Dziennikarz lokalnego portalu wyproszony ze spotkania sołtysów z władzami Sztumu. Zastępca burmistrza o interwencję poprosił policję.
Patrol przyjechał i siłą usunął mężczyznę z sali. Ten złożył w prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez samorządowców i funkcjonariuszy. Całe zajście zostało nagrane przez kamery redakcji Nowy Sztum.
WYRZUCENIE DZIENNIKARZA
Prokuratura w Kwidzynie nie chce prowadzić tego postępowania i złożyła wniosek o wyłączenie się do prokuratora okręgowego w Gdańsku. Motywuje to tym, że nie chce być posądzona o brak obiektywizmu.
Spotkanie z sołtysami odbyło się pod koniec stycznia w sali konferencyjnej urzędu miasta w Sztumie i dotyczyło planowanych remontów dróg gruntowych na terenie gminy. Zbigniew Pędziwilk, dziennikarz portalu Nowy Sztum, chciał nagrać film ze spotkania i umieścić go na stronie internetowej. To miało nie spodobać się zastępcy burmistrza, który poprosił dziennikarza o opuszczenie sali. Gdy ten nie chciał tego zrobić, wezwał policję.
PRZEKROCZENIE UPRAWNIEŃ?
Po przyjeździe funkcjonariuszy dziennikarz tłumaczył, że chce po prostu nagrać „sprawę publiczną”, która dotyczy mieszkańców Sztumu i okolic. – Przyjechaliśmy tu na interwencję, na polecenie pana burmistrza, który wzywa pana do opuszczenia narady, która nie jest publiczna – wyjaśnił dziennikarzowi jeden z policjantów i dodawał, że obecność innych osób wynika z tego, że dostały one zaproszenia imienne.
Policjanci długo naradzali się co zrobić, w końcu siłą wyprowadzili dziennikarza. Zbigniew Pędziwilk twierdzi, że władze Sztumu oraz policjanci przekroczyli swoje uprawnienia i złożył zawiadomienie do prokuratury.
ZAMKNIĘTE SPOTKANIE CZY ZEMSTA?
Zastępca burmistrza nie ma sobie nic do zarzucenia. Ryszard Wirtwein zapewnia, że spotkanie z sołtysami było zamknięte dla mediów. – To spotkanie nie było tajne, miało charakter spotkania roboczego. Uzgadnialiśmy po prostu program modernizacji dróg gminnych. Ustalenia, których dokonaliśmy, zostały opublikowane, natomiast w samym trakcie spotkania roboczego obecność pana Pędziwilka nie była niezbędna – mówi.
Inaczej ocenia to dziennikarz portalu Nowy Sztum. Zbigniew Pędziwilk twierdzi, że spotkanie było otwarte dla wszystkich i mówi, że poczuł się jak przestępca, gdy policjanci siłą wyprowadzali go z sali. Uważa, że cała sprawa to zemsta za to, że na portalu krytykuje władze miasta. – Podejrzewam, że chodziło o publikację dochodów urzędników, która nie była dla nich wygodna. Ale to nie wszystko, bo poruszałem też problemy gospodarcze i tematy związane z niekompetencją urzędników – zaznacza.
– Interwencja była zasadna i o żadnym przekroczeniu uprawnień nie ma mowy – komentuje Karolina Gastoł-Zawicka ze sztumskiej policji. – Ustawa o samorządzie gminnym wyraźnie reguluje, które spotkania w urzędzie są ogólnodostępne, a które nie.
Grzegorz Armatowski/mili