Dwóch mężczyzn trafiło do szpitala w Słupsku z poparzeniami drugiego i trzeciego stopnia. W dole, w którym wykonywali prace hydrauliczne, doszło do wybuchu.
37- i 46-latek na ulicy Grottgera pracowali przy przyłączu wody. Gdy zeszli do wykopanego chwilę wcześniej dołu, nagle doszło do wybuchu z płomieniami.
STAN JEST STABILNY
Mężczyźni doznali oparzeń całego ciała. – Na Szpitalny Oddział Ratunkowy trafiło dwóch mężczyzn. Mieli poparzenia drugiego i trzeciego stopnia. Były to oparzenia twarzy, kolan, rąk. Zostali przekazani na oddział chirurgiczny. Ich stan jest stabilny – mówiła Radiu Gdańsk Elżbieta Gryko, rzecznik Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Słupsku.
Na miejsce wypadku wezwano pogotowie ratunkowe, energetyczne i policję. Funkcjonariusze wstępnie ustalili, że mężczyźni mogli uszkodzić jeden z kabli elektrycznych, który następnie doprowadził do wybuchu lub zapłonu.
SPRAWDZĄ CO ZAWIODŁO
– Będziemy ustalać wszystkie okoliczności, jak doszło do tego, że ten kabel znajdował się w tamtym miejscu. Na pewno zabezpieczymy wszelką dokumentację z tymi wszystkimi pracami, które były tam wykonywane – dodaje Robert Czerwiński, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Słupsku. Sprawą wypadku zajmuje się także Państwowa Inspekcja Pracy w Słupsku.
pkat/mmt