy go tu akceptują. Nie tylko osoby, które tu pracują, ale też osoby, które przychodzą na ślizgawki. Zresztą to widać po tych dzieciakach jak one się tutaj czują, uśmiechają i bawią. Myślę, że dla nich to jest fajny relaks – przyznaje Maciej Chabowski ze Stoczniowca.
„MOŻNA DZIĘKI TEMU SPRAWIĆ ODROBINĘ RADOŚCI”
– Dzieci w ogóle nie boją się lodu. Widać, że sprawia im to dużo radości i frajdy – opowiada jedna z wolontariuszek opiekująca się dziećmi. Dzieciaki korzystają ze ślizgawki bezpłatnie.
– Udostępniamy lodowisko, udostępniamy łyżwy. Możemy dzięki temu sprawić odrobinę radości, zwłaszcza tym dzieciom, które nigdy nie miały łyżew na nogach. Widać, że radzą sobie doskonale. Ja jestem trenerem hokeja od kilkudziesięciu lat. Widziałem wiele, hokej na lodzie, na bandy niskie, na rolkach, w wodzie ale na wózkach to po raz pierwszy – cieszy się Henryk Zabrocki, trener hokeistek Stoczniowca.
PATENT ZOSTAJE PRZEKAZANY DALEJ
Co ciekawe, ksiądz Andrzej ma już zapytania z innych regionów kraju o zdradzenie swojego pomysłu na jazdę na łyżwach. – Ze Śląska nawet do mnie pan dzwonił, żebym podzielił się tym patentem. Powiedziałem mu o co chodzi i przekonałem, że na Śląsku też tak zrobią i nie trzeba jechać do Gdańska po łyżwy – śmieje się ks. Andrzej.
Magdalena Manasterska/hb