Kolejny zamach terrorystyczny. Konsekwencji ekonomicznych może być wiele. Jakich?

Zamach w Manchesterze. W wyniku wybuchu, do którego doszło 22 maja w Manchester Arena zginęły 22 osoby. Hala może pomieścić aż 21 tysięcy widzów. Według pierwszych doniesień, w czasie koncertu Ariany Grande była pełna. Jak takie incydenty wpływają na ekonomię? Rozmawiali o tym goście audycji Ludzie i Pieniądze. – Jeżeli chodzi o ekonomiczne aspekty to na pewno trzeba wziąć pod uwagę te turystyczne. Jeśli nie długofalowo, to krótkofalowo. Ale pojawią się też wszelkiego rodzaju spadki na walutach, na giełdzie – bezpieczeństwo jednak wpływa na ogólną ocenę gospodarki. Te aspekty też nie są bez znaczenia. Jeśli będzie więcej ataków, może się okazać, że działania terrorystyczne, będą sterować europejską gospodarką – mówił Łukasz Olechnowicz, przedsiębiorca, konsultant.

– Moja firma jest w Belfaście, więc tak naprawdę co tydzień-dwa latam do tego miasta czy do innych biur w Wielkiej Brytanii. Konsekwencją tego jest to, że po prostu na lotniskach, w pociągach, na dworcach, będzie o wiele bardziej nerwowo. Każdy incydent, drobna rzecz, która zostanie znaleziona w torbie, wstrzyma lotnisko na 10-20 minut, pół godziny. A byłem w takich sytuacjach, że mnóstwo ludzi nie zdążyło na lot, była straszna panika, tłok, lotniska były przepełnione. Nie dość, że tracimy czas, nie dolecimy na spotkanie, to jeszcze ceny biletów będą tylko wzrastały, bo wydatki na ochronę, bezpieczeństwo, ludzi, urządzenia skanujące i tym podobne rzeczy, będą kosztowały – podkreślał Szczepan Sakowicz, dyrektor gdańskiego oddziału Kainos.

– To jest bardzo przykre, że takie zdarzenie miało miejsce. Trzeba coś z tym zrobić – to jest zadanie dla polityków, którzy nie mogą dalej czekać. Muszą podjąć jakieś działania i to takie, które spowodują, że uspokoją tę sytuację. Bo od pewnego czasu źle się dzieje. W miastach Europy Zachodniej, w Paryżu wojsko na ulicach, policja, utrudnienia w komunikacji. I co dalej? Więcej policji, więcej wojska? Nie da rady tak żyć. To się przekłada na ekonomię i to jest bardzo widoczne. Od dwóch lat obserwujemy, że Polacy w rejony bardziej zagrożone jeżdżą mniej. Ale za to takiego roku, jak ubiegły, w polskiej turystyce jeszcze nie było. Padały rekordy – dodał Grzegorz Pellowski, trójmiejski piekarz i mistrz cukiernictwa.

mar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj