– Faktem jest, że najwięcej szkód w społeczeństwie robi alkohol – mówił w Radiu Gdańsk Radosław Nowak z gdańskiego Centrum Profilaktyki Uzależnień. 26 czerwca obchodzimy Międzynarodowy Dzień Solidarności z Osobami Uzależnionymi.
– Teoretycznie ten dzień został ustanowiony przez ONZ w ramach solidarności z osobami uzależnionymi od narkotyków. Ale tak naprawdę dotyczy wszystkich uzależnień, bo teraz się to już wymieszało – podkreślał Radosław Nowak.
NIE ILOŚĆ, A REGULARNOŚĆ
Jak tłumaczył gość Radia Gdańsk, uzależnienie wynika nie z ilości, ale z regularności jego spożywania. Po pewnym czasie zaczyna wytwarzać się przyzwyczajenie. – Narkotyki uzależniają szybciej i powodują szybsze szkody, ale alkohol jest narkotykiem wiodącym. Wynika to z tego, że używa go większość osób, jest dostępny, tani i legalny. Mamy poczucie, że jeśli dziecko na imprezie wypije trochę alkoholu, to nic się nie stało. Ale jeśli okaże się, że zapalił marihuanę, to jest wielka panika. Dużo ludzi pije codziennie kilka drinków, nie upija się. A nagle po iluś latach okazuje się, że kiedy alkoholu nie ma, to czuje się niezdrowo. Jeśli nie będziemy kontrolować tej regularności, to w pewnym momencie możemy mieć kłopot.
Do uzależnienia może skłaniać tzw. natura nałogowa, kształtowana na wczesnym etapie życia. Kiedy ktoś wychowywał się w otoczeniu, w którym istniało przyzwolenie na spożywanie alkoholu, to nie będzie miał oporów, by pić. Drugim najczęstszym czynnikiem jest stresujące środowisko pracy. – Narażeni są ludzie, którzy pracują w dużym napięciu imają bardzo mało czasu, by je zredukować. Alkohol jest takim naturalnym antydepresantem. Uzależnienie musi odpowiedzieć na jakąś potrzebę. Jeśli nam się spodoba, a przy tym rozwiąże jakiś kłopot, to pierwszy sygnał, że trzeba się kontrolować – wyjaśnił ekspert.
PIERWSZY ZNAK: ROBI SIĘ NIEWYGODNIE
Nowak tłumaczył też co znaczy sformułowanie „bycie solidarnym z osobą uzależnioną”. – To widzieć te osoby i nie krytykować ich. Pierwszą reakcją jest przymykanie oka na to, udawanie, że nałogu nie ma, wspieranie osoby w nim. Np. wiemy, że ktoś ma kłopot z alkoholem, a proponujemy mu go – podkreślał. – Ważna jest choćby solidarność pracodawcy. Coraz więcej jest takich, którzy nie wyrzucają z pracy, a stawiają warunki. Mówi: idziesz się leczyć, a my poczekamy na ciebie.
– Spokojnie bierze się narkotyki do momentu kiedy ktoś głośno nie powie, że ma się problem. Taka osoba musi zacząć na siebie uważać, nie przychodzić do roboty na kacu. To, że wokół robi się niewygodnie, to pierwszy znak, że trzeba coś z tym zrobić – podsumował gość Agnieszki Michajłow.