Sąd rejonowy skazał Amerykanina Marka B. na karę roku i czterech miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata oraz trzyletni zakaz pilotowania statków powietrznych. Zapłaci też 8 tysięcy złotych grzywny. Sędzia Kamila Legowicz podkreśliła w uzasadnieniu wyroku, że Marka B. pilotował niesprawny śmigłowiec, bez badań technicznych. Amerykanin mimo dużego doświadczenia w pilotażu nie miał też polskiej licencji.
CHCIAŁ ZAPEWNIĆ DODATKOWĄ ATRAKCJĘ
– Dla Marka B. liczyło się tylko to by zapewnić gościom swojego hotelu dodatkową atrakcję. Nie sprawdził stanu technicznego helikoptera, a z ustaleń sądu jasno wynika, że to on kierował statkiem powietrznym. Z ustaleń biegłych wynika, że ten helikopter był w tak złym stanie technicznym, że oba silniki mogły się wyłączyć w każdej chwili i tak się stało – uzasadniała skazujący wyrok sędzia Legowicz.
Obrońca Marka B. mecenas Krystian Kasperski zapowiedział złożenie apelacji od wyroku. – Nie dziwi mnie ten wyrok w świetle zeznań i wyroku w innym procesie wobec właściciela tego śmigłowca. Złożymy wniosek o uzasadnienie i odniesiemy się do niego w apelacji – zapowiada.
SIEDEM OSÓB NA POKŁADZIE
Do wypadku doszło w maju 2014 roku. Na pokładzie helikoptera było siedem osób. Na wysokości około stu metrów w śmigłowcu w niewyjaśnionych okolicznościach zgasły jednocześnie oba silniki. Dzięki wykorzystaniu tzw. autorotacji śmigłowiec rozbił się, ale nikt nie zginął. Jedna osoba miała złamaną nogę.
Przemysław Woś/mar