Nerwowo w słupskich żłobkach. Opiekunki boją się, że nie dadzą rady ze zbyt dużą liczbą dzieci

petycjazlobek

Pracownice żłobków miejskich w Słupsku obawiają się nowych planów rządu ws. ilości maluchów w placówkach. Na wejściach do żłobków rozwiesiły plakaty z apelem o pomoc do rodziców i mieszkańców. W Słupsku na jedną opiekunkę przypada ośmioro dwulatków. Pracownice uważają natomiast, że najlepszym rozwiązaniem dla nich i dzieci byłoby 5 maluchów na osobę. Tymczasem według nowych planów Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, kobiety są w stanie opiekować się od 10 do 12 dziećmi jednocześnie. Grupy liczyłyby wtedy do 35 osób, czyli średnio o 10 dzieci więcej niż obecnie. Opiekunki boją się, że w takiej sytuacji ich opieka nad maluchami stanie się fikcją.

DZIECI NIE POTRAFIĄ JESZCZE MÓWIĆ

– Nasza praca jest trudna. Proszę pamiętać, że zajmujemy się dziećmi, które jeszcze nie potrafią mówić. Musimy odgadywać ich potrzeby. Czy coś je boli, dlaczego płaczesz, dlaczego krzyczysz, czy ciebie ktoś skrzywdził. Na to wszystko potrzebny jest czas, a jeśli te grupy będą zwiększone to tego czasu nie będzie – dodaje Małgorzata Milejszo, opiekunka z 30-letnim stażem pracy w Żłobku Miejskim nr 1 w Słupsku.

– Tak duża grupa wywołuje u dzieci rozdrażnienie, zmęczenie. Hałas wpływa na to, że maluchy stają się nadpobudliwe. Czasami dochodzi do zadrapań, ugryzień, różnych takich nieprzyjemnych zjawisk – mówi Magda Lichtensztein, opiekunka w Żłobku Miejskim nr 1 w Słupsku.

Fot. Radio Gdańsk/Paweł Drożdż

– Nigdy bym nie oddała dziecka do tak licznej grupy. Wiadomo, że ciężko jest zorganizować kogoś do opieki, ale nie wyobrażam sobie, jak to dziecko ma funkcjonować w takim ścisku – mówi jedna z zapytanych mam.

SYPIALNIA W SALI ZABAW

Nowe przepisy przewidują także zmiany w samych salach żłobkowych. Dla większej liczby dzieci potrzeba więcej miejsca, dlatego w żłobkach mają zniknąć sypialnie. Tam powstaną nowe sale, a na drzemkę opiekunki będą za każdym razem musiały wyciągać dzieciom leżaki. Spanie trzeba będzie organizować w sali zabaw.

– Często kiedy mamy 100 proc. frekwencji, to potrzebujemy tej sypialni. To jest dodatkowe pomieszczenie. Zsuwamy leżaczki i dzielimy grupę na połowę. Tak jesteśmy sobie w stanie poradzić z tak liczną grupą. Dzieci to nie pluszowe zabawki, które odłożymy na półkę i jak wrócimy po 8 godzinach, to nadal będą w tym samym miejscu grzecznie siedzieć – dodaje Milejszo.

Rządowa reforma ma doprowadzić do zwiększenia liczby miejsc dla dzieci w żłobkach. Obecnie dostanie się do miejskich placówek jest dla wielu rodziców nieosiągalne. W regionie nie brakuje prywatnych żłobków, ale ich ceny są często dużo wyższe.

APEL

Na wejściu do słupskich żłobków rozwieszono plakaty z apelem o pomoc i podpisanie się przez rodziców pod protestem ws. szykowanych zmian. Na sobotę 13 maja na pl. Defilad w Warszawie zaplanowano spotkanie i przemarsz opiekunek z całego kraju pod Kancelarię Prezesa Rady Ministrów, gdzie przekazana zostanie petycja. Szykowne zmiany w żłobkach mają obowiązywać od przyszłego roku.

Paweł Drożdż/mar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj