– Nie chcę likwidacji Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Chcę połączyć dwie instytucje kultury o podobnym charakterze, bo dla każdego Polaka Gdańsk i II wojna światowa kojarzą się z Westerplatte – mówi w rozmowie z PAP wicepremier, minister kultury prof. Piotr Gliński.
23 marca nastąpi otwarcie Muzeum II Wojny Światowej (MIIWŚ) w Gdańsku. Jakie jest stanowisko Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w tej sprawie?
To jest decyzja dyrekcji tego muzeum. Z tego, co wiem, to już jest kolejna data otwarcia. Dyrektor muzeum, prof. Paweł Machcewicz, kilkakrotnie zapowiadał różne terminy otwarcia. Mało tego, ja nawet przesunąłem o dwa miesiące decyzję o połączeniu Muzeum II Wojny Światowej z Muzeum Westerplatte i Wojny 1939, żeby nie przeszkadzać w tym procesie otwarcia. Faktem jest, że bardzo wiele instytucji zaangażowało się w to, żeby uniemożliwić ministrowi połączenie tych instytucji. Ja nie chcę likwidacji Muzeum II Wojny Światowej, chcę uzupełnić jedną ofertę instytucji kultury, drugą ofertą, która wydaje mi się zupełnie oczywista, bo dla każdego Polaka, na pewno mojego pokolenia i tego trochę młodszego, Gdańsk i II wojna światowa kojarzą się z Westerplatte.
Muzeum II Wojny Światowej zostało powołane jako Muzeum Westerplatte i to jeszcze przez poprzednią władzę. Po kilku miesiącach zmieniono nazwę na Muzeum II Wojny Światowej. Dla mnie było oczywiste, kiedy zostałem ministrem, że powołaliśmy Muzeum Westerplatte, ponieważ to jest wstyd dla Polski, żeby nie było takiego muzeum. Na Westerplatte nigdy do tej pory nie przeprowadzono badań archeologicznych. Po tym, jak powołaliśmy Muzeum Westerplatte i Wojny 1939, na tym terenie, który obejmuje muzeum – bo on nie obejmuje całego półwyspu – przeprowadzono badania archeologiczne i kilka tysięcy artefaktów wydobyto z tej świętej ziemi dla Polski. To miejsce jest samo w sobie dziedzictwem narodowym, nie jest sztucznym miejscem gdzie zbudowano budynek.
Pojawiały się takie zarzuty, że łączę coś, co nie istnieje z nowym muzeum. Tak, to nowe muzeum jest potencjałem, tam włożono prawie pół miliarda publicznych środków, ale oprócz tego, mamy olbrzymi potencjał, z naszym dziedzictwem narodowym, z naszą świadomością narodową i to jest potencjał symboliczny, ale także, po badaniach archeologicznych, już w tej chwili realny i te dwa potencjały łączymy w jedną instytucję. To jest zupełnie naturalne.
Przypominam, że MIIWŚ to muzeum państwowe, które jest własnością państwa polskiego. Minister kultury i dziedzictwa narodowego, zgodnie z konstytucją, podejmuje decyzje odnośnie losów tego rodzaju instytucji kultury. Ja podjąłem decyzję, że chcę połączyć dwie instytucje kultury, o podobnym charakterze, w tym samym miejscu. To jest moje konstytucyjne prawo, ono jest podważane przez różne instytucje.
Na 5 kwietnia Naczelny Sąd Administracyjny wyznaczył datę posiedzenia, na którym zajmie się zażaleniem ministerstwa kultury na postanowienie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, wstrzymujące połączenie Muzeum II Wojny Światowej z Muzeum Westerplatte i Wojny 1939. Jakie podejmiecie państwo kroki, jeżeli NSA wyda niekorzystną dla was decyzję.
Do tej pory WSA w Warszawie, do którego wnioski o wstrzymanie wykonania zarządzenia dotyczącego połączenia gdańskich muzeów, składała dyrekcja MIIWŚ oraz Rzecznik Praw Obywatelskich, nie rozpatrzył sprawy. Dwukrotnie sędzia WSA w Warszawie zastosowała instytucję zabezpieczenia, czyli rozpatrując sprawę, uniemożliwiła funkcjonowanie konstytucyjnego ministra. To zabezpieczenie powoduje, że ja nie mogę zrealizować swojej decyzji. Moim zdaniem to jest niedobre dla polskiej kultury i to jest niekonstytucyjne. Ale trudno, to jest decyzja sądu.
Odwołaliśmy się od decyzji WSA w Warszawie i NSA uwzględnił nasze zażalenie. Po czym w ciągu kilku dni, któryś z tych podmiotów, które składały wcześniej wnioski, znowu odwołał się do WSA w Warszawie, który natychmiast, kilkadziesiąt godzin przed planowanym terminem połączenia, znowu podjął decyzje o ubezwłasnowolnieniu konstytucyjnego ministra.
Złożyliśmy odwołanie do NSA na postanowienie WSA w Warszawie, po czym okazało się, że ono nie zostało przesłane do NSA, ponieważ takie odwołanie składa się poprzez organ, który podjął decyzję, czyli WSA. Wojewódzki Sąd Administracyjny od ręki podejmuje decyzje na rzecz dyrekcji Muzeum II Wojny Światowej, natomiast pismo formalne ministra przetrzymuje dwa tygodnie. Zresztą motywując to zupełnie absurdalnie – tym, że nie dostał +zwrotki+, czyli potwierdzenia odbioru korespondencji przez uczestnika postępowania, czyli MIIWŚ. Dyrektor Muzeum przez dwa tygodnie nie odbierał korespondencji od WSA w Warszawie.
Ja nie walczę z sądami. Owszem dziwię się, że tak te fakty wyglądają, jeżeli chodzi o funkcjonowanie WSA w Warszawie. Ja nie będę walczył z wyrokami sądów, bo nie ma takiej potrzeby. Tu się nic nie stanie, jeżeli to połączenie, tych dwóch instytucji nastąpi w późniejszym terminie. Nic wielkiego się nie stanie. Ja nie dążę, do jakiegoś zniszczenia tego muzeum. Spokojnie doprowadzimy do połączenia tych instytucji i do zracjonalizowania ich funkcjonowania.
Dyrektor MIIWŚ prof. Paweł Machcewicz powiedział PAP, że muzeum wnioskowało w tym roku o 20 mln zł dotacji i zatrudnienie 120 osób, a otrzymało 11,5 mln zł i zatrudnionych jest 70 osób. W jego ocenie budżet, który mają, jest niewystarczający, aby muzeum mogło być otwarte do końca roku. Z czego wynika taki a nie inny sposób finansowania muzeum?
W tej chwili pan dyrektor ma odpowiednie pieniądze na funkcjonowanie. Tam się nic złego nie dzieje, w mojej ocenie. Ja w odpowiednim momencie, podejmę takie decyzje, żeby muzeum mogło normalnie funkcjonować.
Czy ktoś z ministerstwa kultury pojawi się na otwarciu muzeum?
Nie sądzę, być może ktoś będzie z departamentu, mnie na pewno nie będzie. Od ponad roku dyrekcja tego muzeum wykorzystuje media do jakiejś dziwnej kampanii dezinformacyjnej, więc nie widzę powodu, żebym tam się zjawiał.
Rozmawiała Katarzyna Krzykowska (PAP)
PAP/mich