Leczenie Tomasza Golloba, mistrza świata na torze żużlowym, będzie bardzo długie. Są nikłe szansę, że po urazie jakiego doznał wróci do pełnej sprawności i będzie chodził – uważa znany gdański neurochirurg prof. dr hab. Wojciech Kloc, kierownik Oddziału Neurochirurgii szpitala im. Mikołaja Kopernika w Gdańsku.
Żużlowiec po niedzielnym wypadku ma złamany jeden z kręgów piersiowych i uszkodzony rdzeń kręgowy. Z neurochirurgiem profesorem Wojciechem Klocem rozmawiała Joanna Matuszewska
Joanna Matuszewska: Co może oznaczać dla pacjenta taki rodzaj urazów?
Prof. Wojciech Kloc: Uszkodzenie rdzenia to bardzo poważny uraz, jeden z najcięższych w medycynie. Wymaga natychmiastowego leczenia zachowawczego i operacyjnego. Do tego są potrzebne szpitalne oddziały ratunkowe, w których jest specjalistyczny sprzęt oraz zespół ludzi, którzy potrafią jak najszybciej udzielić pomocy.
JM: W przypadku Tomasza Golloba doszło do urazu rdzenia kręgowego. Co to oznacza w praktyce?
WK: Najbardziej niebezpieczne urazy są, gdy dochodzi do uszkodzenia rdzenia kręgowego. Odcinek piersiowy i szyjny kręgosłupa są najbardziej narażone na niebezpieczeństwo, bo uraz rdzenia powoduje wypadnięcie funkcji poniżej uszkodzenia. Powstają niedowłady oraz nieodwracalne zmiany w samym rdzeniu. Chory musi się liczyć z tym, że będzie sparaliżowany do końca życia.
JM: Prawdopodobnie Tomasz Gollob ma uszkodzony, a nie przerwany rdzeń kręgowy. Jak to się może dla niego skończyć?
WK: To tylko różnica w nazewnictwie. Przerwana jest funkcja rdzenia poniżej uszkodzenia, natomiast w jaki sposób uszkodzona jest funkcja rdzenia, to określa badanie neurologiczne czy neurofizjologiczne, potwierdzające stopień uszkodzenia.
JM: Tomasz Gollob spadł z motocykla. Uderzył klatką piersiową o glebę, oprócz urazów kręgosłupa ma stłuczenia serca i płuc. Co to oznacza dla jego rehabilitacji i powrotu do zdrowia?
WK: Dla kręgosłupa mechanizm tego wypadku jest najbardziej niebezpiecznym typem urazu. To się dzieje nagle i nie jesteśmy w stanie temu zapobiec, ani my ratownicy, ani sam chory. Wiemy z mediów, że pan Gollob jeszcze czuł po wypadku drętwienie nóg. To niestety mogły być mylące objawy, i jego i lekarzy udzielających mu pomocy.
JM: Jak długie jest leczenie tego rodzaju urazów?
WK: To zależy jak szybko chory trafi na stół operacyjny, jaką techniką jest operowany i jaka jest rozległość samego urazu. Ważne jest czy powstają krwiaki śródrdzeniowe, czy powstaje krwiak w jamie opłucnowej, czy mamy uszkodzone inne narządy, jak w tym wypadku stłuczenie płuc, które predysponuje do masywnych zapaleń płuc, które ciężko się leczą.
JM: Tomasz Gollob przeszedł operację. Jak Pana zdaniem będzie przebiegać jego dalsze leczenie?
WK: Na temat operacji mało wiemy. Natomiast najważniejsze jest podjęcie szybkiej rehabilitacji, która pozwoli mu na życie w pionie, czyli w pozycji siedzącej i dokładna ocena rozległości uszkodzenia rdzenia. Można rozważyć też nowoczesne metody leczenia rdzenia, jak we Wrocławiu u prof. Włodzimierza Jarmundowicza, czy w Olsztynie u prof. Wojciecha Maksymowicza, chociażby z wszczepieniem komórek macierzystych, które przejmują funkcję komórek uszkodzonych.
JM: Jest szansa, że pacjent będzie chodził?
WK: W tej chwili moje osobiste zdanie jest raczej negatywne. Rzadko spotyka się osoby, którym z poprzeczną przerwą rdzenia wraca jakakolwiek funkcja. Natomiast nie wiemy dokładnie, w jakim stanie jest rdzeń pana Golloba.
JM: Czy po takich urazach zdarza się, że ludzie wracają do pełnej sprawności?
WK: Szanse są małe, praktycznie równe zeru.
JM: Dziękuję za rozmowę
Posłuchaj rozmowy z prof. dr hab. Wojciechem Klocem