W ostatnich dniach mieszkańców Kłodawy (gmina Trąbki Wielkie) poruszyła informacja o planowanej w ich miejscowości inwestycji. Na dwóch działkach, o łącznej powierzchni ok. 20 ha, miałaby powstać ferma drobiu na ubój. Ma ona liczyć 16 kurników. W każdym z nich ma być po 39 000 sztuk brojlerów (kur ubojowych), co łącznie daje 624 000 sztuk drobiu. W środę w Żukczynie z mieszkańcami okolicznych miejscowości spotkali się przedstawiciele władz gminy Pruszcz Gdański, która bezpośrednio graniczy z terenem planowanej inwestycji.
Mieszkańcy Kłodawy, Jagatowa (które bezpośrednio graniczy z terenem, na którym planowana jest inwestycja), Świncza, Kleszczewa i Żukczyna wysłali protest do wójta gminy Trąbki Wielkie, w którym sprzeciwiają się inwestycji oraz proszą o odmowę wydania decyzji na jej realizację. Mieszkańcy obawiają się hałasu oraz zanieczyszczenia powietrza i lokalnych wód. Obawiają się również o stan gminnych dróg, które mogą ucierpieć przez wzmożony ruch ciężkich pojazdów
Inwestorami są dwaj bracia z powiatu kartuskiego. Oprócz 16 budynków inwentarskich do chowu drobiu planują również budowę 32 silosów paszowych, naziemnych zbiorników na gaz oraz budynków socjalno-magazynowych i mieszkalno-biurowych.
Plan zagospodarowania przestrzennego gminy Trąbki Wielkie z 2014 roku umożliwia tego typu inwestycje, jednak konieczna jest zgoda władz gminy.
RAPORT NIE PRZEKONUJE MIESZKAŃCÓW
Inwestorzy w raporcie środowiskowym przesłanym do urzędu gminy Trąbki Wielkie zapewniają, że kwestie związane z nieprzyjemnym zapachem, hałasem czy wywozem odpadów nie powinny sprawiać problemu mieszkańcom Kłodawy, Jagatowa i innych okolicznych miejscowości. Jednak nie przekonuje to mieszkańców miejscowości położonych w pobliżu terenu, który ma zostać przeznaczony pod inwestycję.
W czwartek w Żukczynie z mieszkańcami spotkali się przedstawiciele władz gminy Pruszcz Gdański na czele z wójt Magdaleną Kołodziejczak i przewodniczącym rady gminy. Na spotkanie przyszło kilkadziesiąt osób, które sprzeciwiają się inwestycji. Mieszkańcy skarżą się na uciążliwość czterech kurników w Kłodawie i nie wyobrażają sobie, że w ich miejscowości miałoby się pojawić 16 kolejnych, w jednym miejscu, w których produkcja byłaby liczona w milionach sztuk drobiu.
„OGROMNE ODDZIAŁYWANIE”
– Mówimy o dużej skali niespotykanej w powiecie gdańskim ani w najbliższych okolicach. Będziemy robili wszystko żeby zablokować tę inwestycję – zapowiedziała wójt gminy Pruszcz Gdański Magdalena Kołodziejczak. – Okolice Żukczyna, Kłodawy, Jagatowa, Świncza to przepiękne malownicze tereny. To krajobraz polodowcowy. To bardzo zróżnicowane obszary, a te kurniki miałyby stanąć na wzniesieniu. Patrząc na to, co dzieje się z czterema istniejącymi kurnikami i z uciążliwościami jestem przekonana, że oddziaływanie byłoby ogromne i dotyczyłoby dużo więcej miejscowości. Żukczyn to jedna z naszych piękniejszych wsi. Ludzie inwestowali tu dorobek życia. Nie może być tak, że ktoś wchodzi na teren zainwestowany z funkcją, która była nie do przewidzenia wcześniej i która zburzy dotychczasowe życie mieszkańców.
Magdalena Kołodziejczak zapowiada, że władze gminy skontaktują się z inwestorami. Chcą ustosunkować się do raportu oddziaływania na środowisko. – Niestety w Polsce nie ma „ustawy odorowej”, w związku z tym nie możemy tych uciążliwości zapachowych zmierzyć, ale nie trzeba tu wielkich pomiarów żeby domyślić się, że to będą uciążliwe działania i będzie to miało negatywny wpływ na życie naszych mieszkańców oraz mieszkańców sąsiednich gmin – dodaje wójt gminy Pruszcz Gdański. Z nieoficjalnych informacji Radia Gdańsk wynika, że wójt gminy Trąbki Wielkie również nie jest przychylnie nastawiony do planów inwestorów.
– My mieszkańcy jesteśmy przeciwko tej inwestycji – mówił Krystian Sadowski, sołtys Kłodawy. – Kłodawa już robi się ciasna. Dziś miałem telefon od pani z Gdańska, która pytała jak wygląda sytuacja, bo chciała kupić mieszkanie na budującym się osiedlu. Jak się dowiedziała o kurnikach to chciała zrezygnować. Ta inwestycja odstrasza deweloperów. Kłodawa to piękna miejscowość, jest tu rzeka, lasy, są bobry, strefa ochrony.
PRODUKCJA LICZONA W MILIONACH
Na temat inwestycji dyskutowano na środowej sesji rady gminy Pruszcz Gdański. Rada również ma negatywny stosunek do inwestycji. Jak mówi jej przewodniczący Marek Kowalski, niektórzy radni są zbulwersowani. – Miejscowości przyległe z terenu naszej gminy są szczególnie narażone na uciążliwość wynikającą z tego typu inwestycji. Skala produkcji inwestycji jest pokaźna. To szesnaście kurników po 39 tys. sztuk piskląt w jednym rzucie, a statystycznie takich rzutów jest 7-8 w ciągu roku. Skala produkcji jest liczona w milionach.
W czwartek o 18:00 w świetlicy sołeckiej w Jagatowie odbędzie się kolejne spotkanie mieszkańców w tej sprawie. – Być może tych argumentów będzie jeszcze więcej, bo Jagatowo jest w bezpośrednim sąsiedztwie inwestycji. To miejscowość, w której jest dużo terenów przeznaczonych pod zabudowę – powiedział Marek Kowalski. – To jest przemysł, a nie rolnictwo. Tutaj inwestor może starać się o siedlisko rolnicze, bo teren nie jest przemysłowy, ale nie ma to nic wspólnego z działalnością rolniczą – dodaje.