Historia w dźwiękach heavy metalu oraz klasyka gatunku. W Ergo Arenie zagrały Sabaton, Accept i Twilight Force [ZDJĘCIA]

twilightforce

Poniedziałkowy wieczór upłynął gościom Ergo Areny pod znakiem heavy metalu. Na pełen energii wspólny występ Sabaton, Accept i Twilight Force przyszło kilka tysięcy osób.
Polska trasa Sabaton i Accept zaczęła się od koncertu w trójmiejskiej Ergo Arenie. Organizatorem koncertu była ekipa klubu B90, co było gwarantem bardzo wysokiej jakości logistycznej. Na kilka godzin przed koncertem poinformowano o zmianie wielkości sceny, dzięki czemu stała ona mniej więcej w połowie sali. Udało się więc dobrze zapełnić dostępną przestrzeń, a fani, którzy przyszli na koncert, byli w najróżniejszym wieku. Oprócz stałych koncertowych bywalców było sporo dzieci oraz nastolatków, dla których mógł to być jeden z pierwszych koncertów heavymetalowych. Wielu z przybyłych miało ze sobą narodowe barwy na koszulkach, szalikach czy flagach.

TWILIGHT FORCE

Wieczór otworzył występ szwedzki Twilight Force, pochodzący (podobnie jak Sabaton) z Falun. Był to pierwszy występ grupy na Pomorzu. Szwedzi zaprezentowali lekko zagraną wersję symfonicznego power metalu. Sami muzycy byli ucharakteryzowani jak postacie ze świata fantastyki, jak choćby gitarzyści przypominający elfy, wokalista wymachujący mieczem czy klawiszowiec ucharakteryzowany jak zakapturzony czarownik, który kilka razy przemówił chrypiącym głosem. Grupa promuje swój nowy album „Heroes of Might and Magic” (może strojami oraz muzyką nawiązują właśnie do kultowej gry komputerowej o tej nazwie?) i to on wypełnił większą część repertuaru. Z debiutu zagrali „Gates of Glory”. Muzyczna propozycja Twilight Force bardzo przypadła do gustu szczególnie młodszej części widowni. Moim zdaniem najmocniejszym punktem był tu wokalista, którego głos osiągał bardzo wysokie, dobrze brzmiące rejestry. 

Christian Eriksson (wokalista Twilight Force). Fot. Radio Gdańsk/Rafał Mrowicki

ACCEPT

Dla Accept był to powrót do Trójmiasta po wielu latach. W 1986 roku Niemcy wystąpili w gdańskiej Hali Olivii, jeszcze z oryginalnym wokalistą Udo Dirkschneiderem. Niektórzy widzowie poniedziałkowego koncertu pamiętali tamten koncert. Fakt, że Accept miał zagrać przed Sabaton oburzył niejednego fana. Dla wielu nie do przyjęcia było, że legenda heavy metalu ma zagrać przed szwedzką grupą, która nie ma aż tak dużego znaczenia w historii gatunku. Niemcy byli gościem specjalnym na trasie i ci którzy przyszli go posłuchać nie mogli być zawiedzeni.

Po reaktywacji w 2009 roku grupa dowodzona przez gitarzystę Wolfa Hoffmanna jest w bardzo dobrej formie. Po dołączeniu do niemieckiej ekipy amerykańskiego wokalisty Marka Tornillo wydała trzy znakomite albumy i aktywnie koncertuje. Niedawno grupa przeszła małe personalne roszady personalne i odeszli z niej wieloletni muzycy – gitarzysta Herman Frank i perkusista Stefan Schwarzmann, a zastąpili ich odpowiednio Uwe Lulis (znany choćby z Grave Digger) i Christopher Williams, którzy bardzo dobrze wkomponowali się w zespół. Obok Wolfa Hoffmanna niezmiennie w składzie pozostaje basista Peter Baltes. 

acceptMark Tornillo (wokalista) i Wolf Hoffmann (gitarzysta) wraz z Accept dali znakomity występ. Fot. Radio Gdańsk/Rafał Mrowicki

Accept to dobrze działająca heavymetalowa maszyna. Swoim godzinnym występem dali mistrzowski pokaz klasycznego heavy metalu. Repertuar łączył dobrze znane fanom przeboje jak „Princess of the Dawn”, „Restless and Wild”, „Fast as a Shark” czy „Metal Heart” (z obowiązkowym cytatem z „Dla Elizy” Beethovena zagranym na gitarze przez Hoffmanna) oraz nowsze utwory jak otwierający „Stampede”, „Stalingrad”, czy „Teutonic Terror”. Występ zakończyli klasykiem „Balls To The Wall”. Byli w znakomitej formie. Baltes, Hoffmann i Tornillo byli bardzo aktywni na scenie, a dwaj ostatni utrzymywali bardzo dobry kontakt z publiką. Heavymetalowe mistrzostwo.

SABATON

Dla Sabaton nie była to pierwsza wizyta w Trójmieście. Grupa koncertowała już w gdyńskim Uchu oraz dwukrotnie w Centrum Stoczni Gdańskiej. W 2008 roku na koncercie w Święto Niepodległości właśnie w klubie na terenie gdańskiej stoczni nagrywali teledysk do „40-1”, najbardziej lubianej w Polsce piosenki grupy, a w 2011 roku grali u w Gdańsku razem z Primal Fear i Skull Fist. Od tamtej pory wydali dwa długogrające albumy i zagrali wiele koncertów na całym świecie z największymi tuzami gatunku jak choćby Iron Maiden. Zespół jest różnie oceniany, niektórzy fani z niego „wyrastają”, wielu zarzuca im koniunkturalizm w wyborze tematów na piosenki, jednak nieważne co się sądzi na temat ich muzyki, trzeba przyznać, że potrafią zrobić dobre widowisko koncertowe. 

Pomimo, że to Accept jest uznaną na świecie legendą gatunku, to gdy na scenę wszedł Sabaton nie było wątpliwości, kto do Ergo Areny przyciągnął więcej osób. Po zejściu ze sceny Niemców i schowaniu ich scenografii zostały na Publiczność bardzo żywiołowo reagowała już od pierwszych chwil, gdy na scenę wyszli aktorzy przebrani za saperów szukających bomby. Po chwili na scenę weszli muzycy Sabaton. Zaczęli tradycyjnie od „Ghost Division”, które od razu porwało widownię. Do następnego utworu, „Sparta”, na scenie pojawili się aktorzy przebrani za spartańskich wojowników, a wokalista Joakim Broden śpiewał w hełmie i w pelerynie. Dalej były dobrze znane utwory, jak np. „Swedish Pagans”, którego melodyjny refren był śpiewany chóralnie przez fanów. Były też te z nieco nowszych płyt jak „Carolus Rex”, czy „The Las Stand”. Wokalista Joakim Broden chętnie zagadywał publikę, często mówiąc po polsku takie zwroty jak „dziękuję”, a czasami droczył się mówiąc polszczyzną „nie rozumiem po polsku”. Publiczność rewanżowała mu się tradycyjnym już „jeszcze jedno piwo!” na co on z chęcią spełniał prośbę fanów. Poszczególne utwory zapowiadał mówiąc o czym opowiadają. Niejednokrotnie podkreślał, że cieszy go tak duża frekwencja w poniedziałek.

sabatonNa zdjęciu liderzy zespołu – wokalista Joakim Broden i basista Par Sundstrom. Fot. Radio Gdańsk/Rafał Mrowicki

Po „The Lion From a North” instrumentaliści zeszli ze sceny, na której został sam Joakim Broden. Oznajmił, że przez chwilę to on będzie całym zespołem. Przed nim stały klawisze, na których miał zagrać coś, co ludzie – jak mówił – mają razem z nim zaśpiewać i do tego poskakać. Zagrał pierwsze dźwięki z „Jump” grupy Van Halen. Po chwili dołączył do niego jeden z gitarzystów, który stanął za klawiaturą, a po nim kolejni muzycy by akustycznie odegrać „Final Sollution”. Następny był pierwszy muzyczny ukłon w stronę polskiej publiczności – utwór „Uprising” o powstaniu warszawskim. Kolejnym polskim akcentem był „Winged Hussars” opowiadający o bitwie pod Wiedniem. Bardzo dobrze wyszły wizualizacje oraz efekty pirotechniczne.

Na bis wyszli z kolejnym evergreenem – „Primo Victoria”, po którym zagrali „Shiroyamę” z ostatniej płyty. Niemal na sam koniec koncertu zostawili „40-1”, piosenkę najbardziej lubianą przez polskich fanów, których emocje w tym momencie sięgnęły zenitu. Występ zakończyli wesołym „To Hell And Back”, po czym zrobili sobie na scenie zdjęcie z fanami i pożegnali się z publicznością.

Rafał Mrowicki
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj