Urzędnicy zapewniają, że mimo awarii systemu informatycznego w słupskim urzędzie, obsługa mieszkańców nie ucierpi. Sprawę już krytykują miejscy radni, bo z pracy odeszła lub została zwolniona większość informatyków.
– Od wczoraj mamy kłopoty. Sytuacja jest poważna, staramy się naprawić awarię, ale nie jestem w stanie powiedzieć, kiedy to się uda – przyznaje Wojciech Wrześniewski, kierownik referatu informatycznego.
„WYLECIAŁY DYSKI”
– Wyleciały nam dyski w serwerze ze względu na ich wiek. Ponad dwa lata serwer nie był uruchamiany od nowa. Po prostu się zepsuł, wyskoczył, jak się mówi w żargonie informatycznym i zniszczył nam macierz. Ona musi być odbudowana, na tym serwerze są utrzymywane wszystkie zasoby. Moim zdaniem nie za żadnego zagrożenia, powoli reaktywujemy stanowisko po stanowisku – tłumaczy Wrześniewski.
Radny PiS Tadeusz Bobrowski mówi, że z jego informacji wynika, iż sprawa awarii to efekt zaniedbań w ostatnich dwóch latach. – To jest efekt restrukturyzacji pana Biedronia. Wszyscy informatycy zostali wymienieni, ponieważ się nie nadawali do pracy w urzędzie kierowanym przez pana prezydenta. Rozmawiałem z urzędnikami i wiem, że sprawa jest bardzo poważna. Nie podam nazwisk, ale system nie działa, dane wrażliwe są zagrożone – mówi radny PiS.
NIE MA ZAGROŻENIA?
Ratusz zapewnia, że nie ma żadnego zagrożenia danych i informacji zgromadzonych przez magistrat. Chodzi o 1,7 mln urzędowych plików. – Zapewniam, że systemy powiązane z MSWiA czy systemem Urzędu Stanu Cywilnego pracują – zapewnia sekretarz miasta Iwona Wójcik.
Tymczasem, jak ustalił reporter Radia Gdańsk, od rana urząd miał kłopoty nawet z rozpoczęciem pracy czy wydaniem kluczy do poszczególnych pomieszczeń z powodu braku dostępu do systemu informatycznego. W ciągu dwóch lat zatrudnienie w wydziale informatycznym Urzędu Miejskiego w Słupsku spadło z dziewięciu do pięciu osób. Część osób odeszła sama, część została zwolniona.
– Na ten system jest 60 tysięcy ataków rocznie. To trzeba na bieżąco aktualizować, bo to są dane i bazy wrażliwe. Nie godziłem się na pracę w takich warunkach, coraz więcej obowiązków, coraz mniej ludzi, to się musiało posypać – mówi anonimowo jeden z byłych pracowników ratusza w Słupsku.
Teraz Urząd Miejski w Słupsku chce zatrudnić firmę zewnętrzną do poprawienia sytuacji i zdiagnozowania zagrożeń. – Musimy zobaczyć, jakie mamy tak zwane wąskie gardła. Powiem szczerze, że pierwszy raz widzę tak zbudowany system serwerów. Moim zdaniem musimy to dokładnie sprawdzić i de facto zbudować na nowo – mówi Wojciech Wrześniewski, kierownik referatu informatycznego. W Urzędzie Miejskim w Słupsku pracuje od lutego.
Przemysław Woś/mili