Niedawno pisaliśmy o kontrowersjach wokół wyborów do Rady Samorządu Studentów Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego. W głosowaniu wzięło udział tylko 27 studentów, a na 10 miejsc w 20-osobowej radzie, było 10 kandydatów. Do rady dostali się wszyscy, wystarczyły 3 głosy. Do rektora uczelni trafił wniosek o unieważnienie wyborów. Do nas dotarły z kolei informacje o innych tego typu przypadkach na Uniwersytecie Gdańskim.
Część studentów zarzuca organizatorom nieprawidłowości. Twierdzą, że o wyborach nie było żadnej informacji, a Regulamin Samorządu Studentów mówi wyraźnie, że powinny być one ogłoszone na plakatach. O głosowaniu nie wiedziała nawet część składu rady. W ramach protestu prezydium rady opuściło dwoje jej członków: Weronika Borek i Rafał Morawski, którzy nie zostali poinformowani o wyborach.
Zdaniem Tomasza Neumanna, przewodniczącego Uczelnianej Komisji Wyborczej, wybory zostały przeprowadzone prawidłowo. Przepisami regulaminu argumentuje również powołanie Wydziałowej Komisji Wyborczej przez komisję uczelnianą, a nie przez Radę Samorządu Studentów Wydziału Prawa i Administracji. Dlaczego jednak rady same nie powołują komisji? – Nie mnie oceniać, czym kierują się RSS-y, nie powołując wydziałowych komisji wyborczych – wyjaśnia Tomasz Neumann. – Może nie mają osób chcących poświęcić wolny czas, może nie chcą być posądzane o stronniczość, a może członkowie RSS-ów zamierzają kandydować w wyborach, co kolidowałoby z członkostwem w WKW?
WNIOSEK O UCHYLENIE UCHWAŁY
Do rektora Uniwersytetu Gdańskiego, prof. Jerzego Gwizdały, trafił wniosek o uchylenie uchwały Uczelnianej Komisji Wyborczej stwierdzającej ważność wyborów do RSS WPiA UG na kadencję 2016-2018.
– Oczekuję, że wreszcie dojdzie do przesłuchania osób, które mają istotną wiedzę na ten temat oraz, że w obliczu obowiązku zeznawania pod groźbą kary za fałszywe zeznania, Michał Gzowski zdecyduje się wreszcie na jedną wersję, gdyż do tej pory zmieniał ją 3 razy – powiedział autor wniosku Bartosz Bellwon, student wydziału prawa oraz członek uczelnianego NZS-u. Mówiąc o osobach, które mają istotną wiedzę na temat wyborów, miał na myśli 31 osób, które wymienił w swoim wniosku.
„[…] wnoszę także o przeprowadzenie dowodu w postaci przesłuchania, na okoliczność wiedzy na temat kalendarza wyborczego, faktu poinformowania członka RSS o kalendarzu wyborczym, treści posiedzeń RSS w roku akademickim 2016/2017, wywieszenia plakatów wyborczych na Wydziale Prawa i Administracji, publicznych podziękowań Dominika Boba dla Michała Gzowskiego za pomoc w wygraniu wyborów, następujących osób […]” czytamy w dokumencie. Są wśród nich członkowie rady, jak np. jej przewodniczący Michał Gzowski oraz przewodniczący Uczelnianej Komisji Wyborczej z ramienia Parlamentu Studentów Tomasz Neumann. Bellwon swój wniosek kończy prośbą o włączenie do materiału dowodowego wydruku rozmów członków RSS oraz swojej własnej z jej przewodniczącym Michałem Gzowskim.
PROTESTÓW WYBORCZYCH BYŁO WIĘCEJ
Krótko po publikacji pierwszego artykułu na temat wyborów, do redakcji dotarły informacje o podobnych przypadkach, jak ten na Wydziale Prawa i Administracji. Analogiczna sytuacja była przy okazji wyborów do Rady Doktorantów. Wybory rokrocznie odbywały się bez wiedzy szerszej liczby osób. – Osoby, które o nich wiedziały, spotykały się w jednej z sal, a następnie oddawały na siebie głosy – mówi doktorantka Wydziału Filologicznego. – W 2014 doktoranci złożyli protest wyborczy, w którym postawili podobne zarzuty do tych, stawianych obecnie przez studentów Wydziału Prawa, tj. nieprawidłowo powołany organ. Pani prorektor Anna Machnikowska nie miała żadnych wątpliwości, że takie nieprawidłowości nie mogą mieć miejsca. Wybory zostały powtórzone. Uważam, że taką samą miarą powinny być traktowane wybory do samorządów studenckich. Nie rozumiem przyzwolenia dla naginania prawa – dodaje.
Jak mówi doktorantka, w trwającym roku akademickim doszło do sytuacji, gdy w wyborach do Rady Doktorantów oddano jeden głos za dużo. 100 osób podpisało listę, a 101 głosów oddano. Uczelniany Komisarz Wyborczy na polecenie prorektora Kłonczyńskiego nie uznał wyborów i zarządził ich powtórzenie. – Zastanawia nas więc, dlaczego tych samych mechanizmów kontroli nie można zastosować w wyborach do samorządów studenckich. Nie podejrzewam prorektora Kłonczyńskiego, którego uważam za wybitnego wykładowcę, o złe zamiary, czy o chęć zatuszowania czegoś. Mógł widzieć tę sytuację z perspektywy osoby, która o wyborach wiedziała, bo została o nich wcześniej poinformowana i która szukała o nich informacji. Studenci zaś nic nie wiedzieli, czyli nie wiedzieli też, że mają czegokolwiek poszukiwać. Kanały komunikacji, którymi dysponuje samorząd, nie zostały uruchomione. O Neptunaliach samorząd potrafi poinformować, natomiast o wyborach nie.
Zdaniem doktorantki z Wydziału Filologicznego, wyborów nie było. Według niej, zostały one przeprowadzone przez nieprawidłowo powołany organ, nie zostały ogłoszone, prawie nikt o nich nie wiedział, a w konsekwencji prawie nikt nie oddał głosu. – 30 osób głosujących na wydziale filologicznym to nawet nie jest jeden procent studentów. Wydziałowe rady, mając świadomość nieprawidłowości, powinny podać się do dymisji.
– Tablica ta jest użytkowana z obydwu stron, po obydwu stronach tej tablicy przemieszczają się osoby korzystające z szatni, ponadto po stronie nazywanej przez Państwa (autorów protestu – przyp. red.) „wewnętrzną” znajdują się stoliki i krzesła, z których korzystają studenci w wolnym czasie. Wywieszenie plakatu w tym miejscu w żaden sposób nie mogło zaszkodzić rozpowszechnieniu informacji zawartych na plakacie, a wręcz przeciwnie – napisał Tomasz Neumann.
FREKWENCJA NIE MA ZNACZENIA
Do przewodniczącego komisji nie przemawia argument o wyróżniku graficznym plakatów. – Domaganie się przez Państwa umieszczania na plakatach jakichś rysunków lub zdjęć jest absurdalne, ponieważ plakaty te mają na celu podanie do wiadomości studentów informacji o terminie i sposobie zgłaszania kandydatów. Plakaty zawierały te informacje i nie musiały być dziełem sztuki, podobnie jak plakaty informujące o wyborach do Sejmu i Senatu.
Zdaniem Tomasza Neumanna, miejsce głosowania na Wydziale Filologicznym było dobrze widoczne, a niska frekwencja nie może być argumentem przemawiającym za unieważnieniem wyborów, gdyż Regulamin Samorządu Studentów nie przewiduje progu frekwencji.