W szkołach i placówkach oświaty w Polsce rozpoczął się strajk. Protesty mają odbywać się przez cały, ostatni dzień maca. Nauczyciele i pracownicy oświaty nawołują między innymi do gwarancji zatrudnienia do 2022 roku i wyższych pensji. Nauczyciele przyznają, że reforma edukacji jest potrzebna, ale nie należy jej wprowadzać w tak szybki sposób. Wielu z nich uważa, że gimnazja, po pierwszych latach trudności, wypracowały już schematy działania i są dobrym elementem polskiej edukacji. Twierdzą więc, że nie należy ich likwidować, a wystarczy zreformować. Nauczyciele gimnazjów boją się zwolnień. Odczuwają też niepewność dotyczącą zawodowej przyszłości. Wielu z nich ma poczucie, że zdobyte przez nich kwalifikacje pójdą na marne.
OSTATECZNA FORMA PROTESTU
Strajk zainicjowany przez Związek Nauczycielstwa Polskiego to ostateczna forma protestu. ZNP domaga się m.in. podniesienia zasadniczego wynagrodzenia o 10 proc. oraz deklaracji, że do 2022 roku w szkole nie będzie zwolnień, a do tego czasu żadnemu z nauczycieli warunki pracy nie zmienią się na niekorzyść.
W województwie pomorskim w referendum strajkowym za protestem opowiedziało się 426 szkół. To prawie 50 proc. szkół i placówek oświatowych, gdzie przeprowadzano referendum (przeprowadzono je w 110 gminach). Ostatecznie 74 z tych szkół do strajku nie przystąpiły, co oznacza, że protestowali pracownicy 352 placówek. W sumie w województwie pomorskim w strajku wzięło udział 4394 nauczycieli i pracowników oświaty.
Jak informuje ZNP, strajk odbył się w 46 szkołach w Gdańsku, 35 w Gdyni, 7 w Sopocie, 6 w Bytowie, 2 w Miastku, 19 w Słupsku. W Redzie, Lubichowie, Główczycach, Karśninie, Człuchowie i Lipnicy strajk się nie odbył, mimo wcześniejszych zapowiedzi wzięcia udziału w protestach.
PODZIELONE ZDANIA RODZICÓW
Ze strajkującymi nauczycielami solidaryzują się rodzice. – Wspieram strajkujących, bo to nasza wspólna sprawa. Chciałbym, żeby nauczyciele czuli, że mają wsparcie. Wiem, że niektórzy nie strajkują, bo po prostu się boją. Nauczyciele nie mogą być funkcjonariuszami partyjnymi, muszą mieć wolne umysły – mówi nam jeden ze strajkujących rodziców.
Jednak nie wszyscy są przekonani do słuszności strajku. – Jestem za reformą. Chciałbym, żeby dzieci w zmiennym świecie przepełnionym wyścigiem szczurów miały jeden egzamin mniej i spokojniejsze wejście w bardziej dojrzałe życie – stwierdza inny rodzic.
Wiceprezydent Gdańska Piotr Kowalczuk na znak solidarności z nauczycielami wpiął w marynarkę biało-czerwoną kokardkę.
UCZNIOWIE ZA I PRZECIW
Uczniowie trzeciej klasy gimnazjum, z którymi rozmawiała nasza reporterka, mają podzielone zdania na temat strajku.
– Dobrze, że nauczyciele strajkują, bo w ten sposób pokazują rządzącym swoje zdanie i to, że nie zgadzają się na reformę – mówi jeden z uczniów.
– Strajk strajkiem, ale lekcje muszą być. Przed egzaminem gimnazjalnym dla nas ważna jest każda lekcja. Dlatego niedobrze, że wypadają piątkowe zajęcia, bo mamy takie przedmioty, z których trzeba jeszcze trochę powtórzyć – dodaje inny uczeń.
TRUDNA PRACA NAUCZYCIELA
ZNP apelował do dyrekcji szkół, by w czasie strajku zapewnić opiekę tym dzieciom, które jednak na lekcje przyjdą. – Opieka dla dzieci, które nie mogły pozostać w domach, będzie zapewniona. W tej sprawie decyzję wydaje Szkolny Komitet Strajkowy – mówiła Elżbieta Markowska.
Fot. Radio Gdańsk/Ewelina Potocka
– Rozumiem strajkujących i jedno trzeba podkreślać: nauczyciele są za słabo uposażaną grupą zawodową. Praca nauczyciela jest trudna, wymaga stałego podnoszenia kwalifikacji. To już się dzieje, bo nauczyciele należą do najbardziej dynamicznej grupy zawodowej, ale za tym powinna iść odpowiednia gratyfikacja. A dzisiejsza młodzież jest o wiele bardziej wymagająca – komentuje socjolog z Uniwersytetu Gdańskiego dr hab. Janusz Erenc.
SĄ PODZIAŁY
Najbardziej zaniepokojone wprowadzanymi zmianami są pracownicy szkół podstawowych i gimnazjów. Za strajkiem opowiedzieli się pracownicy 43 proc. szkół podstawowych, 39 proc. gimnazjów, 2 proc. przedszkoli, 5 proc. liceów i ponad 3 proc. szkół zawodowych. W rozmowie z Radiem Gdańsk Elżbieta Markowska, szefowa pomorskiego oddziału ZNP, przyznała, że to złe informacje i ZNP ubolewa nad brakiem jedności.
– Wśród nauczycieli są podziały, ale czy merytoryczne? Chyba nie. Tu chodzi raczej o grupy interesu. Nieco nie po drodze jest nauczycielom szkół średnich i gimnazjów. Reforma stawia ich w innym miejscu. Jednych, tj. nauczycieli szkół średnich, dowartościowuje, innych zmienia, bo ten poziom wykształcenia jako osobny przestaje istnieć. Zawsze jest to nowe wyzwanie, niepewność, chęć poprawienia swojego bytu, a nie pogorszenia – komentuje socjolog z Uniwersytetu Gdańskiego dr hab. Janusz Erenc.
SPRAWA ZWOLNIEŃ I PODWYŻEK
W wydanym 29 marca oświadczeniu Ministerstwo Edukacji Narodowej zapowiada, że już w kwietniu pokaże harmonogram podwyżek i zapewnia, że w związku z reformą nie będzie zwolnień nauczycieli. Jak czytamy na stronie MEN: „Wprowadzane obecnie zmiany mają na celu m.in. przeciwdziałanie zjawiskom wynikającym z niżu demograficznego, wskutek którego w ostatnich latach pracę straciło ponad 45 tys. nauczycieli. Reforma edukacji pozwoli na zatrzymanie tej tendencji. Według szacunków w latach 2017-2019 w szkołach podstawowych będzie ok. 5,2 tys. oddziałów klas VII i VIII więcej niż byłoby oddziałów klas I i II gimnazjum, co przekłada się na miejsca pracy dla nauczycieli. Powstanie około 5 tys. dodatkowych miejsc pracy dla nauczycieli”.
Pomorska Kurator Oświaty Monika Kończyk przypomina z kolei, że wprowadzono pakiet osłonowy dla kadry oświatowej.
– Mamy nadzieję, że nasz strajk zwróci uwagę ekipie rządzącej, że jest to środowisko, które ma prawo do godnych warunków płacy i pracy. To, co proponuje MEN, pogorszy warunki pracy nauczycieli. Nauczyciel będzie musiał wykonywać swoje obowiązki w kilku szkołach, nie będzie miał kontaktu bezpośredniego z uczniem, a ten ograniczony czas kontaktu na pewno wpłynie na wyniku edukacji – mówi Elżbieta Markowska.
Co jednak czeka nauczycieli, którzy mimo wszystko stracą pracę? – Myślę, że będą się przekwalifikowywać, bo już wiedzą, jak to robić. Proszę spojrzeć, jak zmieniało się to przez lata. Dziś nauczyciele chcą zdobywać nowe kwalifikacje. Proszę przyjrzeć się, ile mają dodatkowych kursów. W porównaniu do tego, co było 20 lat temu, różnica jest ogromna – mówi dr hab. Janusz Erenc.
STRAJK TRWA JEDEN DZIEŃ. CO POTEM?
– Mam nadzieję, że wynik strajku łącznie z liczbą podpisów zebranych pod wnioskiem o referendum w sprawie reformy edukacji spowodują, że rząd się pochyli nad tą sytuacją i sprawi, że decyzje, które dziś są podjęte, będą rozważone jeszcze raz. Wszystko po to, by nie popełnić błędów. Co będzie po strajku? Zobaczymy – mówi Elżbieta Markowska.
STRAJK RÓWNIEŻ W SŁUPSKU
Około dwustu nauczycieli bierze udział w strajku szkolnym w Słupsku. Władze miasta zapewniają, że dzieci nie zostały bez opieki. Udział w proteście zadeklarowało 19 placówek oświatowych w Słupsku. – To siedem przedszkoli i dwanaście szkół – mówi Gabriela Bereżecka ze Związku Nauczycielstwa Polskiego. – Nauczyciele są na miejscu, nie porzucili pracy, nie są jedynie prowadzone zajęcia – dodaje Bereżecka.
– Uczniowie i przedszkolaki nie zostały bez opieki, placówki są otwarte. Organizacja pracy w tym dniu to kompetencja dyrektorów placówek i naprawdę nie ma powodów do niepokoju o los dzieci – podkreśla Anna Sadlak, dyrektor Wydziału Oświaty Urzędu Miejskiego w Słupsku. Część szkół i przedszkoli zorganizowała zajęcia świetlicowe.
W Słupsku zatrudnionych jest około półtora tysiąca nauczycieli. W strajku bierze więc udział około 15 procent pedagogów.
Ewelina Potocka/pwos/mili