Ewa Kopacz po wyjściu z prokuratury: „Pojechałam do Moskwy wspierać rodziny. Dziś zrobiłabym to ponownie”

To prokurator, a nie urzędnik lub polityk decyduje, czy przeprowadzić sekcje zwłok – powiedziała w środę była premier, posłanka PO Ewa Kopacz po wyjściu z Prokuratury Krajowej, gdzie przesłuchiwano ją jako świadka w śledztwie dotyczącym m. in. nieprzeprowadzenia sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej. Ewa Kopacz pytana czy wie, dlaczego po przewiezieniu ciał do Polski nie odbyły się ponowne sekcje zwłok ofiar katastrofy i czy jako minister zdrowia miała na to wpływ, odpowiedziała dziennikarzom: „Proszę mi pokazać taki kraj, w którym o przeprowadzeniu sekcji decyduje lekarz a nie prokurator, urzędnik a nie prokurator”. Dopytywana, czy to prokuratora popełniła błąd, Kopacz odpowiedziała, że ocena, kto popełnił błąd, nie należy do niej.

– Stawiłam się, jak każdy obywatel, na wezwanie prokuratury. Może trochę dziwić, że to wezwanie miałam trzy tygodnie temu, a informacja, że mam się stawić, wypłynęła z prokuratury dopiero wczoraj – powiedziała Kopacz. Zastrzegła, że zgodnie artykułem Kodeksu Karnego o sankcjach za rozpowszechnianie informacji z postępowania przygotowawczego, nie może „udzielać informacji na temat pytań, rozmów ani zakresu tej rozmowy”. Zaznaczyła, że rozmowa przebiegła w dobrej atmosferze, a prokurator był „bardzo uprzejmy”.

„ZAWSZE WARTO BYĆ PRZYZWOITYM”

Powiedziała, że pojechała do Moskwy opiekować się rodzinami, z własnej inicjatywy i za zgodą premiera. – Ja tam nie pojechałam na wizytę dwustronną, na zaproszenie minister zdrowia, bo ja tam nie wykonywałam czynności związanych z ministerstwem zdrowia. Pojechałam opiekować się rodzinami, które tam były, na moją własną prośbę i za zgodą premiera. I taka była moja funkcja, i taka była moja rola. Żadnej innej roli tam nie spełniałam – podkreśliła. Po katastrofie Kopacz pojechała z zespołem ekspertów do Moskwy, by uczestniczyć w identyfikacji ofiar. Bliscy niektórych ofiar zarzucali jej później, że na miejscu nie dopilnowano prac strony rosyjskiej.

– Gdyby mnie ktoś zapytał po tych siedmiu latach, czy bym zdecydowała się i pojechała do Moskwy, to odpowiem państwu: tak, zawsze warto być przyzwoitym, pomagać innym – powiedziała.

Zapewniła, że będzie się przeciwstawiać wykorzystywaniu katastrofy do celów politycznych. – Od siedmiu lat gra się czymś, co jest wielkim narodowym nieszczęściem, więc nie chcę, by tak było. Gwarantuję, że jak wtedy, kiedy miałam odwagę pojechać do Moskwy, gdy inni nie mieli tej odwagi, tak będę miała odwagę do ostatniej kropli krwi bić się o to, żeby nie upolityczniać jakiegokolwiek zdarzenia tak tragicznego w Polsce. Będę się o to biła. Będę się biła o dobre swoje imię i będę sił biła również o to, aby tragedii politycznych nie wykorzystywać do dzielenia Polaków – deklarowała Kopacz.

Ewa Kopacz nie chciała komentować wtorkowej wypowiedzi szefa MON Antoniego Macierewicza (PiS), że premier Donald Tusk ona sama w 2010 r. wiedzieli o pomieszaniu szczątków w trumnach.

PRZESŁUCHANI DONALD TUSK I RADOSŁAW SIKORSKI

O wezwaniu byłej premier, byłej minister zdrowia Ewy Kopacz jako świadka w śledztwie, dotyczącym m. in. nieprzeprowadzenia sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej, Prokuratura Krajowa poinformowała we wtorek. W tej samej sprawie prokuratorzy wezwali na przesłuchanie w lipcu szefa Rady Europejskiej, byłego premiera Donalda Tuska, przesłuchany został też były szef MSZ Radosław Sikorski.

Również we wtorek Prokuratura Krajowa potwierdziła medialne doniesienia, że w trumnie tragicznie zmarłego dowódcy Wojsk Specjalnych gen. Włodzimierza Potasińskiego znajdowały się szczątki trzech innych osób. W poniedziałek PK podała, że w trumnie b. dowódcy operacyjnego sił zbrojnych gen. Bronisława Kwiatkowskiego znaleziono szczątki innych osób. Na początku roku okazało się, że zamienione zostały ciała ówczesnego szefa PKOl Piotra Nurowskiego i prezydenckiego ministra Mariusza Handzlika.

W katastrofie 10 kwietnia 2007 w Smoleńsku zginęło 96 osób lecących na uroczystości rocznicy zbrodni katyńskiej, wśród nich prezydent Lech Kaczyński, wicemarszałkowie Sejmu i Senatu, grupa parlamentarzystów, dowódcy wszystkich rodzajów sił zbrojnych RP, przedstawiciele ministerstw, organizacji kombatanckich i społecznych oraz osoby towarzyszące.

PAP/mich

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj